czwartek, 29 sierpnia 2013

020. Dmitry Glukhovsky - Metro 2033

TytułMetro 2033
Oryginalny tytuł
: Метро 2033
Autor: Dmitry Glukhovsky
Wydawnictwo: Insignis
SeriaMetro, tom 1
Ilość stron: 613


Długo zwlekałam, zanim sięgnęłam po Metro 2033. Nigdy nie przepadałam za literaurą rosyjską, ani za fantastyką postapokaliptyczną, jaką jest ów lektura. Mój znajomy natomiast bardzo sobie zachwalał tę pozycję. Głupio mi więc było rozmawiać z nim, nie mając o niczym zielonego pojęcia. Zaczęłam czytać o Metrze 2033 i powiem Wam szczerze - ten świat, moskiewskie metro, wciąga. 

Sam autor, ponad trzydziestoletni rosyjski pisarz i dziennikarz, właśnie dzięki Metrze stał się sławny. Stworzył, według mnie, mistrzowskie dzieło fantastyczne i sprawił, że chcą sięgnąć po nie i młodsi, i starsi czytelnicy. Sądzę, że to trochę tak jak z polskim Wiedźminem Sapkowskiego - wstyd nie znać. 

Głównym bohaterem jest Artem. To młody człowiek, który kilka pierwszym lat życia przeżył na powierzchni - zanim świat uległ zagładzie atomowej, a nieliczni ocalali skryli się pod ziemią - w moskiewskim metrze. Razem ze swoim ojczymem mieszkał on na stacji WOGN i wiódłby dalej w miarę normalne życie  przepełnione szarą codziennością (bez światła słonecznego, gdzie zamiast nieba, są tylko mury, stare kable, rury i kilka latarenek, zamiast domu - namiot, a miast pożywnego obiadu - grzyby wychodowane pod ziemią), gdyby nie otwarcie przez niego za czasów młodości wyjścia na powierzchnię. Od tego momentu WOGN zaczynają atakować Czarni - tajemnicze istoty, których napaści mieszkańcom coraz trudniej jest odpierać. Żeby ratować, nie tylko WOGN, ale i wszystkie inne stacje, Artem wyrusza na misję do serca metra - Polis, by przekazać wieści o niebezpieczeństwie. 

Czytelnik razem z nim poznaje budowę metra, inne stacje, a także uda mu się zobaczyć zniszczoną Moskwę. Z każdą kolejną stroną odkrywa mechanizm społeczny, jaki wykształcił się w metrze. Tak jak w dzisiejszym świecie, tak tam - w roku 2033, nikt nie żyje pokojowo, a zagrożeniem dla człowieka jest przede wszystkim... Sam człowiek. Metro zamieszkują trzy główne frakcje: Faszyści, Czerwoni i Hanza. Każda frakcja ma swoje ideologie, których odmienność, powoduje nieustające konflikty. Prócz tych trzech frakcji, społeczność utworzyła się w sekty - satanistów, świadków Jehowy i według mnie najgroźniejszych - kanibali, wyznaznów Wielkiego Czerwia (odpowiednika Boga). Jest też oczywiście Stowarzyszenie WOGN i różne Konfederacje - Arbacka oraz 1905 roku. Jak sami widzicie - moskiewskie metro to jedno wielkie społeczeństwo, które prócz świata, w jakim żyje, nie różni się wiele od nas. Łączy je metro, ale dzielą ideologie, religiie i bogowie, w których wierzą, a także majętność. Są biedne stacje i te, które prosperują o wiele lepiej. Tam też istnieje handel, w którym pieniądze okazują się bezwartościowym papierem; zastępują je bowiem bedące na wagę złota naboje.

Metro 2033 to nie tylko powieść o dojrzewaniu młodego człowieka, który przemierzając kolejne stacje, poznaje je i uczy się, a także odnajduje swoje przeznaczenie. To nie jest zwykła fantastyka, ale powieść ponadczasowa (dzisiaj też mamy wiele wyznań czy stowarzyszeń, które niczym organizm żyją napędem wyznawców czy członków), która nie tylko dostarcza rozrywki czytania, ale przede wszystkim uczy, jak NIE postępować. Pokazuje, że największym zagrożeniem dla życia człowieka, nie są jakieś wymyślne stwory (tutaj akurat wytworzone poprzez zabójcze promieniowanie), ale sam człowiek. Maszyny, rakiety, czołgi, broń - bez ręki i umysłu człowieka są zwykłą kupą złomu. Ta lektura również przestrzega - jeśli ludzie się nie opamiętają, być może świat w 2033 roku będzie tak właśnie wyglądał - zniszczony wojną nuklearną, porośnięty wymyślną roślinnością i zamieszkały przez ogromne, zdawałoby się prehistoryczne stwory, gdzie człowiek okaże się małą, bezbronną mróweczką.

Metro 2033, dzięki wartościom jakie przekazuje, jest dla mnie mistrzostwem i takim też mistrzostwem pozostanie (do którego na pewno w przyszłości nie raz powrócę). Wszystko dopełnia język - który dla czytelnika jest wręcz piękny w swej prostoscie. To nie jest książka, gdzie trzeba nosić przy sobie słownik, by zrozumieć, co autor miał na myśli. Nie jest to również banalność językowa. Bogatość słownictwa, homeryckie czasami porównania i przekaz, jaki słowa ów niosą ze sobą - to symboliczna wisienka na torcie.

Dodatkiem do Metr2033 jest krótka Ewangelia według Artema. Przedstawia ona czytelnikowi możliwość innego, być może lepszego i bardziej humanitarnego zakończenia, a także pokazuje samego bohatera z zupełnie innej strony. Czytelnik, myśląc, że wie o nim wszystko, nagle poznaje zakamarki jego umysłu, szczelnie skrywane przez całą powieść. Czegóż chcieć więcej?

Moja ocena: 10/10, bez dwóch zdań.

Książka przeczytana w ramach wyzwania:
CZYTAM FANTASTYKĘ


7 komentarzy:

  1. Książka świetna, a pomysł stworzenia Uniwersum Metro także godny uwagi. Mam wszystkie wydane w Polsce książki czekam na następne:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszczę Ci tych wszystkich wydań! Ja na razie mam tylko "Metro 2033" i "Metro 2034", ale już niedługo, mam nadzieję, zaopatrzę się w resztę książek z Uniwersum :)

      Usuń
  2. Jestem zbyt wrażliwa na takie przeżycia, ale panowie w mojej rodzinie uwielbiają tę serię

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna seria. Mam nadzieję, że za jakiś czas również uda mi się zebrać wszystkie części na swojej półce. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie życzę Ci powodzenia, bo półka z "Metrem" wygląda o wiele przyjemniej :)

      Usuń
  4. Uwielbiam książki Glukhovskyego, Diakova, Avolledo... wszystkie z tej serii :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Recenzja dodana do wyzwania "Czytam Fantastykę"
      serdecznie pozdrawiam :)

      Usuń

Serdecznie dziękuję Wam za każdy zostawiony komentarz. Wskazówki czy rady, swoja własna opinia, a może kilka uwag? Wszystko jest do przyjęcia!