poniedziałek, 7 grudnia 2015

138. Lucyna Olejniczak - Kobiety z ulicy Grodzkiej. Hanka, Wiktoria.


O książkach Lucyny Olejniczak, w ogóle o takowej pisarce, usłyszałam bardzo niedawno w pracy. Koleżanki bardzo chwaliły jej twórczość i koniecznie chciały pożyczyć mi te książki, bym i ja mogła je poznać. Nie odmówiłam, choć tematyka nie do końca mnie ciekawiła. Lubię czytać o czasach sprzed II wojny światowej, o czasach wojennych i powojennych, ale generalnie obyczajówki ze świata dwudziestolecia międzywojennego nie do końca wpasowują się w mój gust. Pożyczyłam jednak najpierw Hankę, a później Wiktorię i poznałam historię kobiet z ulicy Grodzkiej. Czy i Wam ją polecam?

Przy Grodzkiej mieszka prawdziwy bydlak, aptekarz, któremu żona nie może spłodzić potomka. Swoje seksualne pożądania zaspokaja więc na służących, a nocami pozbywa się noworodków z nieprawego łoża. Całkiem przypadkiem przeżywa jedna z córek aptekarza, Wiktoria, której matka, Hanka zmarła wkrótce po urodzeniu dziewczyny. Wiktoria ma trudne dzieciństwo pod opieką ojca, który od zawsze pragnął potomka. Córka jest więc jego przekleństwem. Wkrótce jednak okaże się, że aptekarz będzie miał z niej pożytek, zwłaszcza, że młodsi synowie nie będą nadawali się do pracy w aptece...

Pierwszy tom, Hanka, tak naprawdę nie wiem, czym dokładnie mnie przyciągnął. Wszystkie wydarzenia oscylowały głównie wokół tematów niezaspokojonych żądz bezlitosnego ojca i biednej Wiktorii, która stara się wykształcić i trwać u boku ukochanego, nieakceptowanego przez aptekarza. Więc generalnie nic takiego się nie działo, naprawdę. Ja jednak nie mogłam się oderwać, a że książkę czytałam głównie w pociągu, jadąc do pracy, bardzo ubolewałam, że tak szybko dojechałam do końcowej stacji.

Drugi tom już jednak nie był tak ciekawy, jak poprzedni. Zamiast Krakowa (bo to w tym mieście działy się wydarzenia w Hance), pojawił się Paryż. To tam udała się Wiktoria na poszukiwania Filipa. Książka przyciągała więc urokiem miasta zakochanych, miasta artystów, malarzy. W ostateczności podobała mi się znacznie mniej.

Trudno mi ocenić tę książki, bo tak właściwie nie wiem, za co je miałabym oceniać. Za bohaterów, którzy byli do bólu czarno-biali? Albo źli do szpiku kości, albo tak dobrzy, kochani i uczynni, że aż przesłodzeni? Czy za fabułę, która krąży wokół jednych i tych samych wydarzeń? 

Hanka i Wiktoria mają jednak coś, dzięki czemu chce się je czytać. Jeśli więc macie zamiar to zrobić, zarezerwujcie sobie wolne po południe, bo szybko się od nich nie oderwiecie.

Moja ocena: Hanka: 6/10, Wiktoria: 5/10

Lucyna Olejniczak, Kobiety z ulicy Grodzkiej. Hanka, Prószyński i S-ka, Warszawa 2015, s. 344
Lucyna Olejniczak, Kobiety z ulicy Grodzkiej. Wiktoria, Prószyński i S-ka, Warszawa 2015, s. 376

Książki przeczytane w ramach wyzwania:
PRZECZYTAM TYLE, ILE MAM WZROSTU

2 komentarze:

  1. Ja chyba jednak podziękuję, jakoś nie jestem zainteresowana tymi pozycjami ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie przepadam za obyczajówkami, ale chyba czas, by się do nich przekonać :)
    Masz piękne zdjęcia na instagramie!
    Pozdrawiam :)
    http://ifeelonlyapathy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję Wam za każdy zostawiony komentarz. Wskazówki czy rady, swoja własna opinia, a może kilka uwag? Wszystko jest do przyjęcia!