Są takie serie, trylogie, a jak w tym przypadku – duologie, po które należy sięgnąć. W przypadku Programu nie ma żadnego „ale”. Musicie to przeczytać.
Sloane żyje w świecie, w którym nastolatkowie masowo popełniają samobójstwa, a by ich przed tym uratować rząd zamyka ich w ośrodkach Programu, by poddać ich leczeniu. Wszyscy jednak wiedzą, że nie jest to zwykłe leczenie, a każda osoba, która wyjdzie z takiego ośrodka nie pamięta niczego z „poprzedniego życia” – siebie, swoich przyjaciół; nie ma żadnych wspomnień. Ani tych złych, ani nawet tych dobrych. Sloane jest przerażona, że przyjdzie kolej na nią i jej chłopaka Jamesa. Czy łącząca ich miłość będzie więc w stanie przetrwać?
Długo zwlekałam się z recenzją Plagi samobójców. Miałam tyle myśli w głowie, byłam pod takich wrażeniem, a dodatkowo przeżyłam kaca książkowego, że po prostu odpuściłam. Postanowiłam więc napisać recenzję zbiorczą, gdy tylko uda mi się przeczytać drugi tom – Kurację samobójców. Książka czekała na mnie od maja bieżącego roku i w końcu, po miesiącach, udało mi się za nią chwycić i połknąć właściwie jednym haustem.
Najgorsze w tych książkach jest to, że ciężko się za nie zabrać. To nie jest tak, że nie chcę. Ja wręcz pragnę tego, bo wiem, że się nie zawiodę, ale zdaję sobie sprawę z tego, że będę miała po nich kaca. Tak miałam po Pladze samobójców, mam po Kuracji samobójców i z pewnością będę miała po Remedium i Epidemii.
Program może i jest jedną z wielu dystopii. Świat i ludzie ograniczeni, kierowani, a wręcz sterowani przez rząd. I dwójka nastolatków, których łączy miłość i którzy nagle stają w centrum uwagi, mogąc zmienić wszystko. Brzmi jak oklepany schemat, wiem, ale to co robi z nim autorka to jest coś tak niesamowitego, że trudno opisać to słowami. Ta duologia jest po prostu dojrzała. Traktuje o ważnych sprawach, ale w niebłahy i mało banalny sposób.
Bohaterowie są charakterystyczni, autorka bardzo dobrze ich zarysowuje i nie tworzy czarno-białych postaci. Choć jest ich wielu, nie ma się wrażenia, że można się w tej ilości zagubić. Wielu z nich bez dwóch zdań jest złych do szpiku kości, ale nad zachowaniem wielu można się zastanowić i dłużej pomyśleć. Zakończeniem „Kuracji samobójców” pisarka wyjaśniła zachowanie i zrehabilitowała chociażby Realma, który jest poniekąd najbardziej złożonym bohaterem w tej historii. Ten zabieg wiele dla mnie znaczy, ponieważ nie lubię, gdy autorzy, kończąc książkę, pozostawiają czytelnikom otwarte, niewyjaśnione postacie.
Po wejściu Plagi samobójców na rynek wydawniczy nie byłam pewna, czy w ogóle warto się za nią zabierać, bo bałam się kolejnej byle jakiej młodzieżówki/dystopii. Jej kupno jednak było najlepszą rzeczą, jaką mogłam zrobić. Suzanne Young pisze fenomenalnie i z dumą będę trzymać jej książki na półce.
★★★★★★★★★☆
Suzanne Young, Plaga samobójców, Feeria Young, Łódź 2015, s. 500.
Suzanne Young, Kuracja samobójców, Feeria Young, Łódź 2016, s. 448.
Aktualnie czytam "Remedium". Plaga to całkiem niezła i dość oryginalna seria, którą warto poznać.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że te słowa tyczą się również "Remedium" które mam w najbliższych planach czytelniczych :)
UsuńJa całą serię mam w swoich czytelniczych planach ;)
OdpowiedzUsuńKoniecznie musisz je zrealizować, akurat z tą serią warto :)
UsuńJa niestety nie miałam do czynienia z tą serią, ale jak odkopię się trochę ze swoich książkowych zaległości z pewnością po nią sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńZ własnego doświadczenia faktycznie polecam najpierw zabrać się za te zaległości, bo czytając "Plagę" nie będziesz chciała czytać nic więcej :)
UsuńKsiążki czytałam i jestem nimi zauroczona, zachwycona, zakochana i nie moge o nich zapomnieć :)
OdpowiedzUsuńCzuję dokładnie to samo! :)
Usuń