środa, 9 maja 2018

207. Jay Asher - Światło



Nigdy nie pomyślałabym, że świąteczną książkę przeczytam prawie, że latem (bo nie oszukujmy się - wiosnę w tym roku mamy wyjątkowo upalną).

W rodzinie Sierry od pokoleń prowadzi się farmę choinek. Dziewczyna co roku w grudniu pakuje się i wyrusza z rodzicami na drugi koniec Stanów, by sprzedawać tam bożonarodzeniowe drzewka. Zostawia dwie najlepsze przyjaciółki, by Święta spędzić w ciepłej Kalifornii z trzecią. Ten wyjazd ma być jednak inny. Po pierwsze - Sierra poznaje owianego złą sławą Caleba, a po drugie - ten rok prawdopodobnie będzie jej ostatnim w Kalifornii...

Po 13 powodach w życiu nie spodziewałabym się, że Jay Asher napisze słodką love story dla nastolatków. Jednocześnie byłam nią zaintrygowana, bo wydawało mi się, że taki typ powieści nie może pasować do jego stylu pisania. 13 powodów poruszało przecież naprawdę poważne tematy, a tutaj nagle mamy książkę, która w zamyśle ma nie chwytać czytelnika niczym konkretnym prócz "oklepanej historii miłosnej".

I faktycznie, sama historia miłosna taka była. Przewidywalna. Ale o dziwo, nie przeszkadzało mi to w jej czytaniu. Byłam ciekawa, jak potoczą się losy Sierry i Caleba, jak Caleb wytłumaczy krążące plotki na jego temat i jak Sierra postąpi. Kibicowałam im i o dziwo, wciągnęłam się w tę historię.

Światło, moim zdaniem, miało opowiadać historię, w której wszystko powinno się dobrze skończyć. Bo przecież o to chodzi w Bożym Narodzeniu. Należy wtedy wybaczać, potrafić zrozumieć i darzyć się wzajemnie przyjaźnią i miłością. Wierzę, że właśnie ta idea miała być "poważniejszym" zamysłem dla tej książki.

Od Światła nie wymagałam zupełnie niczego. Nie spodziewałam się wciągającej i porywającej lektury, a ponadto nie oczekiwałam, że taką mogłabym w ogóle otrzymać. Być może ta historia jest oklepana i przewidywalna. Być może nie poczułam tu aż tak klimatu Świąt, a już tym bardziej nie zimy. Być może bohaterowie nie zapadli mi w pamięci. Ale na tę chwilę, podczas której czytałam Światło, zaskarbili sobie moją sympatię. Autor podarował nam książkę, którą się naprawdę dobrze, szybko i przyjemnie czyta. Dostałam uroczą historię, której wtedy potrzebowałam. Nie żałuję jej lektury, a tym bardziej nie żałuję, że przeczytałam ją w kwietniu, a nie - jak być może powinnam - w grudniu. Chcę wierzyć, że otrzymałam odrobinę magii, która towarzyszy Świętom, w gorące dni.

Wam jej nie polecam, ale też nie odradzam. Na rynku jest mnóstwo tego typu pozycji, nawet lepszych. Ta nie wyróżnia się niczym szczególnym na ich tle i śmiem rzec, że nawet ginie w ich natłoku. Ale nie zawiodłam się i jeśli nie będziecie od niej oczekiwać fanfar,  również będziecie zadowoleni.

★★★★☆

2 komentarze:

  1. Ach Chyba życie jest za krótkie żeby je tracić na tylko przeciętne książki chociaż gdyby nie one nie mialybysmy nic do odpoczynku na wieczór do poczytania :p nie jestem przekonana do Światła prędzej przeczytam 13 powodów tego autora :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "13 powodów" polecam znacznie bardziej :) A "Światło" było ok, ale nic nie stracisz, nie czytając go.

      Usuń

Serdecznie dziękuję Wam za każdy zostawiony komentarz. Wskazówki czy rady, swoja własna opinia, a może kilka uwag? Wszystko jest do przyjęcia!