Na Świnia ryje w sieci trafiłam zupełnie
przypadkiem. Można już nazwać moim rytuałem przywożenie jako pamiątek z miejsc,
które odwiedzam, książki. Tak, właśnie książki. Podczas krótkiego pobytu we
Wrocławiu trafiłam wieczorem na salon Empiku na rynku i choć generalnie tam nie
wchodzę, tym razem się przełamałam. Po półgodzinnych poszukiwaniach i jednej
książce pod pachą, stanęłam do długiej kolejki przy kasie i zerknęłam na półkę
z nowościami. Moją uwagę od razu przykuła szaro-biała okładka z intrygującym
tytułem oraz znanym logiem. Autor bowiem nie był mi obcy, bo jego bloga czasami
czytam, więc nie zastanawiając się długo i tę pozycję zgarnęłam jako moje małe
"pamiątki".
Już wychodząc ze sklepu, zaczęłam ją przeglądać, czytać i po
kilku zdaniach wstępu bardzo szybko polubić. Nic więc dziwnego, że pochłonęłam
ją właściwie z kilka godzin wieczorem oraz następnego dnia przy porannej kawie.
Świnia ryje w sieci, czyli z pamiętnika hejtera można nazwać książką prześmiewczą o polskim społeczeństwie, kulturze i jego
zachowaniu. Już początki traktujące o wychowaniu dzieci, a właściwie o ich
posiłkach skradły moje serce. Ale żeby tego było mało, dalej było mi jeszcze
bardziej do śmiechu. Długie kolejki po wypasioną parę butów, tabletki na ból naszych
czterech liter, przykłady najpopularniejszych i jednocześnie najbardziej
wkurzających użytkowników Facebooka oraz historię z dawnych lat, czyli życie,
gdy pojawił się najnowszy, dziwny wynalazek, jakim jest Internet... Mało Wam? W
książce to zaledwie malutki fragment wszystkiego, w dodatku ubranego w tak
bezpośrednie, dosadne i prawdziwe słowa o jakich możecie tylko zamarzyć w
innych książkach.
Kilka słów o samym tytule, bo to on jest przecież tutaj
kluczowy i to on był pierwszą rzeczą, jaka zachęciła mnie do kupna tej pozycji.
Kto lubi hejterów - ręka w górę. Zapewne nikt z Was jej nie podniósł. Nie
martwcie się, ja również nie. Zapytacie więc, po co kupiłam książkę jednego z
nich. A to dlatego, że PigOuta za niego nie uważam. Co więcej, po lekturze tej
książki nadal pozostaję przy swoim zdaniu. PigOut pisze z sarkazmem, ironią
jaką naprawdę lubię, potrafi rozbawić, czasami wzburzyć, ale przede wszystkim
ukaże prawdę, do której czasem nie chcemy się przyznać, ale z którą w głębi
serca się po prostu zgodzimy. Pisze o sobie i o nas samych, jako części
społeczeństwa. Tak się zachowujemy - absurdalnie i dziwnie, ale po prostu tacy
jesteśmy. Staniemy w kolejce po wymarzone buty dwa dni przed możliwością ich
kupna. Absurd? A kto od rana koczuje przed wejściem na koncert, choć wpuszczają
dopiero o 17, a na bilecie mamy miejscówki? Wrzucimy setne zdjęcie naszych
pociech na swoje social media - jak je, jak pije, jak śpi - chociaż wczoraj
opublikowaliśmy podobne, tylko w innym, może bardziej umorusanym ubranku.
Absurd? Zrobisz i zapewne robisz to przez cały czas Ty, a w przyszłości może
zrobię to również ja, bo będę w maluchu zakochana po uszy. To pokazuje PigOut i
nie wiem jak Wy, ale według mnie hejterstwem tego nazwać nie można.
Jeśli moja opinia Was jednak do kupna książki nie
przekonała, pędźcie szybko na bloga samego autora. Jestem przekonana, że nie
dokończycie czytać jednego, przypadkowego posta, a już będziecie ubierać buty,
by biec do najbliższej księgarni lub - jak to w dzisiejszych czasach bywa -
zamówicie ją w Internecie z najszybszą możliwą dostawą.
★★★★★
PigOut, Świnia ryje w sieci, czyli z pamiętnika hejtera, Wyd. Edipresse, Warszawa 2017, s. 254
Bardzo fajny i ciekawy artykuł ;)
OdpowiedzUsuń