wtorek, 31 grudnia 2013

050. Podsumowanie czytelnicze 2013 roku

Rok 2013 przyniósł mi sporo zmartwień i łez, ale też wiele radosnych chwil. Zwłaszcza pod względem czytelniczym wypadłam o wiele lepiej niż w ubiegłych latach. Jest to przede wszystkim spowodowane tym, że mam wiele motywacji do czytania związanych z prowadzeniem tego bloga. Założyłam go pod koniec kwietnia i nie wierzyłam, że w grudniu nadal będę go systematycznie prowadzić. Mam coraz więcej planów i pomysłów na nadchodzący rok, ale nie o tym teraz...
Już na wstępie powinnam Wam podziękować!
To dzięki Wam nadal tu jestem. Odwiedzacie mojego bloga, czytanie i pozostawiacie po sobie ślad w formie wielu komentarzy, które dają mi kopa do dalszego działania. Także DZIĘKUJĘ WAM Z CAŁEGO SERCA!
A teraz przejdźmy do podsumowań:

Łącznie przeczytałam 69 książek.

Najlepsze książki, jakie udało mi się przeczytać (w dużym skrócie) i które zachowały się w moim sercu:


Było też kilka gorszych:


Od początku mojej działalności opublikowałam 50 postów (w tym 32 recenzje), pokazałam Wam stosików i starałam się podsumować każdy miesiąc regularnie. Blog ma już ponad 4600 wyświetleń i ponad 300 komentarzy, 51 obserwatorów Bloggera i 30 Google+. To dla mnie naprawdę dużo, bo przyznam się szczerze - nie spodziewałam się, że tylu Was będzie! Cieszy mnie to ogromnie i mam nadzieję, że w 2014 nadal będziecie mnie odwiedzać.

Wzięłam też udział w kilku wyzwaniach:
- Czytam Fantastykę - 23 książki;
- Z półki 2013 - 2 książki (niestety nie udało mi się osiągnąć 2 poziomu; niektóre książki nadal zalegają u mnie na półce, czekając, aż w końcu się za nie zabiorę...);
- Czytam Anne Rice - 6 książek (przed założeniem bloga), z uwagi na to, że wyzwanie nie ma limitu czasowego, 3 książki tej autorki zostawiam sobie na przeczytanie na przełomie stycznia i lutego.

Jakie plany na 2014 rok?
Planuję skończyć kilka serii książkowych, które rozpoczęłam w tym lub w ubiegłych latach: Trylogia czasu Kerstin Gier, Dary Anioła i Diabelskie maszyny Cassandry Clare, Droga cienia Brenta Weeksa, Harry Potter J.K. Rowling, Wiedźmin Andrzeja Sapkowskiego oraz Zapadlisko Kim Harrison.
Pragnę rozpocząć również czytanie Gildii magów Trudi Canavan, Władcy pierścienia Tolkiena i przeczytać książki z Uniwersum Metro 2033.
No i oczywiście przeczytać wszystkie książki, które zalegają u mnie na półce, a na które nie starczyło mi czasu w mijającym roku. Razem jest ich 9, a z uwagi na to, że w kwietniu kończę szkołę, to po maturze i egzaminach na studia, powinnam znaleźć na to mnóstwo czasu.

Jeśli chodzi o wyzwania, na chwilę obecną nadal będę brała udział w wyzwaniu Czytam Fantastykę i Czytam Anne Rice, zapisałam się również do wyzwań: Rekord 2014, Apokalipsa zombie, Przeczytam tyle ile mam wzrostu oraz Czytam literaturę amerykańską.

Osobiście jestem z siebie zadowolona. Gdy teraz czytam ten post, uświadamiam sobie jak wiele tego było i jak wiele dałam z siebie w tym roku (mimo kilku porażek). Jeszcze raz wszystkiego dobrego, pozdrawiam!

049. Podsumowanie grudnia

Pora na krótkie, ale myślę, że dość owocne podsumowanie grudnia. Choć czytanie szło mi całkiem nieźle (zwłaszcza podczas moich ferii świątecznych), to nieco się rozczarowałam. Jestem chyba jedną z nielicznych osób, która naprawdę uwielbia zimę, więc pytam się gdzie się podział śnieg i mróz? Wiosenna pogoda mi w ogóle nie sprzyja.



Przeczytałam w tym miesiącu 12 książek, co dało mi razem 3664 strony, czyli około 118 stron dziennie. 

Pokochałam serię o Harrym Potterze, a Panowie Salem przeczytałam w jeden dzień, tak bardzo wciągnęła mnie ta lektura. Miałam też kilka rozczarowań, mianowicie: Mechaniczny anioł. Nic jednak nie przebije tego, jak słabo wypadło krótkie opowiadanie z Kronik Bane'a. Mimo wszystko będę ten miesiąc jednak dobrze wspominać.

Jeszcze dzisiaj wieczorem postaram się zrobić podsumowanie całego roku, jeśli jednak mi się nie uda, taki post zamieszczę jutro. 

Dlatego już teraz pragnę złożyć Wam najszczersze życzenia z okacji nadchodzącego 2014 roku! Dużo wspaniałych książek, zapierających dech w piersiach historii i ciekawie zbudowanych bohaterów. I wszystkiego, czego sobie tylko zamarzycie! Oczywiście szampańskiego Sylwestra w gronie najbliższych przyjaciół lub rodzin i żeby w Nowy Rok kac Was za bardzo nie męczył ;) Wszystkiego dobrego!

poniedziałek, 30 grudnia 2013

048. Stosik grudniowo-styczniowy

Witajcie! Jeszcze w starym roku pokażę Wam stosik moich nabytków i oczywiście pochwalę się skromnym gwiazdkowym prezentem.

Stosik bożonarodzeniowy:


1. Andrzej Sapkowski - Sezon burz
2. Rob Zombie, B.K Evenson - Panowie Salem - niedługo na blogu pojawi się recenzja


Stosik nabytków bibliotecznych:


1. Anne Rice - Królowa potępionych
2. Anne Rice - Dar Wilka
3. Marie Lu - Legenda. Rebeliant
4. Stephen King - Joyland
5. J.K. Rowling - Harry Potter i Zakon Feniksa

Jutro mam zamiar podsumować rok 2013 i ostatni jego miesiąc - grudzień, który jak na razie jest bardzo owocny, jeśli chodzi o moje czytelnictwo, dlatego życzeń noworocznych jeszcze Wam nie składam. Pozdrawiam!

piątek, 27 grudnia 2013

047. Cassandra Clare, Rees Brennan Sarah - What Really Happened in Peru

Tytuł: Co naprawdę wydarzyło się w Peru (nie została wydana w Polsce)
Oryginalny tytuł: What Really Happened in Peru
Autorzy: Cassandra Clare, Rees Brennan Sarah
Wydawnictwo: Margaret K. McElderry Books
Seria: Kroniki Bane'a
Ilość stron: 40



Każdy z Was, kto czyta tego bloga, na pewno wie, że darzę miłością, jak również i sentymentem, Cassandrę Clare. Choć nieco zawiodłam się pierwszą częścią Diabelskich maszyn, seria Dary Anioła jest dla mnie czymś naprawdę magicznym i fantastycznym. Prócz mojego uwielbienia do jednego z bohaterów – Jacego Waylanda, równym uwielbieniem darzę też Magnusa Bane’a. Zabrałam się więc za krótkie opowiadanie z cyklu Kronik Bane’a: Co naprawdę wydarzyło się w Peru.

Nie będę przedstawiać fabuły, bo naprawdę nie ma o czym mówić. Jest to po prostu kilka historii czarownika i jego przyjaciela Ragnora podczas ich pobytu w Peru w XVIII, XIX i XX wieku.

Trudno mi było cokolwiek o tym „dziele” napisać. Bohater, którego humor był dla mnie niejednym powodem do śmiechu i łez (spowodowanych śmiechem oczywiście), został ukazany w nader infantylny i powierzchowny, a wręcz prostacki sposób. A jego humor? Pisany na siłę, ukazujący skrajną głupotę.

Nie wiem, jak przedstawiają się dalsze części Kronik i naprawdę nie mam siły i chęci do nich zaglądać. Po prostu nie chcę psuć sobie wizerunku autorki, której powieści są dla mnie czymś, przy czym mogę odpocząć i się odprężyć. Odniosłam wrażenie, że Kroniki były pisane jedynie dla chęci zarobku, a nie dla jakości i zawartości.

Osobiście? Nie polecam ich nikomu, nieważne jak bardzo kochacie tego bohatera. Wierzcie mi – nie chcecie sobie psuć jego – idealnego wręcz – wizerunku.

Moja ocena: 1/10

Książka przeczytana w ramach wyzwania:
CZYTAM FANTASTYKĘ

czwartek, 26 grudnia 2013

046. 30-Day Book Challenge, część 1

Już na kilku blogach natknęłam się na zabawę 30-Day Book Challenge. W końcu zdecydowałam się na sama ją urządzić, by przybliżyć Wam nieco swoje gusta ;)
Co prawda, mam zamiar nieco ją zmienić. Nie będę na każdy dzień robiła osobnego postu. Te 30 dni podzielę na 6 osobnych notek, po 5 kategorii na post. Mam nadzieję, że Wam się spodoba!


Day 1 - Najlepsza książka, jaką przeczytałaś w ubiegłym roku - Eilenberger Wolfram - Co Finowie mają w głowie: O jednym takim, co poślubił Finkę

Pałam wielką miłością do Finlandii, Finów i wszystkiego co z tym krajem jej związane. Pragnę tam mieszkać w przyszłości, więc książka ta jest dla mnie źródłem wielu cennych informacji, co ważniejsze – pochodzących od osoby, która nie jest Finem, a Niemcem. Uwielbiam wracać do tej pozycji, chociażby dlatego, by się pośmiać. Książka ta bowiem jest niezwykle zabawna. Choć w ubiegłym roku przeczytałam kilka świetnych pozycji, ta jest jedną z niewielu, które utkwiły mi w pamięci, a także jedyną, którą bezsprzecznie uwielbiam całym sercem.


Day 2 - Książka, którą przeczytałam więcej niż 3 razy - Walt Disney Król Lew

To bajka mojego dzieciństwa! Czytałam ją kilkakrotnie, nie zliczę ile razy, ale na pewno więcej niż trzy. Gdy byłam mała, podziwiałam obrazki, ale to właśnie dzięki  tej książce nauczyłam się czytać, więc później sama czytałam ją sobie na dobranoc.





Day 3 - Twoja ulubiona seria - Maggie Stiefvater - Trylogia Drżenie

I tu już zaczął się problem – którą serię mam wybrać spośród wielu, które uwielbiam?! W końcu zdecydowałam się na Drżenie. Do pierwszej części również dość często wracam i to dzięki niej pokochałam poezję Rilke’go. Darzę tę Trylogię ogromnym sentymentem.







Day 4 - Ulubiona książka Twojej ulubionej serii - Maggie Stiefvater - Drżenie

Jak już wyżej wspomniałam, właśnie część pierwsza najbardziej utkwiła mi w pamięci. Poza tym, to w jaki sposób został ukazany w niej jeden z bohaterów – Sam, najbardziej przypadło mi do gustu. W dalszych częściach, nie powiem, że za nim nie przepadałam, ale to już nie było to samo…







Day 5 - Książka, która sprawia, że jesteś szczęśliwa - Johannes Sachslehner - Kat z "Listy Schindlera"

Wiem, to dość kontrowersyjny wybór, aczkolwiek, mimo całego okrucieństwa, jakie zostało w niej przedstawione, cieszę się. Cieszę się, że nie żyję w czasach wojny. Nie będę się teraz rozpisywała, czy wolę tamte czasy, czy współczesne, patrząc przez pryzmat ludzi, jacy żyli lub żyją, ale jest to dla mnie pewna ulga. Po prostu cieszę się, że jestem tu i teraz, a nie wtedy, że nie trafiłam do obozu, że nie zaznałam na własnej skórze wielu cierpień, których nie potrafię wyrazić słowami. Z drugiej strony, ta książka daje mi pewną nadzieję: nieważne, jak bardzo źle się dzieje, zawsze znajdzie się ktoś, mówiąc dość prosto, dobry. Ktoś odważny, współczujący, pomocny, ktoś o wielkim sercu, którego bicie nie zostanie przyćmione żadną ideologią. Schindler jest dla mnie właśnie takim człowiekiem.



P.S. Jak Wam się podoba? ;)

poniedziałek, 23 grudnia 2013

045. Merry Christmas!

Chciałam złożyć Wam wszystkim życzenia bożonarodzeniowe jutro, ale postanowiłam zrobić to już dzisiaj, bo wątpie, by każdy z Was w wirze świątecznych przygotowań miał czas na czytanie moich kilku zdań.

Przede wszystkim dużo zdrowia, szczęścia i miłości podczas tych wyjątkowych na całym świecie świąt.
Byście zawsze mieli czas na wszystko, co sobie zaplanujecie (głównie na czytanie wielu wspaniałych książek) i byście te plany z powodzeniem realizowali.
Byście zawsze byli uśmiechnięci, choć łzy szczęścia również są mile widziane.
Byście mieli dużo wyobraźni, pomysłów na siebie i swoje życie, a może i pomysłów na jakąś oryginalną historię, którą nam - czytelnikom - będzie dane przeczytać i pochwalić.
Byście zawsze pamiętali o swoich celach i marzeniach i byście do nich z uporem dążyli.
No i oczywiście dużo, dużo, dużo prezentów pod choinką - wymarzonych książek, a do tego ciepłej herbaty i koca na chłodne zimowe wieczory.
I wszystkiego, czego tylko zapragniecie.
WESOŁYCH ŚWIĄT!

(zamiast prezentów i taka choinka byłaby pewnie u Was mile widziana ;)

niedziela, 22 grudnia 2013

044. J.K. Rowling - Harry Potter i kamień filozoficzny

Tytuł: Harry Potter i kamień filozoficzny
Oryginalny tytuł: Harry Potter and the Philosopher's Stone
Autor: J. K. Rowling
Wydawnictwo: Media Rodzina
Seria: Harry Potter, tom 1
Ilość stron: 324


Tytuł Harry Potter i kamień filozoficzny znany jest każdemu. Jeśli nie czytaliście, na pewno obejrzeliście (fantastyczny moim zdaniem) film. Wiele by mnie opuściło, gdybym nie zabrała się za lekturę o czarodzieju z Hogwartu, dlatego postanowiłam ją przeczytać.

Głównym bohaterem jest młody Harry Potter – sierota, wychowanek mugoli Dursley’ów. W swoje jedenaste urodziny dowiaduje się, że jest znanym czarodziejem i trafia do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Tam poznaje dwójkę najlepszych przyjaciół – Rona i Hermionę oraz wrogów, np. Draco Malfoy’a, uczy się sztuczek magicznych, walczy z trollem oraz zostaje szukającym w najsłynniejszej grze w świecie magii – qudditchu. Na dodatek musi zmierzyć się z Lordem Voldemortem, który w przeszłości zabił jego rodziców i nieskutecznie jego samego.

Trudno napisać mi recenzję tak znanej książki jak Harry Potter i kamień filozoficzny. Ci, którzy są jej zwolennikami (również ja), zachwalają tę powieść. Są również przeciwnicy serii o młodym czarodzieju, którzy nie rozumieją fenomenu Harrego Pottera.

W głównej mierze sławę książce przyniosła ekranizacja, ale sama pozycja nie jest zła. Czyta się ją w niesamowicie szybkim tempie, akcja wre prędko do przodu, a gdy skończy się jeden rozdział, pragnie czytać się od razu następny, bez względu na obowiązki w życiu codziennym. Mnogość bohaterów i ich charakterów jest zdecydowanie na plus, choć może nieco razić to, że bardzo łatwo każdemu z nich idzie przyczepić określone metki. Ten ubytek ratują jednak interesujące historie ich życia i mimo, że są czarodziejami, każdy czytelnik – zwykły człowiek – może się z nimi utożsamiać. Jedyną postacią, która wykracza ponad wszelkie reguły jest nauczyciel eliksirów – Severus Snape. Przez obejrzenie filmu znam całą historię, aczkolwiek jest on w taki sposób opisany, że nadal mam dużo wątpliwości, co do tego, po jakiej stronie stoi. 

Pierwszej części właściwie nic złego nie można zarzucić. Jest wręcz idealna. Jedyne, co może razić czytelnika, jest wyraźnie niewprawiony warsztat pisarski autorki. Wierzę, że w kolejnych tomach się to poprawi.

Będąc młodsza, chciałam zabrać się za tę serię. Nic dziwnego, że zabrałam się za jej czytanie od drugiej części, bo często czytam serie nie po kolei. Szybko się jednak nią znudziłam. Teraz nie żałuję, że wróciłam do tej lektury. Już czekają na mnie kolejne tomy przygód młodego czarodzieja. A jeśli jeszcze jej nie czytaliście, nie czekajcie, tylko biegnijcie po książkę. Jeśli jednak macie już tę serię za sobą, myślę, że warto do niej kiedyś powrócić. Miłej lektury!

Moja ocena: 9/10

Książka przeczytana w ramach wyzwania: 
CZYTAM FANTASTYKĘ

czwartek, 19 grudnia 2013

043. Dee Shulman - Gorączka 1

Tytuł: Gorączka 1
Oryginalny tytuł: Fever 
Autor: Dee Shulman
Wydawnictwo: Egmont
Seria: Poza czasem, tom 1/ Gorączka, tom 1
Ilość stron: 428



O istnieniu takiej książki, jak Gorączka dowiedziałam się dzięki portalowi Lubimy Czytać. Z opisu wydawała się ciekawa, zachęcała do przeczytania. Kilka razy widziałam ją w bibliotece, ale jakoś zawsze wybierałam inne książki. Ostatnio jednak w końcu ją wypożyczyłam, a z czytaniem nie zwlekałam – zabrałam się za nie już tego samego dnia.

Główną bohaterką jest Ewa – licealistka, która zdążyła na własne życzenie zostać wyrzucona z dwóch szkół. Gdy postanawia, że nie będzie się dłużej uczyć, nagle na jej drodze staje prywatna szkoła z internatem – St Magdalene’s – wyposażona w mikroskop elektronowy, czyli rzecz, przy której dziewczyna pragnie pracować najbardziej. Zapisuje się więc do owej szkoły, zdaje trudne egzaminy wstępne i zaczyna naukę. Poznaje kilku przyjaciół, nawet zakłada zespół, ale przede wszystkim mieszka z dala od swojej matki, jej chłopaka i przyszywanego brata, którego nienawidzi. Wkrótce poznaje tajemniczego Setha Leontisa – starożytnego słynnego gladiatora. Seth w swoich czasach zakochał się w Liwii o wyglądzie identycznym co Ewa… Tę dwójkę bohaterów łączy również tajemnicza gorączka, która powoli wykańcza Ewę, a za sprawą której Seth znalazł się we współczesności.

Z początku nie wiedziałam, co o tej książce sądzić. Z jednej strony, chcę przeczytać kolejną część, a z drugiej, cieszę się, że już skończyłam pierwszą.

Rzadko spotykam się z książkami, które początkowo są fantastyczne – wciągająca historia, ciekawi bohaterowie, jednak z każdą kolejną stroną było coraz gorzej. Wydarzenia wydawały się przerysowane, ciągnęły się niemiłosiernie, a zarys bohaterów, który wydawał się „dobry”, stawał się płytki. Ich charaktery i metki typu „dobry” lub „zły”, które bez problemu mogłam im przyczepić są głównym minusem książki.

Starożytna miłość Liwii i Setha była według mnie miłością zakazaną, kończącą się tragicznie, aczkolwiek miłością, o której chciało się czytać. Z kolei miłość między Ewą a Sethem jest przewidywalna. W dodatku niezdecydowanie bohaterów, czy pozostać przy ukochanym, czy jednak uciec jest zdecydowanie irytujące.

Trudno też nie wspomnieć o samej głównej bohaterce – niby nad wyraz inteligentnej nastolatce, która z powodzeniem łamie hasła i włamuje się do szkolnych systemów, która celująco zdaje trudne egzaminy wstępne, czasem zdającej się być zwyczajnie głupią i naiwną. Bo który mądry człowiek, mając na swoim koncie nieskończone liceum, szuka pracy w laboratorium, pracy z mikroskopem elektronowym…

Książka sama w sobie nie jest zła. Myślę, że autorka popełniała głupie błędy, ale przede wszystkim mogła bardziej dociągnąć fabułę i wprowadzić kilka, moim zdaniem dość ważnych i znaczących, poprawek. Na szczęście, mimo ciągnącej się akcji, książkę czyta się wyjątkowo szybko. Nie wiem również, czy był to specjalny zabieg autorki, czy zwykły przypadek, że skończyła książkę, pozostawiając czytelnikowi kluczowe sprawy niewyjaśnione. Jest to jednak powód, dla którego sięgnę po kolejną część, mając też nadzieję, że będzie ona znacznie lepsza od Gorączki 1.

Moja ocena: 5/10

Książka przeczytana w ramach wyzwania:
CZYTAM FANTASTYKĘ

wtorek, 17 grudnia 2013

042. Stosik grudniowy

Już od jakiegoś czasu miałam ochotę zabrać się za serię o Harrym Potterze. Wiem, jest wstydem, że jeszcze nie przeczytałam jednej z najbardziej popularnych wśród młodzieży magicznych serii. Wczoraj odwiedziłam bibliotekę i postanowiłam wypożyczyć kilka części, by mieć, co czytać do Bożego Narodzenia, kiedy to dostanę kolejne książki.


1. Dee Shulman - Gorączka 1 - wypożyczone z biblioteki; właśnie ją czytam, więc na dniach powinna pojawić się na blogu recenzja.
2. J.K. Rowling - Harry Potter i kamień filozoficzny - wypożyczone z biblioteki
3. J.K. Rowling - Harry Potter i komnata tajemnic - wypożyczone z biblioteki
4. J.K. Rowling - Harry Potter i więzień Azkabanu - wypożyczone z biblioteki

poniedziałek, 9 grudnia 2013

041. Cassandra Clare - Mechaniczny anioł

Tytuł: Mechaniczny anioł
Oryginalny tytuł: Clockwork Angel
Autor: Cassandra Clare
Wydawnictwo: MAG
Seria: Diabelskie maszyny, tom 1; prequel trylogii Dary Anioła
Ilość stron: 470



Dla osoby, która polubiła twórczość Clare, bo ma już za sobą większość serii Dary Anioła, jest wręcz obowiązkiem sięgnięcie po Mechanicznego anioła.

Historia zaprowadza czytelnika do wiktoriańskiej Anglii. Młoda Tessa przybywa tam statkiem z Nowego Jorku, pragnąc spotkać swojego brata Nathaniela. Zamiast niego, w porcie czekają na nią nieznajomi. Zamieszkuje z Mrocznymi Siostrami - dwójką kobiet, które twierdzą, że dziewczyna posiada niesamowity dar - jest zmiennokształtną i potrafi zmieniać się w postać każdego człowieka, zmarłego lub żywego, jeśli trzyma tylko w ręku należącą do tego człowieka rzecz. Dar ów staje się dla Tessy przekleństwem. Zmiany bowiem są bardzo bolesne i męczące, a nowy, podziemny świat, jaki poznaje i o którego istnieniu nigdy wcześniej nie miała pojęcia, nie wydaje być się bajkowym. Nagle jednak na jej drodze staje Nocny Łowca, Will Herondale, który ratuje dziewczynę z opresji i wprowadza ją do Instytutu - miejsca, które być może stanie się dla niej nowym, bezpiecznym domem...

Wszystkie fanki Clare, a także tej serii, pewnie mnie teraz zabiją lub przynajmniej zbesztają z błotem, ale muszę być szczera – mianowicie książka  mnie ogromnie rozczarowała. Choć historia była ciekawa (napomnę tylko, że akcja prawdziwie rozkręciła się dopiero po ponad połowie książki) i samo osadzenie jej w czasach wiktoriańskich (Anglia, Londyn – czyli wszystko co kocham całym sercem) jest ogromnym plusem dla autorki.  Mam natomiast ogromne wrażenie, że Clare chwyciła się pewnych schematów, które ni mniej, ni więcej – przyniosły jej ogromny sukces i popularność. Schematy te można tłumaczyć tym, że jest to prequel trylogii, ale powiedzmy sobie szczerze… Pewne „podobieństwa” do Miasta kości są przesadzone. Jeden z bohaterów, Will Herondale mógłby być bratem przyrodnim Jacego Waylanda. Charakter  Willa, który jest, nie przesadzę,  mówiąc: identyczny co Jacego. Will jest arogancki, zadufany w sobie, posiadający najbardziej opryskliwe wypowiedzi i doprowadzający swoje otoczenie do szaleństwa. Jednocześnie jest przez to bohaterem, który intryguje czytelnika i sprawia, że jest on najciekawszą postacią w całej książce. Jedyne, co różni obu panów to chyba tylko kolor włosów. Tessa z kolei jest odpowiednikiem Clary. To zwykła dziewczyna, która nagle staje się kimś i ma przez to wpływ na losy świata. Prawda, że czytaliście już kiedyś  taką samą historię?

Więc powiem to jeszcze raz – jestem okropnie rozczarowana i zawiedziona. Chciałam poznać coś nowego, na nowo odkryć Nocnych Łowców i ich perypetie. A dostałam zaledwie „odgrzane kotlety”. Nie twierdzę, że jest to zła książka. Prócz wlekącej się akcji wszystko jest całkiem w porządku, a gdybym jednak nie przeczytała wcześniej Miasta kości wszystko byłoby nawet bardzo w porządku.

Po tej lekturze pozostaje mi niedosyt i lekki niesmak. Myślę, że jak na razie odłożę w czasie poznanie dalszych przygód Tessy i jej nowych przyjaciół, aczkolwiek wiem, że kiedyś na pewno sięgnę po kolejne części. Choćby z powodu otwartego zakończenia, które wzbudziło moją ciekawość i ostatecznie jakoś uratowało w moich oczach tę lekturę.

Moja ocena: 6/10

Książka przeczytana w ramach wyzwania:
CZYTAM FANTASTYKĘ

piątek, 6 grudnia 2013

040. Valerie Tasso - Dziennik nimfomanki

Tytuł: Dziennik nimfomanki
Oryginalny tytuł: Diario de una ninfómana
Autor: Valerie Tasso
Wydawnictwo: Świat Książki
Ilość stron: 270



Po Dziennik nimfomanki sięgnęłam z czystej ciekawości. Niektórzy zachwalali tę lekturę, niektórzy ją przeklinali, mówiąc, że nie jest warta straconego czasu. Literatura erotyczna z kolei ostatnio jest równie popularnia niczym paranormal fantasy. Wysyp pozycji na rynku, mniej lub bardziej pikantnych, potrafi przyprawić człowieka o zawrót głowy. Ja postanowiłam sięgnąć do "początków" i zabrać się za tę książkę.

Bohaterką jest młoda, bo 29-letnia kobieta, która ma na swoim koncie, prócz mnóstwa pieniędzy, wiele aspiracji i dobrą karierę zawodową. Równie wiele ma przyjaciół - bliższych lub dalszych, jednak w większości łączy ich jedno - seks, najczęściej przygodny. Ma na swoim koncie różnych mężczyzn, z różnymi fetyszami. Nawet się zakochuje, choć miłość ta wydaje się nie być dla niej czymś dobrym. W końcu trafia do burdelu i tam nawiązuje jeszcze więcej znajomości. A wszystko to oparte jest o bliskie stosunki i zapisane w formie autobiograficznego dziennika - jak wskazuje czytelnikowi sam tytuł.

Do książki mam mieszane uczucia. Warsztat pisarski autorki jest, mówiąc kolowialnie, taki sobie. Nagromadzenie powtórzeń, niezbyt dobrze opisana historia. No i przewidywalność, która chyba raziła mnie najbardziej. Nie jest to jednak książka typu 50 twarzy Greya, do której chyba każdy czytelnik ma jedno wielkie „ale”. Nie chcę Dziennika nimfomanki nawet z tą pozycją porównywać, bo prócz tematyki seksu, nic je nie łączy. 

Według mnie jest to książka nie wymagająca wiele od czytelnika. Od tak, historia kobiety, która zetknęła się w swoim życiu z różnymi mężczyznami i różnymi środowiskami. Lektura Dziennika nimfomanki skłoniła mnie jednak do wielu przemyśleń, przede wszystkim o tym, co leżało u podstaw takiego zachowania i takich wyborów bohaterki. Choć nie pochwalam, nie ganię jej za to, jaką drogę w życiu wybrała, bo nawet praca w burdelu jest jednakowoż jakąś pracą. 

Dziennika nimfomanki nie uważam za stratę czasu. Jeśli interesuje Was taka tematyka, sięgnijcie koniecznie. Nie jest to jednak pozycja do której wraca się po latach – chwyciłam, przeczytałam, odłożyłam na półkę i choć myślami czasem do niej powracam, za lekturę nie sądzę, żebym zabrała się ponownie.

Moja ocena: 5/10