Moja przygoda z Kim Holden rozpoczęła się zupełnie
przypadkiem. W trakcie czytania Promyczka zupełnie przypadkiem znalazłam w
bibliotece Gusa. W pierwszej części to właśnie ten chłopak okazał się być moim
ulubionym bohaterem i ze względu na niego chwyciłam i wypożyczyłam drugą część.
Wtedy jednak nie byłam jeszcze pewna, czy w ogóle go przeczytam, bo prawdę
mówiąc Promyczek wtedy wydawał mi się być grubo przeciętny. Koniec końców
okazał się być czymś fenomenalnym, więc z ogromnymi oczekiwaniami rozpoczęłam
czytać Gusa.
Gus to nic innego jak kontynuacja historii z Promyczka, tym
razem opowiadania z punktu widzenia Gusa i później również Scout - dziewczyny,
która poznała tego rockowego piosenkarza i gitarzystę przy okazji pracy podczas
trasy koncertowej jego zespołu.
Naprawdę mocno trzymałam kciuki i miałam ogromne nadzieję,
że ta książka się uda. Mało tego - że będzie po prostu lepsza (choć teraz sama
nie wiem, co sobie myślałam, gdy rozpoczynałam ją czytać. Bo jaka kontynuacja
mogłaby być lepsza od Promyczka?). Co się jednak okazało?
Gus to historia o zagubieniu, ogromnej stracie i rozpaczy. Te
straszne, choć piękne i dające nadzieje słowa dla mnie nie okazały się jednak
pewnikiem, że ta książka będzie cudowna. Zagubienie, strata, rozpacz - wszystkie
te słowa opisują właśnie głównego bohatera i jego poczytania przez blisko pół
książki. Bowiem po tym, co wydarzyło się w Promyczku, Gus bardzo się zmienił.
Według mnie niestety na gorsze. Wielokrotnie podczas lektury myślałam: "Co
Ty człowieku najlepszego wyprawiasz?". I choć myśli te kierowałam właśnie
do Gusa, równie dobrze mogłabym kierować je do autorki: "Kim, coś Ty najlepszego
zrobiła?". Do czego dążę - pół książki było opowieścią o pozbawionych
emocji i uczuć działaniach Gusa - o alkoholu, narkotykach, papierosach i
seksie. Zabrakło muzyki - znowu - a przecież wszystko działo się podczas trasy
koncertowej.
W pewnej chwili chciałam książkę po prostu oddać z powrotem
do biblioteki i nie męczyć się z nią dłużej. Pojawiła się jednak tajemnicza i niepozorna z początku Scout, a jej znajomość z Gusem wydawała mi się jedyną szansą na uratowanie tej
historii. I faktycznie tak się stało.
Jest więc to historia o zagubieniu, stracie i rozpaczy. To
historia, którą steruje ból i bezmoc. W tym wszystkim znalazła się jednak
odrobina miłości i ciepła, jaką zawsze miała w sobie chociażby mama Gusa oraz również inni
bohaterowie, a także sam Gus. Kim dała mu szansę się zrehabilitować i w końcu -
tak, w końcu - pokazała jak ważna w życiu Gusa okazała się być muzyka.
Bez tego tragicznego początku, książka ta pewnie zostałyby
jedynie cukierkową miłosną historią. Patrząc całościowo, książka ta traktuje o
sile przyjaźni i miłości. Opowiada o ludziach, którzy mają ogromny wpływ na
życie - na życie nie tylko Gusa i Scout, ale również wielu innych bohaterów.
Niestety ja w całości jej nie potrafię kupić... Gus miał w
sobie ogromny potencjał, a momentami stawał się zwyczajnie mdlący, prosty,
schematyczny. To nie tak, że ta książka jest zła. Po prostu nie porwała mnie
tak jak Promyczek, a bohaterzy, których znałam wcześniej oraz ci nowi, nie
zaskarbili sobie mojej sympatii. Pozostaje jednak wciągającą historią, którą
mimo wszystko chce się czytać. Nie żałuję, że ją poznałam, ale z pewnością do
niej nie powrócę.
★★★★☆
Ja jestem zakochana w Promyczku ♥ Gusa czytałam również, ale też nie zachwycił mnie tak jak pierwsza część :/ Oczywiście bardzo mi się podobał, ale jednak był troszeczkę słabszy :/ Został mi jeszcze Franco, więc mam nadzieję, że w końcu po niego sięgnę :D Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńMi tak samo został jeszcze "Franco". Z pewnością go przeczytam, ale na jesień robię sobie przerwę od Kim Holden :) Może zimą... Pozdrawiam!
UsuńMuszę w końcu przeczytać Promyczka :D
OdpowiedzUsuńTwoją opinią na temat Gusa jestem zaskoczona :D Czytałam kilka bardzo pozytywnych recenzji.
Koniecznie przeczytaj! Powiem szczerze, ja sama jestem nią zaskoczona. Dałam dość wysoką ocenę, a moja opinia - patrząc na nią całościowo - wyszła dość negatywna. Ta książka mi się podobała (może nie w całości, ale miała swoje dobre momenty). Jednak nie miała tego "czegoś".
Usuń