Oryginalny tytuł: Rubinrot
Autor: Kerstin Gier
Wydawnictwo: Literacki EGMONT
Seria: Trylogia czasu
Ilość stron: 344
Czerwień Rubinu to pierwsza część Trylogii czasu autorstwa niemieckiej pisarki. Kerstin Gier zasłynęła przede wszystkim z pisania powieści dla kobiet, ale dopiero ta seria przyniosła jej prawdziwy sukces.
Długo zabierałam się za przeczytanie tej książki. Każdy mi ją polecał, a niedawno została przecież zekranizowana; historia Gwendolyn Shepherd i Gideona de Villiers oraz sama autora zyskali rzeszę fanów na całym świecie. Postanowiłam w końcu sprawdzić, co takiego przyciąga młodego, i nie tylko, czytelnika.
Gwendolyn jest przeciętną szesnastolatką. Chodzi do szkoły, w której zyskuje dobre stopnie; ma oddaną przyjaciółkę i nie rzadko staje się szkolnym pośmiewiskiem - głównie w stołówce. Nie jest jednak normalną nastolatką, jak jej rówieśniczki. Jest bowiem posiadazką genu, który umożliwia podróżowanie w czasie - na co dziewczyna w ogóle nie była przygotowana. Od urodzenia myślano, że posiadaczką genu jest jej "doskonała" kuzynka Charlotta, która w związku z tym brała dodatkowe lekcje historii, fechtunku, tańca i etykiety.
Gwendolyn w błyskawicznym tempie musi przygotować się do tajnej misji w przeszłości. Jako towarzysza dostaje przystojnego Gideona, w którego żyłach płynie ten sam gen, a dodatkowo odrobina bezczelności i wyższości...
Czerwień Rubinu to jedna z wielu na dzisiejszym rynku książek przeznaczona dla nastoletnich czytelników. Są w niej elementy romansu (bez którego byłaby ona zapewne zwyczajnie nudna. Kto się czubi, ten się lubi - to najodowiedniejsze słowa określające młodzieńczą miłość podróżników. Tematyka podróży w czasie jest miłą odskocznią od panoszących się wszędzie wampirów czy wilkołaków. Mam jednak wrażenie, że ów podróże powinny być bardziej "dopracowane". Zabrakło mi barwnych opisów świata w przeszłości, choć być może taki był właśnie zamysł autorki - widziane okiem i pisane słowem szesnastolatki - narratorką jest przecież sama Gwendolyn. Dialogi również nie grzeszą bogactwem językowym. Bohaterowie są, jak na mój gust, zbyt prości, Wywyższająca się strona rodziny (a przez to i gorsza), przeciwko tej dobrej, która ma na celu uratowanie przyszłości. Jedyną osobą, która stoi na neutralnym gruncie jest ciocia Maddy - obdarzona największym poczuciem humoru bohaterka. Gdy tylko o niej czytałam, nie mogłam przestać się śmiać. Drugą taką postacią jest krawcowa Madame Rossini. Akcent jednak, jaki posiada (francuski), wcale mnie nie zaskoczył. Jak sami widzicie - książka jest nieco nazbyt przewidywalna.
Mimo, że pozycja ta nie jest ambitna, historia, jaką stworzyła pisarka, ma w sobie coś, co nie pozwala się od niej oderwać, a czytelnik pragnie poznać więcej i więcej... Z ciężkim srecem stwierdzając, że jest już na ostatniej stronie.
Większość z Was na pewno słyszała o Trylogii czasu. Według mnie, warto ją przeczytać, bo, mimo schematycznej opowieści, można z niej coś wynieść. Pokazuje ona walkę jednostki przeciwko światu (sami zdecydujcie czy skuteczną). Upór oraz siłę jaką posiadała bohaterka w sytuacjach, które wydawałyby się chwilami bez wyjścia. Ilu z Was starałoby się przetrwać, zamiast zwyczajnego, a przede wszystkim najłatwiejszego, poddania się?
Choćby z samej ciekawości przeczytam kolejne części. Chcę wiedzieć, jak potoczy się życie Gwendolyn, ale cichy głosik podszeptuje mi, że nic nowego mnie nie zaskoczy.
Moja ocena: 6/10
Książka przeczytana w ramach wyzwania:
CZYTAM FANTASTYKĘ
Uwielbiam fantastyką, ale jakoś nie mam przekonania do tej lektury
OdpowiedzUsuńTrylogia zbiera przeróżne opinie. Jedne lepsze, inne bardziej krytyczne. Mimo to mam cały czas w planach sięgnięcie kiedyś chociaż po pierwszy tom, aby zobaczyć, czy warto czytać dalej :)
OdpowiedzUsuńRecenzja dodana do wyzwania "Czytam Fantastykę"
pozdrawiam serdecznie!
Widzę, że dość krytycznie podchodzisz do tej serii, a ja w "tłumie" dzisiejszych młodzieżowych paeanormal uważam ją za jedną z lepszych - przynajmniej z tych które czytałam...u mnie także znajdziesz jej recenzję i serii, którą Ci osobiście polecę Seria Maxine Kiss: Pocałunek Łowcy, Wołanie z Mroku, Dziki Płomień - Marjorie M. Liu i jeśli nie będzie to nadużycie to zapraszam do siebie aby wziąć udział w Wyzwaniu: Czytamy Polecane Książki;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOsobiście nie sądzę, że podeszłam do tej serii zbyt krytycznie. Masz rację - jest ona jedną z lepszych pozycji, patrząc na inne dzisiejsze młodzieżówki. Aczkolwiek sądzę, że autorka mogła się bardziej postarać, jeśli chodzi chociażby o język. Pomysł miała dobry (jak widać książka bez wampirów również może być świetna), zrealizowała go również całkiem dobrze. Niestety czytając ją, miałam lekki niedosyt, o czym musiałam wspomnieć w swojej recenzji.
Usuń