Oryginalny tytuł: Метро 2034
Autor: Dmitry Glukhovsky
Wydawnictwo: Insignis
Seria: Metro, tom 2
Ilość stron: 491
Długo zwlekałam, by zabrać się za Metro 2034. Przyznam się szczerze – bałam się. Niezbyt pochlebne opinie, mówiące w skrócie, że kolejna część jest o wiele słabsza od poprzedniczki. Nie chciałam, by ta książka zepsuła moją opinię o metrze, które mnie zachwyciło. W końcu jednak przełamałam się i zabrałam za lekturę.
Akcja powieści znów rozgrywa się moskiewskim metrze, z tą różnicą, że w jego południowej części. Karawana wysłana ze stacji Sewastopolskiej po amunicję nie wróciła. By odkryć, co się właściwie stało, Homer, Ahmed oraz Hunter, który, nie wiadomo jak, przeżył po tragicznych wydarzeniach w WOGNie wyruszają w stronę tajemniczych i śmiertelnie niebezpiecznych tuneli wprost do Hanzy... Wkrótce dołącza do nich Sasza – nastolatka, skazana razem z ojcem na banicję.
Moje obawy co do tej lektury się potwierdziły. To już nie to samo metro, co w roku 2033. Metro 2033 było wręcz perfekcyjne. Nie brakowało mu niczego. Nastrój grozy i tajemniczości, jaki panował w podmoskiewskich korytarzach oraz na powierzchni, tym razem po prostu znikł. Czytelniczy mają do czynienia z pełną niebezpieczeństw wyprawą, aczkolwiek nie da się tego w tak dobitny sposób odczuć, a wędrówka staje się momentami zwykłym spacerkiem. Poprzednio, wchodząc do tuneli miało się świadomość, że razem z bohaterem się z nich nie wyjdzie. Teraz? Już nawet powierzchnia – zniszczona, na której roi się od drapieżników i mutantów – wydaje się być niczym.
Duże zastrzeżenie mam także do bohaterów. Autor skupił się na ich profilu psychologicznym, roztrząsaniu z nimi przeszłości jeszcze przed wojną, na ziemi, co negatywnie wpłynęło na akcję, która wlokła się niemiłosiernie. (Teraz już sama nie wiem, czy lepiej mało zarysowany profil bohatera, czy wręcz przerysowany... Chyba każdy z pisarzy powinien znać umiar). Momentami książka była naprawdę męcząca i nużyła do tego stopnia, że musiałam ją odłożyć na bok. W dodatku ni stąd, ni zowąd pojawia się nasz znajomy z poprzedniej części – Artem. Nie wiadomo jak, nie wiadomo skąd, nie wiadomo, dlaczego znajduje się w zupełnie innej części metra, a co gorsza – nie jest to w ogóle czytelnikowi wyjaśnione.
Spodziewałam się czegoś więcej. Spodziewałam się kolejnej, rewelacyjnej przygody w metrze, a dostałam coś na pograniczu fantastyki postapokaliptycznej i dramatu psychologicznego, słaniającego się niestety bardziej do drugiego gatunku.
Mimo wszystko książka nadal daje ogromne przesłanie i potwierdza fakt, że to tylko i wyłącznie człowiek jest największym zagrożeniem dla drugiego człowieka.
Pozostaje mi tylko wierzyć, że Metro 2035 wyjdzie autorowi o wiele lepiej i choć w minimalnym stopniu dorówna pierwszej części.
Akcja powieści znów rozgrywa się moskiewskim metrze, z tą różnicą, że w jego południowej części. Karawana wysłana ze stacji Sewastopolskiej po amunicję nie wróciła. By odkryć, co się właściwie stało, Homer, Ahmed oraz Hunter, który, nie wiadomo jak, przeżył po tragicznych wydarzeniach w WOGNie wyruszają w stronę tajemniczych i śmiertelnie niebezpiecznych tuneli wprost do Hanzy... Wkrótce dołącza do nich Sasza – nastolatka, skazana razem z ojcem na banicję.
Moje obawy co do tej lektury się potwierdziły. To już nie to samo metro, co w roku 2033. Metro 2033 było wręcz perfekcyjne. Nie brakowało mu niczego. Nastrój grozy i tajemniczości, jaki panował w podmoskiewskich korytarzach oraz na powierzchni, tym razem po prostu znikł. Czytelniczy mają do czynienia z pełną niebezpieczeństw wyprawą, aczkolwiek nie da się tego w tak dobitny sposób odczuć, a wędrówka staje się momentami zwykłym spacerkiem. Poprzednio, wchodząc do tuneli miało się świadomość, że razem z bohaterem się z nich nie wyjdzie. Teraz? Już nawet powierzchnia – zniszczona, na której roi się od drapieżników i mutantów – wydaje się być niczym.
Duże zastrzeżenie mam także do bohaterów. Autor skupił się na ich profilu psychologicznym, roztrząsaniu z nimi przeszłości jeszcze przed wojną, na ziemi, co negatywnie wpłynęło na akcję, która wlokła się niemiłosiernie. (Teraz już sama nie wiem, czy lepiej mało zarysowany profil bohatera, czy wręcz przerysowany... Chyba każdy z pisarzy powinien znać umiar). Momentami książka była naprawdę męcząca i nużyła do tego stopnia, że musiałam ją odłożyć na bok. W dodatku ni stąd, ni zowąd pojawia się nasz znajomy z poprzedniej części – Artem. Nie wiadomo jak, nie wiadomo skąd, nie wiadomo, dlaczego znajduje się w zupełnie innej części metra, a co gorsza – nie jest to w ogóle czytelnikowi wyjaśnione.
Spodziewałam się czegoś więcej. Spodziewałam się kolejnej, rewelacyjnej przygody w metrze, a dostałam coś na pograniczu fantastyki postapokaliptycznej i dramatu psychologicznego, słaniającego się niestety bardziej do drugiego gatunku.
Mimo wszystko książka nadal daje ogromne przesłanie i potwierdza fakt, że to tylko i wyłącznie człowiek jest największym zagrożeniem dla drugiego człowieka.
Pozostaje mi tylko wierzyć, że Metro 2035 wyjdzie autorowi o wiele lepiej i choć w minimalnym stopniu dorówna pierwszej części.
Moja ocena: 6/10
Książka przeczytana w ramach wyzwań:
PRZECZYTAM TYLE, ILE MAM WZROSTU (3,4 cm)
Słyszałam o tej książce. Może kiedyś się za nią zabiorę wszystko się z czasem okaże, na pewno jeszcze nie teraz. ps nominowałam cię do Liebster Blog Award http://ja-sie-dystansuje.blogspot.com/2014/01/liebster-blog-award-nominowania.html
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś się zabiorę za tę serię, jeszcze zobaczę :)
OdpowiedzUsuńNa pewno przeczytam Metro 2033, a nad tą pomyślę.
OdpowiedzUsuńMyślę, że skoro zaczniesz czytać "Metro 2033", to mimo, że atmosfera kolejnej części jest już o wiele słabsza, warto przeczytać "Metro 2034".
UsuńZakochałam się w tych seriach ;) Glukhovsky miał naprawdę dobry pomysł na realia świata. Przeczytałam Metro 2034 już dawno temu i szczerze mówiąc strasznie mi się podobało.
OdpowiedzUsuńNadal jestem zakochana w metrze, aczkolwiek nieco rozczarowana. Po drugiej części spodziewałam się czegoś lepszego - wykonanie było ok, ale brakowało mi tej atmosfery, dreszczyku emocji, wszędzie czającego się niebezpieczeństwa.
UsuńPoczątkowo omijałam tę serię szerokim łukiem. Jednak teraz coraz bardziej się do niej skłaniam. Szczególnie, że poszczególne tomy zbierają naprawdę dobre recenzje.
OdpowiedzUsuńFakt, część druga nie dorasta do pięt pierwszej.
OdpowiedzUsuńZaczęłam czytać pierwszą część i trafiłam na podobny problem co wielu czytelników - książka zaczęła mi się ciągnąć. Nie oznacza to, że mnie nie zaciekawiła - wręcz przeciwnie. Po prostu w okresie gdy byłam dość aktywna, przeszkadzało mi czytanie jednej strony przez kilka minut (a przynajmniej takie miałam wrażenie). Planuję skończyć w czasie ferii i wtedy ocenię, czy chciałabym sięgnąć po kolejny tom.
OdpowiedzUsuń