wtorek, 31 grudnia 2013

050. Podsumowanie czytelnicze 2013 roku

Rok 2013 przyniósł mi sporo zmartwień i łez, ale też wiele radosnych chwil. Zwłaszcza pod względem czytelniczym wypadłam o wiele lepiej niż w ubiegłych latach. Jest to przede wszystkim spowodowane tym, że mam wiele motywacji do czytania związanych z prowadzeniem tego bloga. Założyłam go pod koniec kwietnia i nie wierzyłam, że w grudniu nadal będę go systematycznie prowadzić. Mam coraz więcej planów i pomysłów na nadchodzący rok, ale nie o tym teraz...
Już na wstępie powinnam Wam podziękować!
To dzięki Wam nadal tu jestem. Odwiedzacie mojego bloga, czytanie i pozostawiacie po sobie ślad w formie wielu komentarzy, które dają mi kopa do dalszego działania. Także DZIĘKUJĘ WAM Z CAŁEGO SERCA!
A teraz przejdźmy do podsumowań:

Łącznie przeczytałam 69 książek.

Najlepsze książki, jakie udało mi się przeczytać (w dużym skrócie) i które zachowały się w moim sercu:


Było też kilka gorszych:


Od początku mojej działalności opublikowałam 50 postów (w tym 32 recenzje), pokazałam Wam stosików i starałam się podsumować każdy miesiąc regularnie. Blog ma już ponad 4600 wyświetleń i ponad 300 komentarzy, 51 obserwatorów Bloggera i 30 Google+. To dla mnie naprawdę dużo, bo przyznam się szczerze - nie spodziewałam się, że tylu Was będzie! Cieszy mnie to ogromnie i mam nadzieję, że w 2014 nadal będziecie mnie odwiedzać.

Wzięłam też udział w kilku wyzwaniach:
- Czytam Fantastykę - 23 książki;
- Z półki 2013 - 2 książki (niestety nie udało mi się osiągnąć 2 poziomu; niektóre książki nadal zalegają u mnie na półce, czekając, aż w końcu się za nie zabiorę...);
- Czytam Anne Rice - 6 książek (przed założeniem bloga), z uwagi na to, że wyzwanie nie ma limitu czasowego, 3 książki tej autorki zostawiam sobie na przeczytanie na przełomie stycznia i lutego.

Jakie plany na 2014 rok?
Planuję skończyć kilka serii książkowych, które rozpoczęłam w tym lub w ubiegłych latach: Trylogia czasu Kerstin Gier, Dary Anioła i Diabelskie maszyny Cassandry Clare, Droga cienia Brenta Weeksa, Harry Potter J.K. Rowling, Wiedźmin Andrzeja Sapkowskiego oraz Zapadlisko Kim Harrison.
Pragnę rozpocząć również czytanie Gildii magów Trudi Canavan, Władcy pierścienia Tolkiena i przeczytać książki z Uniwersum Metro 2033.
No i oczywiście przeczytać wszystkie książki, które zalegają u mnie na półce, a na które nie starczyło mi czasu w mijającym roku. Razem jest ich 9, a z uwagi na to, że w kwietniu kończę szkołę, to po maturze i egzaminach na studia, powinnam znaleźć na to mnóstwo czasu.

Jeśli chodzi o wyzwania, na chwilę obecną nadal będę brała udział w wyzwaniu Czytam Fantastykę i Czytam Anne Rice, zapisałam się również do wyzwań: Rekord 2014, Apokalipsa zombie, Przeczytam tyle ile mam wzrostu oraz Czytam literaturę amerykańską.

Osobiście jestem z siebie zadowolona. Gdy teraz czytam ten post, uświadamiam sobie jak wiele tego było i jak wiele dałam z siebie w tym roku (mimo kilku porażek). Jeszcze raz wszystkiego dobrego, pozdrawiam!

049. Podsumowanie grudnia

Pora na krótkie, ale myślę, że dość owocne podsumowanie grudnia. Choć czytanie szło mi całkiem nieźle (zwłaszcza podczas moich ferii świątecznych), to nieco się rozczarowałam. Jestem chyba jedną z nielicznych osób, która naprawdę uwielbia zimę, więc pytam się gdzie się podział śnieg i mróz? Wiosenna pogoda mi w ogóle nie sprzyja.



Przeczytałam w tym miesiącu 12 książek, co dało mi razem 3664 strony, czyli około 118 stron dziennie. 

Pokochałam serię o Harrym Potterze, a Panowie Salem przeczytałam w jeden dzień, tak bardzo wciągnęła mnie ta lektura. Miałam też kilka rozczarowań, mianowicie: Mechaniczny anioł. Nic jednak nie przebije tego, jak słabo wypadło krótkie opowiadanie z Kronik Bane'a. Mimo wszystko będę ten miesiąc jednak dobrze wspominać.

Jeszcze dzisiaj wieczorem postaram się zrobić podsumowanie całego roku, jeśli jednak mi się nie uda, taki post zamieszczę jutro. 

Dlatego już teraz pragnę złożyć Wam najszczersze życzenia z okacji nadchodzącego 2014 roku! Dużo wspaniałych książek, zapierających dech w piersiach historii i ciekawie zbudowanych bohaterów. I wszystkiego, czego sobie tylko zamarzycie! Oczywiście szampańskiego Sylwestra w gronie najbliższych przyjaciół lub rodzin i żeby w Nowy Rok kac Was za bardzo nie męczył ;) Wszystkiego dobrego!

poniedziałek, 30 grudnia 2013

048. Stosik grudniowo-styczniowy

Witajcie! Jeszcze w starym roku pokażę Wam stosik moich nabytków i oczywiście pochwalę się skromnym gwiazdkowym prezentem.

Stosik bożonarodzeniowy:


1. Andrzej Sapkowski - Sezon burz
2. Rob Zombie, B.K Evenson - Panowie Salem - niedługo na blogu pojawi się recenzja


Stosik nabytków bibliotecznych:


1. Anne Rice - Królowa potępionych
2. Anne Rice - Dar Wilka
3. Marie Lu - Legenda. Rebeliant
4. Stephen King - Joyland
5. J.K. Rowling - Harry Potter i Zakon Feniksa

Jutro mam zamiar podsumować rok 2013 i ostatni jego miesiąc - grudzień, który jak na razie jest bardzo owocny, jeśli chodzi o moje czytelnictwo, dlatego życzeń noworocznych jeszcze Wam nie składam. Pozdrawiam!

piątek, 27 grudnia 2013

047. Cassandra Clare, Rees Brennan Sarah - What Really Happened in Peru

Tytuł: Co naprawdę wydarzyło się w Peru (nie została wydana w Polsce)
Oryginalny tytuł: What Really Happened in Peru
Autorzy: Cassandra Clare, Rees Brennan Sarah
Wydawnictwo: Margaret K. McElderry Books
Seria: Kroniki Bane'a
Ilość stron: 40



Każdy z Was, kto czyta tego bloga, na pewno wie, że darzę miłością, jak również i sentymentem, Cassandrę Clare. Choć nieco zawiodłam się pierwszą częścią Diabelskich maszyn, seria Dary Anioła jest dla mnie czymś naprawdę magicznym i fantastycznym. Prócz mojego uwielbienia do jednego z bohaterów – Jacego Waylanda, równym uwielbieniem darzę też Magnusa Bane’a. Zabrałam się więc za krótkie opowiadanie z cyklu Kronik Bane’a: Co naprawdę wydarzyło się w Peru.

Nie będę przedstawiać fabuły, bo naprawdę nie ma o czym mówić. Jest to po prostu kilka historii czarownika i jego przyjaciela Ragnora podczas ich pobytu w Peru w XVIII, XIX i XX wieku.

Trudno mi było cokolwiek o tym „dziele” napisać. Bohater, którego humor był dla mnie niejednym powodem do śmiechu i łez (spowodowanych śmiechem oczywiście), został ukazany w nader infantylny i powierzchowny, a wręcz prostacki sposób. A jego humor? Pisany na siłę, ukazujący skrajną głupotę.

Nie wiem, jak przedstawiają się dalsze części Kronik i naprawdę nie mam siły i chęci do nich zaglądać. Po prostu nie chcę psuć sobie wizerunku autorki, której powieści są dla mnie czymś, przy czym mogę odpocząć i się odprężyć. Odniosłam wrażenie, że Kroniki były pisane jedynie dla chęci zarobku, a nie dla jakości i zawartości.

Osobiście? Nie polecam ich nikomu, nieważne jak bardzo kochacie tego bohatera. Wierzcie mi – nie chcecie sobie psuć jego – idealnego wręcz – wizerunku.

Moja ocena: 1/10

Książka przeczytana w ramach wyzwania:
CZYTAM FANTASTYKĘ

czwartek, 26 grudnia 2013

046. 30-Day Book Challenge, część 1

Już na kilku blogach natknęłam się na zabawę 30-Day Book Challenge. W końcu zdecydowałam się na sama ją urządzić, by przybliżyć Wam nieco swoje gusta ;)
Co prawda, mam zamiar nieco ją zmienić. Nie będę na każdy dzień robiła osobnego postu. Te 30 dni podzielę na 6 osobnych notek, po 5 kategorii na post. Mam nadzieję, że Wam się spodoba!


Day 1 - Najlepsza książka, jaką przeczytałaś w ubiegłym roku - Eilenberger Wolfram - Co Finowie mają w głowie: O jednym takim, co poślubił Finkę

Pałam wielką miłością do Finlandii, Finów i wszystkiego co z tym krajem jej związane. Pragnę tam mieszkać w przyszłości, więc książka ta jest dla mnie źródłem wielu cennych informacji, co ważniejsze – pochodzących od osoby, która nie jest Finem, a Niemcem. Uwielbiam wracać do tej pozycji, chociażby dlatego, by się pośmiać. Książka ta bowiem jest niezwykle zabawna. Choć w ubiegłym roku przeczytałam kilka świetnych pozycji, ta jest jedną z niewielu, które utkwiły mi w pamięci, a także jedyną, którą bezsprzecznie uwielbiam całym sercem.


Day 2 - Książka, którą przeczytałam więcej niż 3 razy - Walt Disney Król Lew

To bajka mojego dzieciństwa! Czytałam ją kilkakrotnie, nie zliczę ile razy, ale na pewno więcej niż trzy. Gdy byłam mała, podziwiałam obrazki, ale to właśnie dzięki  tej książce nauczyłam się czytać, więc później sama czytałam ją sobie na dobranoc.





Day 3 - Twoja ulubiona seria - Maggie Stiefvater - Trylogia Drżenie

I tu już zaczął się problem – którą serię mam wybrać spośród wielu, które uwielbiam?! W końcu zdecydowałam się na Drżenie. Do pierwszej części również dość często wracam i to dzięki niej pokochałam poezję Rilke’go. Darzę tę Trylogię ogromnym sentymentem.







Day 4 - Ulubiona książka Twojej ulubionej serii - Maggie Stiefvater - Drżenie

Jak już wyżej wspomniałam, właśnie część pierwsza najbardziej utkwiła mi w pamięci. Poza tym, to w jaki sposób został ukazany w niej jeden z bohaterów – Sam, najbardziej przypadło mi do gustu. W dalszych częściach, nie powiem, że za nim nie przepadałam, ale to już nie było to samo…







Day 5 - Książka, która sprawia, że jesteś szczęśliwa - Johannes Sachslehner - Kat z "Listy Schindlera"

Wiem, to dość kontrowersyjny wybór, aczkolwiek, mimo całego okrucieństwa, jakie zostało w niej przedstawione, cieszę się. Cieszę się, że nie żyję w czasach wojny. Nie będę się teraz rozpisywała, czy wolę tamte czasy, czy współczesne, patrząc przez pryzmat ludzi, jacy żyli lub żyją, ale jest to dla mnie pewna ulga. Po prostu cieszę się, że jestem tu i teraz, a nie wtedy, że nie trafiłam do obozu, że nie zaznałam na własnej skórze wielu cierpień, których nie potrafię wyrazić słowami. Z drugiej strony, ta książka daje mi pewną nadzieję: nieważne, jak bardzo źle się dzieje, zawsze znajdzie się ktoś, mówiąc dość prosto, dobry. Ktoś odważny, współczujący, pomocny, ktoś o wielkim sercu, którego bicie nie zostanie przyćmione żadną ideologią. Schindler jest dla mnie właśnie takim człowiekiem.



P.S. Jak Wam się podoba? ;)

poniedziałek, 23 grudnia 2013

045. Merry Christmas!

Chciałam złożyć Wam wszystkim życzenia bożonarodzeniowe jutro, ale postanowiłam zrobić to już dzisiaj, bo wątpie, by każdy z Was w wirze świątecznych przygotowań miał czas na czytanie moich kilku zdań.

Przede wszystkim dużo zdrowia, szczęścia i miłości podczas tych wyjątkowych na całym świecie świąt.
Byście zawsze mieli czas na wszystko, co sobie zaplanujecie (głównie na czytanie wielu wspaniałych książek) i byście te plany z powodzeniem realizowali.
Byście zawsze byli uśmiechnięci, choć łzy szczęścia również są mile widziane.
Byście mieli dużo wyobraźni, pomysłów na siebie i swoje życie, a może i pomysłów na jakąś oryginalną historię, którą nam - czytelnikom - będzie dane przeczytać i pochwalić.
Byście zawsze pamiętali o swoich celach i marzeniach i byście do nich z uporem dążyli.
No i oczywiście dużo, dużo, dużo prezentów pod choinką - wymarzonych książek, a do tego ciepłej herbaty i koca na chłodne zimowe wieczory.
I wszystkiego, czego tylko zapragniecie.
WESOŁYCH ŚWIĄT!

(zamiast prezentów i taka choinka byłaby pewnie u Was mile widziana ;)

niedziela, 22 grudnia 2013

044. J.K. Rowling - Harry Potter i kamień filozoficzny

Tytuł: Harry Potter i kamień filozoficzny
Oryginalny tytuł: Harry Potter and the Philosopher's Stone
Autor: J. K. Rowling
Wydawnictwo: Media Rodzina
Seria: Harry Potter, tom 1
Ilość stron: 324


Tytuł Harry Potter i kamień filozoficzny znany jest każdemu. Jeśli nie czytaliście, na pewno obejrzeliście (fantastyczny moim zdaniem) film. Wiele by mnie opuściło, gdybym nie zabrała się za lekturę o czarodzieju z Hogwartu, dlatego postanowiłam ją przeczytać.

Głównym bohaterem jest młody Harry Potter – sierota, wychowanek mugoli Dursley’ów. W swoje jedenaste urodziny dowiaduje się, że jest znanym czarodziejem i trafia do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Tam poznaje dwójkę najlepszych przyjaciół – Rona i Hermionę oraz wrogów, np. Draco Malfoy’a, uczy się sztuczek magicznych, walczy z trollem oraz zostaje szukającym w najsłynniejszej grze w świecie magii – qudditchu. Na dodatek musi zmierzyć się z Lordem Voldemortem, który w przeszłości zabił jego rodziców i nieskutecznie jego samego.

Trudno napisać mi recenzję tak znanej książki jak Harry Potter i kamień filozoficzny. Ci, którzy są jej zwolennikami (również ja), zachwalają tę powieść. Są również przeciwnicy serii o młodym czarodzieju, którzy nie rozumieją fenomenu Harrego Pottera.

W głównej mierze sławę książce przyniosła ekranizacja, ale sama pozycja nie jest zła. Czyta się ją w niesamowicie szybkim tempie, akcja wre prędko do przodu, a gdy skończy się jeden rozdział, pragnie czytać się od razu następny, bez względu na obowiązki w życiu codziennym. Mnogość bohaterów i ich charakterów jest zdecydowanie na plus, choć może nieco razić to, że bardzo łatwo każdemu z nich idzie przyczepić określone metki. Ten ubytek ratują jednak interesujące historie ich życia i mimo, że są czarodziejami, każdy czytelnik – zwykły człowiek – może się z nimi utożsamiać. Jedyną postacią, która wykracza ponad wszelkie reguły jest nauczyciel eliksirów – Severus Snape. Przez obejrzenie filmu znam całą historię, aczkolwiek jest on w taki sposób opisany, że nadal mam dużo wątpliwości, co do tego, po jakiej stronie stoi. 

Pierwszej części właściwie nic złego nie można zarzucić. Jest wręcz idealna. Jedyne, co może razić czytelnika, jest wyraźnie niewprawiony warsztat pisarski autorki. Wierzę, że w kolejnych tomach się to poprawi.

Będąc młodsza, chciałam zabrać się za tę serię. Nic dziwnego, że zabrałam się za jej czytanie od drugiej części, bo często czytam serie nie po kolei. Szybko się jednak nią znudziłam. Teraz nie żałuję, że wróciłam do tej lektury. Już czekają na mnie kolejne tomy przygód młodego czarodzieja. A jeśli jeszcze jej nie czytaliście, nie czekajcie, tylko biegnijcie po książkę. Jeśli jednak macie już tę serię za sobą, myślę, że warto do niej kiedyś powrócić. Miłej lektury!

Moja ocena: 9/10

Książka przeczytana w ramach wyzwania: 
CZYTAM FANTASTYKĘ

czwartek, 19 grudnia 2013

043. Dee Shulman - Gorączka 1

Tytuł: Gorączka 1
Oryginalny tytuł: Fever 
Autor: Dee Shulman
Wydawnictwo: Egmont
Seria: Poza czasem, tom 1/ Gorączka, tom 1
Ilość stron: 428



O istnieniu takiej książki, jak Gorączka dowiedziałam się dzięki portalowi Lubimy Czytać. Z opisu wydawała się ciekawa, zachęcała do przeczytania. Kilka razy widziałam ją w bibliotece, ale jakoś zawsze wybierałam inne książki. Ostatnio jednak w końcu ją wypożyczyłam, a z czytaniem nie zwlekałam – zabrałam się za nie już tego samego dnia.

Główną bohaterką jest Ewa – licealistka, która zdążyła na własne życzenie zostać wyrzucona z dwóch szkół. Gdy postanawia, że nie będzie się dłużej uczyć, nagle na jej drodze staje prywatna szkoła z internatem – St Magdalene’s – wyposażona w mikroskop elektronowy, czyli rzecz, przy której dziewczyna pragnie pracować najbardziej. Zapisuje się więc do owej szkoły, zdaje trudne egzaminy wstępne i zaczyna naukę. Poznaje kilku przyjaciół, nawet zakłada zespół, ale przede wszystkim mieszka z dala od swojej matki, jej chłopaka i przyszywanego brata, którego nienawidzi. Wkrótce poznaje tajemniczego Setha Leontisa – starożytnego słynnego gladiatora. Seth w swoich czasach zakochał się w Liwii o wyglądzie identycznym co Ewa… Tę dwójkę bohaterów łączy również tajemnicza gorączka, która powoli wykańcza Ewę, a za sprawą której Seth znalazł się we współczesności.

Z początku nie wiedziałam, co o tej książce sądzić. Z jednej strony, chcę przeczytać kolejną część, a z drugiej, cieszę się, że już skończyłam pierwszą.

Rzadko spotykam się z książkami, które początkowo są fantastyczne – wciągająca historia, ciekawi bohaterowie, jednak z każdą kolejną stroną było coraz gorzej. Wydarzenia wydawały się przerysowane, ciągnęły się niemiłosiernie, a zarys bohaterów, który wydawał się „dobry”, stawał się płytki. Ich charaktery i metki typu „dobry” lub „zły”, które bez problemu mogłam im przyczepić są głównym minusem książki.

Starożytna miłość Liwii i Setha była według mnie miłością zakazaną, kończącą się tragicznie, aczkolwiek miłością, o której chciało się czytać. Z kolei miłość między Ewą a Sethem jest przewidywalna. W dodatku niezdecydowanie bohaterów, czy pozostać przy ukochanym, czy jednak uciec jest zdecydowanie irytujące.

Trudno też nie wspomnieć o samej głównej bohaterce – niby nad wyraz inteligentnej nastolatce, która z powodzeniem łamie hasła i włamuje się do szkolnych systemów, która celująco zdaje trudne egzaminy wstępne, czasem zdającej się być zwyczajnie głupią i naiwną. Bo który mądry człowiek, mając na swoim koncie nieskończone liceum, szuka pracy w laboratorium, pracy z mikroskopem elektronowym…

Książka sama w sobie nie jest zła. Myślę, że autorka popełniała głupie błędy, ale przede wszystkim mogła bardziej dociągnąć fabułę i wprowadzić kilka, moim zdaniem dość ważnych i znaczących, poprawek. Na szczęście, mimo ciągnącej się akcji, książkę czyta się wyjątkowo szybko. Nie wiem również, czy był to specjalny zabieg autorki, czy zwykły przypadek, że skończyła książkę, pozostawiając czytelnikowi kluczowe sprawy niewyjaśnione. Jest to jednak powód, dla którego sięgnę po kolejną część, mając też nadzieję, że będzie ona znacznie lepsza od Gorączki 1.

Moja ocena: 5/10

Książka przeczytana w ramach wyzwania:
CZYTAM FANTASTYKĘ

wtorek, 17 grudnia 2013

042. Stosik grudniowy

Już od jakiegoś czasu miałam ochotę zabrać się za serię o Harrym Potterze. Wiem, jest wstydem, że jeszcze nie przeczytałam jednej z najbardziej popularnych wśród młodzieży magicznych serii. Wczoraj odwiedziłam bibliotekę i postanowiłam wypożyczyć kilka części, by mieć, co czytać do Bożego Narodzenia, kiedy to dostanę kolejne książki.


1. Dee Shulman - Gorączka 1 - wypożyczone z biblioteki; właśnie ją czytam, więc na dniach powinna pojawić się na blogu recenzja.
2. J.K. Rowling - Harry Potter i kamień filozoficzny - wypożyczone z biblioteki
3. J.K. Rowling - Harry Potter i komnata tajemnic - wypożyczone z biblioteki
4. J.K. Rowling - Harry Potter i więzień Azkabanu - wypożyczone z biblioteki

poniedziałek, 9 grudnia 2013

041. Cassandra Clare - Mechaniczny anioł

Tytuł: Mechaniczny anioł
Oryginalny tytuł: Clockwork Angel
Autor: Cassandra Clare
Wydawnictwo: MAG
Seria: Diabelskie maszyny, tom 1; prequel trylogii Dary Anioła
Ilość stron: 470



Dla osoby, która polubiła twórczość Clare, bo ma już za sobą większość serii Dary Anioła, jest wręcz obowiązkiem sięgnięcie po Mechanicznego anioła.

Historia zaprowadza czytelnika do wiktoriańskiej Anglii. Młoda Tessa przybywa tam statkiem z Nowego Jorku, pragnąc spotkać swojego brata Nathaniela. Zamiast niego, w porcie czekają na nią nieznajomi. Zamieszkuje z Mrocznymi Siostrami - dwójką kobiet, które twierdzą, że dziewczyna posiada niesamowity dar - jest zmiennokształtną i potrafi zmieniać się w postać każdego człowieka, zmarłego lub żywego, jeśli trzyma tylko w ręku należącą do tego człowieka rzecz. Dar ów staje się dla Tessy przekleństwem. Zmiany bowiem są bardzo bolesne i męczące, a nowy, podziemny świat, jaki poznaje i o którego istnieniu nigdy wcześniej nie miała pojęcia, nie wydaje być się bajkowym. Nagle jednak na jej drodze staje Nocny Łowca, Will Herondale, który ratuje dziewczynę z opresji i wprowadza ją do Instytutu - miejsca, które być może stanie się dla niej nowym, bezpiecznym domem...

Wszystkie fanki Clare, a także tej serii, pewnie mnie teraz zabiją lub przynajmniej zbesztają z błotem, ale muszę być szczera – mianowicie książka  mnie ogromnie rozczarowała. Choć historia była ciekawa (napomnę tylko, że akcja prawdziwie rozkręciła się dopiero po ponad połowie książki) i samo osadzenie jej w czasach wiktoriańskich (Anglia, Londyn – czyli wszystko co kocham całym sercem) jest ogromnym plusem dla autorki.  Mam natomiast ogromne wrażenie, że Clare chwyciła się pewnych schematów, które ni mniej, ni więcej – przyniosły jej ogromny sukces i popularność. Schematy te można tłumaczyć tym, że jest to prequel trylogii, ale powiedzmy sobie szczerze… Pewne „podobieństwa” do Miasta kości są przesadzone. Jeden z bohaterów, Will Herondale mógłby być bratem przyrodnim Jacego Waylanda. Charakter  Willa, który jest, nie przesadzę,  mówiąc: identyczny co Jacego. Will jest arogancki, zadufany w sobie, posiadający najbardziej opryskliwe wypowiedzi i doprowadzający swoje otoczenie do szaleństwa. Jednocześnie jest przez to bohaterem, który intryguje czytelnika i sprawia, że jest on najciekawszą postacią w całej książce. Jedyne, co różni obu panów to chyba tylko kolor włosów. Tessa z kolei jest odpowiednikiem Clary. To zwykła dziewczyna, która nagle staje się kimś i ma przez to wpływ na losy świata. Prawda, że czytaliście już kiedyś  taką samą historię?

Więc powiem to jeszcze raz – jestem okropnie rozczarowana i zawiedziona. Chciałam poznać coś nowego, na nowo odkryć Nocnych Łowców i ich perypetie. A dostałam zaledwie „odgrzane kotlety”. Nie twierdzę, że jest to zła książka. Prócz wlekącej się akcji wszystko jest całkiem w porządku, a gdybym jednak nie przeczytała wcześniej Miasta kości wszystko byłoby nawet bardzo w porządku.

Po tej lekturze pozostaje mi niedosyt i lekki niesmak. Myślę, że jak na razie odłożę w czasie poznanie dalszych przygód Tessy i jej nowych przyjaciół, aczkolwiek wiem, że kiedyś na pewno sięgnę po kolejne części. Choćby z powodu otwartego zakończenia, które wzbudziło moją ciekawość i ostatecznie jakoś uratowało w moich oczach tę lekturę.

Moja ocena: 6/10

Książka przeczytana w ramach wyzwania:
CZYTAM FANTASTYKĘ

piątek, 6 grudnia 2013

040. Valerie Tasso - Dziennik nimfomanki

Tytuł: Dziennik nimfomanki
Oryginalny tytuł: Diario de una ninfómana
Autor: Valerie Tasso
Wydawnictwo: Świat Książki
Ilość stron: 270



Po Dziennik nimfomanki sięgnęłam z czystej ciekawości. Niektórzy zachwalali tę lekturę, niektórzy ją przeklinali, mówiąc, że nie jest warta straconego czasu. Literatura erotyczna z kolei ostatnio jest równie popularnia niczym paranormal fantasy. Wysyp pozycji na rynku, mniej lub bardziej pikantnych, potrafi przyprawić człowieka o zawrót głowy. Ja postanowiłam sięgnąć do "początków" i zabrać się za tę książkę.

Bohaterką jest młoda, bo 29-letnia kobieta, która ma na swoim koncie, prócz mnóstwa pieniędzy, wiele aspiracji i dobrą karierę zawodową. Równie wiele ma przyjaciół - bliższych lub dalszych, jednak w większości łączy ich jedno - seks, najczęściej przygodny. Ma na swoim koncie różnych mężczyzn, z różnymi fetyszami. Nawet się zakochuje, choć miłość ta wydaje się nie być dla niej czymś dobrym. W końcu trafia do burdelu i tam nawiązuje jeszcze więcej znajomości. A wszystko to oparte jest o bliskie stosunki i zapisane w formie autobiograficznego dziennika - jak wskazuje czytelnikowi sam tytuł.

Do książki mam mieszane uczucia. Warsztat pisarski autorki jest, mówiąc kolowialnie, taki sobie. Nagromadzenie powtórzeń, niezbyt dobrze opisana historia. No i przewidywalność, która chyba raziła mnie najbardziej. Nie jest to jednak książka typu 50 twarzy Greya, do której chyba każdy czytelnik ma jedno wielkie „ale”. Nie chcę Dziennika nimfomanki nawet z tą pozycją porównywać, bo prócz tematyki seksu, nic je nie łączy. 

Według mnie jest to książka nie wymagająca wiele od czytelnika. Od tak, historia kobiety, która zetknęła się w swoim życiu z różnymi mężczyznami i różnymi środowiskami. Lektura Dziennika nimfomanki skłoniła mnie jednak do wielu przemyśleń, przede wszystkim o tym, co leżało u podstaw takiego zachowania i takich wyborów bohaterki. Choć nie pochwalam, nie ganię jej za to, jaką drogę w życiu wybrała, bo nawet praca w burdelu jest jednakowoż jakąś pracą. 

Dziennika nimfomanki nie uważam za stratę czasu. Jeśli interesuje Was taka tematyka, sięgnijcie koniecznie. Nie jest to jednak pozycja do której wraca się po latach – chwyciłam, przeczytałam, odłożyłam na półkę i choć myślami czasem do niej powracam, za lekturę nie sądzę, żebym zabrała się ponownie.

Moja ocena: 5/10

sobota, 30 listopada 2013

039. Podsumowanie listopada


Listopad pożegnałam, przesiadując w kawiarni, czytając Alicję w krainie zombie i czekając dwie godziny na pociąg do domu. Coraz bardziej czuję zbliżające się święta, ale przede wszystkim zimę. Teraz już tylko czekam na upragniony śnieg :)

Miesiąc ten był dla mnie bardzo pozytwny. Zdałam prawko, zabrałam się za malowanie oraz mam za sobą pierwsze próbne matury. Biorąc pod uwagę mnóstwo pracy związanej ze szkołą, miałam dość sporo czasu w ubiegłych tygodniach na czytanie. Pochłonęłam 5 książek i kilka opowiadań Tadeusza Borowskiego. Zdecydowanie Mats Strandberg i Sara B. Elfgren wraz z ich skandynawską magiczną sagą były dla mnie odkryciem miesiąca. Z niecierpliwością czekam na trzecią część. 

Łącznie przeczytałam 2332 stron, co dało mi ok. 80 stron dziennie. Wynik, według mnie, jest zadowalający. Opublikowałam cztery recenzje, a każda z nich wzięła udział w wyzwaniu Czytam Fantastykę. Niedługo ukaże się recenzja Dziennika nimfomanki, który będzie rodzajem odskoczni od fantastyki. Ale później znów powrót do tego gatunku. 

Stosiku spodziewajcie się po Bożym Narodzeniu, bo wiem już, że mój prezent będzie zdecydowanie książkowy :) Jak na razie skutecznie nadrabiam zaległości, zostało mi jeszcze kilka książek z biblioteki, później pewnie zabiorę się za własne lektury.


 Pozdrawiam Was serdecznie i życzę miłego ostatniego miesiąca 2013 roku!

poniedziałek, 25 listopada 2013

038. Mats Strandberg, Sara B. Elgren - Ogień

Tytuł: Ogień
Oryginalny tyuł: Eld
Autorzy: Mats Strandberg, Sara B. Elgren
Wydawnictwo: Czarna Owca
Seria: Engelsfors, tom 2
Ilość stron: 693



Ogień znalazł się w moim ręku przypadkowo. Natrafiłam na niego w bibliotece, choć przeczytanie pierwszej części skandynawskiej serii miałam dopiero w planach. Jako, że w moim mieście, takie nowości jak Ogień, są szybko wypożyczane i właściwie ciężko je dostać, tę pozycję zabrałam ze sobą do domu od razu.

Głównymi bohaterami jest piątka na pozór zwyczajnych nastolatek z małego szwedzkiego miasteczka Engelsfors: Minoo, Linnea, Anna–Karin, Vanessa i Ida. Młode czarownice po ostatnich demonicznych wydarzeniach myślały, że w końcu w mieście zapanuje spokój. Wszystko jednak zmierza w odwrotnym kierunku. Adriana Lopez – dyrektorka zostaje zwolniona ze szkoły, Nicolaus, który zawsze wspierał dziewczyny, nieoczekiwanie wyjeżdża, za to do miasta przyjeżdżają Alexander i Victor – wysłannicy Rady, którzy oskarżają Annę-Karin o nieprzepisowe używanie magii, za które grozi jej potężna w skutkach kara. Jednocześnie nad światem pojawiają się czarne chmury – zbliża się apokalipsa, którą tylko magiczni Wybrańcy mogą powstrzymać…

Po rewelacyjnej pierwszej części przyszedł czas na drugą, która o dziwo okazała się jeszcze lepsza. Czytałam wiele pochlebnych recenzji, a każda z nich mówiła przede wszywstkim jedno - choć Ogień jest dobry, nie dorównuje Kręgowi. Osobiście nie zgadzam się z tymi opiniami.

W tej książce wszystko do siebie pasuje i ze sobą współgra. Każdy elemnt jest dopracowany do perfekcji. Bohaterowie, którzy sen spędzili z moich powiek i których nie potrafiłam poszufladkować, przykleić im odpowiedniej metki: "dobry" lub "zły". Podziwiałam ich i denerwowałam się na nich jednocześnie. Po drugie, sceneria - autorzy pokazali, że nawet zwyczajna szkoła potrafi być niezwykła. No i skandynawski klimat, za który pokochałam ten serię od pierwszego wejrzenia. Co tu dużo pisać? Nic dodać, nic ująć. Z niecierpliwością czekam na trzecią część sagi - Klucz.

Ogień jest rewelacyjną kontynuacją Kręgu, za którą warto się zabrać od razu, jeśli przypadła Wam do gustu pierwsza część. Polecam z czystym sercem!

Moja ocena: 10/10

Książka przeczytana w ramach wyzwania:
CZYTAM FANASTYKĘ

niedziela, 17 listopada 2013

037. Mats Strandberg, Sara B. Elgren - Krąg

Tytuł: Krąg
Oryginalny tytuł: Cirklen
Autorzy: Mats Strandberg, Sara B. Elgren
Wydawnictwo: Czarna Owca
Seria: Engelsfors, tom 1
Ilość stron: 574


Literatura skandynawska jest w moim życiu bardzo ważna, tak samo zresztą jak sama Skandynawia, której jestem zakochana po wsze czasy. Kryminały skandynawskie zna chyba każdy, a co, z kryminałami, w których pojawiają się wątki magiczne? Seria Engelsfors jest ostatnio na rynku bardzo popularna, zwłaszcza, że od sierpnia czytelnicy mają okazję poznać drugą część magicznej sagi. Czy warto?

Małe miasteczko Engelsfors w Szwecji. Siedmioro, na pozór zwyczajnych, uczniów tamtejszej szkoły. Elias, Rebecka, Minoo, Linnea, Anna-Karin, Vanessa i Ida. Wszystko zaczyna się zmieniać, gdy Elias popełnia samobójstwo… Wtedy to pozostała szóstka, nie wiedząc w jaki sposób, udaje się w to samo miejsce. Tam dowiadują się, że każda z nich jest czarownicą - Wybrańcem, ma swój żywioł, magiczne zdolności. No i muszą uratować świat przez złem. Wtedy też z dachu rzuca się Rebecka. Ale czy na pewno obydwie śmierci były wynikiem targnięcia się na życie? Piątka Wybrańców musi rozwikłać tajemniczą zagadkę, a jednocześnie walczyć, by samemu nie zginąć…

Z pozoru zwyczajna historia. Nastolatkowie, każde z nich odkrywa w sobie magiczne zdolności, które obracają ich życie do góry nogami. Wszystko wydaje się niemal programowe, schemat taki sam, jak w innych dzisiejszych młodzieżówkach. Mówię jednak z góry – ta książka wcale do typowych nie należy. 

Narracja prowadzona jest ze strony każdego bohatera. Czytelnik zapoznaje się z ich życiem – domem oraz szkołą, relacjami z rodzicami, przyjaciółmi, miłością. Każdy bohater jest zupełnie inny – Minoo ma na pozór idealny dom, Linnea natomiast walczy, aby opieka społeczna nie odebrała jej mieszkania. Czytelnik może utożsamić się z bohaterem i jego problemami, codziennością. Autorzy bowiem doskonale ukazali realia nastoletniego życia.

Z początku opowieść nieco mi się dłużyła. Nie powiem, że nudziła, bo wcale tak nie było, aczkolwiek niczym nie odbiegała mi ona powieści obyczajowej. Dopiero po kilkunastu rozdziałach pojawiają się wątki magiczne, co bardzo ubarwia historię. Akcja jednak nadal nie była zbyt szybka. Przyznam szczerze – nie czytałam jej z zapartym tchem, ale nie żałuję tej lektury. Północny klimat wręcz bije od książki, co było dla mnie ogromnym plusem. Czy wydarzenia działy się w lesie, czy w szkole – zawsze miałam poczucie mroczności i wiedziałam, że niedługo wydarzy się coś znaczącego. Choć nigdy nie wiedziałam co – autorzy pomysłowością zaskakiwali mnie na każdej stronie.

Według mnie, jest to książka nie tylko o magii, ale przede wszystkim o grupie nastolatek, które muszą poradzić sobie z dorosłym życiem – podejmować dojrzałe decyzje, bo to od nich będą zależeć nie tylko ich losy, ale i losy całego świata. To książka o walce o przetrwanie. Ale też próbie zespolenia – mniej lub bardziej udanego. Wyobraźcie sobie – nagle musicie na siłę przebywać z kimś właściwie przez większość swojego wolnego czasu, rozmawiać z tym kimś i próbować działać w grupie, znaleźć wspólne rozwiązanie, które będzie dobre dla wszystkich, choć w głębi duszy tego kogoś nienawidzicie. Myślę, że dla każdego młodego człowieka jest to dość poważny problem, z którym bardzo ciężko jest sobie poradzić. Bohaterki tej powieści tego dowiodły. 

Dlatego też Krąg polecam każdemu, nie tylko lubującym się w czarach i magii. Autorzy dowiedli mi, że książki z Północy, nie tylko kryminały, są naprawdę godne przeczytania.

Moja ocena: 8/10

Książka przeczytana w ramach wyzwania:
CZYTAM FANTASTYKĘ

niedziela, 10 listopada 2013

036. Cassandra Clare - Miasto upadłych aniołów

Tytuł: Miasto upadłych aniołów
Oryginalny tytuł: City of Fallen Angels
Autor: Cassandra Clare
Wydawnictwo: MAG
Seria: Dary Anioła, tom 4
Ilość stron: 434


Po Mieście szkła, którym właściwie nadal jestem oczarowana, było dla mnie kwestią czasu to, abym sięgnęła po kolejny tom Darów Anioła, mając nadzieję, że będzie on równie dobry jak poprzedni.

W świecie Nocnych Łowców i innych Podziemnych wszystko wydaje się układać. Clary w końcu może być z Jacem. Jej matka wychodzi za mąż za Luke'a. Alec podróżuje po świecie z Magnusem. Tylko Simon ma małe problemy - którą dziewczynę wybrać? Isabelle czy Maię? Długo jednak nie mogło być kolorowo. Ktoś morduje Nocnych Łowców i podrzuca ich ciała w miejsca, gdzie mieszkają wampiry, wilkołaki i faerie. Wygląda na to, że ktoś próbuje skłócić ich ze sobą, a przez to zerwać pakt między Nocnymi Łowcami i Podziemnymi, który dopiero co zawarto w Idrysie. W tym samym czasie Simonem zaczyna interesować się piękna, ale równie niebezpieczna wampirzyca Camillie, która pragnie odzyskać władzę w Nowym Jorku. W mieście pojawia się tajemniczy Kyle, który uwagę swoją skupia także na Chodzącym Za Dnia. Na dodatek Jace zaczyna oddalać się od Clary, a dziewczyna zupełnie nie wie, co ma zrobić. Jak bohaterowie poradzą sobie z kolejnymi trudnościami?

Miałam ogromną nadzieję, miałam. Jednak rozczarowałam się, ale na szczęście nie tak bardzo. Fakt, książka nie trzyma poziomu trzeciego tomu, który był wręcz rewelacyjny. Ale, co również jest faktem, nadal w pewiem sposób jest świetna. 

Z początku akcja "wlokła" się niemiłosiernie. Wszystko było  pokazane w różowych barwach, aczkolwiek nad bohaterami już pojawiały się ciemne chmury. Simon, którym byłam tak zachwycona wcześniej, teraz okazał się zwyczajnie dziecinny. No ale chyba nic nie irytowało mnie bardziej od zachowania Jace'go. Miało to co prawda swój powód, jednak zakończenie, jakie napisała autorka, było już dla mnie lekką przesadą. Wiedziałam, że w związku Clary i Jace'a długo nie będzie się dobrze dziać, nie spodziewałam się również wielkiego happy endu, no ale uważam, że Cassandra Clare nieco przegięła. Myślę, że sami najlepiej zrozumiecie o co mi chodzi, gdy przeczytacie tę książkę. Muszę jeszcze wspomnieć o pewnych irytujących gestach bohaterów. Mianowicie, Clary zagryzała wargę, Jace odgarniał włosy z czoła, a Isabelle rutynowo nawijała ich kosmyk na palec, gdy była zdenerwowana. Z jednej strony dobrze, że każdy z bohaterów cechuje się czymś "oryginalnym", ale z drugiej nie przesadzajmy - gesty te bowiem pojawiały się notorycznie co kilkanaście stron.

Ale, żeby wszystko nie było w czarnych barwach, książka ma też w sobie dużo dobrego! Podobał mi się pomysł autorki, aby odstawić na bok wątek Clary i Jace'a. Na główny plan przeszedł Simon i jego wampiryczne życie. Młodzi Nocni Łowcy nadal często się pojawiali, ale Simon miał w tej części prawdziwe pole do popisu. Już mówiłam, że był on zwyczajnie dziecinny, aczkolwiek w zakończeniu autorka trochę zrehabilitowała się przedstawieniem jego postaci. Również pomysł na samą historię również wart jest pogratulowania. Szkoda jedynie, że akcja nabrała tempa dopiero w ostatnich kilku rozdziałach, które czytałam z zapartym tchem, w przeciwieństwie do początku. No i humor! Dialogów, przy których wybuchałam śmiechem, jest tutaj całe mnóstwo. Chyba właśnie za te dowcipne rozmowy i docinki bohaterów tak uwielbiam tę serię. 

Podsumowując, uważam, że dla samego zakończenia warto przebrnąć przez "byle jaki" początek. Choć to już nie to samo, co wcześniej, książka nadal jest bardzo dobrą pozycją dla każdego fana takich opowiastek.

Moja ocena: 7/10

Książka przeczytana w ramach wyzwania
CZYTAM FANTASTYKĘ


środa, 6 listopada 2013

035. Suzanne Collins - Kosogłos

Tytuł: Kosogłos
Oryginalny tytuł: Mockingjay
Autor: Suzanne Collins
Wydawnictwo: Media Rodzina
Seria: Igrzyska śmierci, tom 3
Ilość stron: 361


Kosogłosa przeczytałam już kilka dni temu. Dlaczego więc recenzję piszę dopiero teraz? Potrzebowałam czasu, by ułożyć sobie wszystkie emocje, jakie odczuwam względem tej książki, a także i całej Trylogii Igrzysk śmierci.

Dla przypomnienia, główną bohaterką jest Katniss Everdeen, pochodząca z Dwunastego Dystryktu w państwie Panem. Po powrocie z Kapitolu dziewczyna trafia do Trzynastego Dystryktu, gdzie dowiaduje się, że jej dom został doszczętnie zniszczony. Od teraz dane jej jest zamieszkać wspólnie z innymi obywatelami pod ziemią. Wszędzie natomiast wybuchają rebelie, mieszkańcy Panem buntują się przeciwko władzy i Strażnikom Pokoju. Katniss staje przed dość trudnym wyborem - stanie na czele tej rebelii, jako symbol - Kosogłos, czy też pozostanie w cieniu wspólnie z siostrą i matką? Dziewczyna zmaga się też z innymi problemami - nie wie, co dzieje się z Peetą, którego prezydent Snow trzyma w Kapitolu. Z dnia na dzień dowiaduje się też, jak po kolei giną jej znajomi i przyjaciele. Pozostaje też Gale, do którego Katnis żywi równie gorące uczucia co do Peety. Jak sobie ze wszystkim poradzi bohaterka? Dowiedzcie się sami!

Z początku miałam mieszane uczucia co do Kosogłosa. Z jednej strony, byłam pod ogromnym wrażeniem drugiej części, dlatego niemal od razu sięgnęłam po trzecią. Z drugiej jednak strony dużo osób mówiło mi, że książka ta nie jest już tak dobra co poprzednia. Faktycznie, z początku, choć czytało mi się ją bardzo przyjemnie, byłam nieco rozczarowana. Akcja wolno ciągnęła się do przodu, nie działo się w gruncie rzeczy nic ciekawego, bo na każdej stronie napotykałam właściwie jedno i to samo. Wszystko się zmieniło od drugiej części książki (tom ten, podobnie jak poprzednie, podzielony jest na trzy części). Akcja przyspieszyła, a ja znów czytałam, nie mogąc się oderwać i irytując się jednocześnie, dlaczego nie potrafię czytać odrobinę szybciej.

Nie lubię rownież pozytywnych opinii o książce na obwolutach, wychwalających i zachęcających do sięgnięcia po konkretną lekturę, która nie zawsze jest tak wspaniała, jak piszą. W tym przypadku w zupełności zgadzam się ze zdaniem opiniujących. Uważam bowiem, że każdy chociaż raz w życiu powinien sięgnąć po tę Trylogię. Już nawet nie ze względu na gatunek powieści (polecam fanom antyutopii), ale chociażby ze względu na skutki, które może spowodować tyrania i niewłaściwie wybory. 

Bohaterowie i ich kreacja są według mnie majstersztykiem. Jeszcze nigdy nie spotkałam się z książką, w gruncie rzeczy dla młodzieży, która miałaby tak dobrze i ciekawie zarysowanych bohaterów. Ich sprzeczne emocje i odważne decyzje były dla mnie pełne podziwu, chociaż nie z każdą do końca się zgadzałam.

Muszę też wspomnieć o zakończeniu (nie bójcie się, niczego Wam nie zdradzę!), którego w zupełności się nie spodziewałam. Z jednej strony cieszę się, że książka nie skończyła się jak wszsystkie tego typu młodzieżówki, z drugiej szczerze żałuję takiego zakończenia. Jednak przede wszystkim żałuję, że moja przygoda z Katniss, Peetą, Galem i Haymitchem (którego wręcz uwielbiam) oraz innymi bohaterami już się skończyła. Wiem, że często będę do tej Trylogii wracać, ale jak na razie pozostanę zaczarowana tą historią i wspomnieniami z nią związanymi.

Moja ocena: 9/10

Książka przeczytana w ramach wyzwania:
CZYTAM FANTASTYKĘ

wtorek, 29 października 2013

034. Podsumowanie października


Co prawda październik jeszcze trwa, ale z racji tego, że znalazłam dzisiaj chwilkę czasu, postanowiłam już teraz zrobić krótkie podsumowanie owego miesiąca.

Przeczytałam 4 książki: Eragona, drugą i trzecią część Darów Anioła oraz W pierścieniu ognia, która okazała się być dla mnie najlepszą książką na ten miesiąc. Nadal jestem pod jej wpływem, chociaż czytam już ostatnią część trylogii. 
Łącznie wyniosło mnie to 1810 stron, co daje mi ok. 59 stron dziennie. Według mnie, biorąc pod uwagę mój nawał pracy, jest to zadowalający winik. Aczkolwiek, jak już mnie znacie, mogłoby być o wiele lepiej. 

Postarałam się dodawać częściej recenzje, nie zawsze były to przynajmniej dwie na tydzień, ale moja aktywność blogowa w tym miesiącu troszkę wzrosła. Miejmy nadzieję, że będzie tak dalej :)

Niedawno dołączyłam do wyzwania: Czytam Anne Rice. Zrobiłam to głównie ze wględu na to, by w końcu się zmobilizować i przeczytać mojego Wampira Lestata. A teraz, jak głoszą zasady wyzwania, mam na to 6 miesięcy, a więc trzymajcie kciuki!



Stosików na listopad tym razem już na pewno nie będzie, najbliższy miesiąc to dla mnie głównie ciąg dalszy nadrabiania zaległości, co całkiem dobrze mi idzie. Mój taboretowy stosik z dnia na dzień maleje, z czego z jednej strony bardzo się cieszę, z drugiej jednak żałuję, że moje przygody z książkowymi bohaterami się kończą... 
A w najbliższym czasie pojawi się na blogu recenzja Kosogłosa. Pozdrawiam! :)

czwartek, 24 października 2013

033. Suzanne Collins - W pierścieniu ognia

Tytuł: W pierścieniu ognia
Oryginalny tytuł: Catching fire
Autor: Suzanne Collins
Wydawnictwo: Media Rodzina
Seria: Igrzyska śmierci, tom 2
Ilość stron: 358


W pierścieniu ognia jest drugim tomem Igrzysk śmierci. Miałam zamiar sprezentować sobie ów książkę na Boże Narodzenie, ale natknęłam się na nią w bibliotece. Nie czekałam więc dłużej, tylko wypożyczyłam i zaczęłam czytać.

Wydarzenia rozgrywają się w Panem - państwie podzielonym na dwanaście Dystryktów, a niegdyś trzynaście. Główną bohaterką jest Katniss Everdeen - zwyciężczyni 74. Głodowych Igrzysk (razem z Peetą Mellarkiem) i mieszkanka ostatniego, nauboższego Dwunastego Dystryktu.

Katniss po zwycięstwie musiała nauczyć się żyć jako słowna i rozpoznawalna osoba. Takie życie jej jednak nie odpowiada. Na porzeby widzów musi twierdzić, że po uszy zakochana jest w Peecie, choć jej serce w tajemnicy wyrywa się do innego - Gale'a, którego, o losie, każdy uważa za jej kuzyna. W dodatku dziewczynę czeka teraz tradycyzja podróż do każdego dystryktu, zakończona w Kapitole. A jakby tego było mało, nastroje mieszkańców się pogarszają, niemalże każdy pragnie rewolucji, której symbolem staje się Kosogłos - sama Katniss. W dodatku nieubłagalnie zbliżają się kolejne Igrzyska Ćwierćwiecza. Co tym razem szykują władze? Nikt się tego nie spodziewa...

Mówiąc szczerze, po przeczytaniu inforamcji na obwolucie książki, nie byłam usatysfakcjonowana. Ponad trzysta stron opisów jednej podróży? Chciałam jednak pociągnąć moją przygodę z Igrzyskami śmierci po tak rewelacyjnym pierwszym tomie. I było warto! By nie uchylać rąbka tajemnicy tym, którzy jeszcze nie czytali W pierścieniu ognia, powiem jedynie, że zupełnie nie spodziewałam się takiego potoczenia historii Katniss i innych bohaterów.

Bohaterka znów objawiła się jako pomysłowa osoba, która potrafi wyjść cało z najgorszych sytuacji. Nie jest to jednak idealna dziewczyna - ona sama, jak i jej przyjaciele wytykają jej wiele wad - jest to dla mnie ogromnym plusem tej lektury, ponieważ bohaterka wydaje się przez to jednym z nas - zwyczajnych ludzi. Podejmuje nie zawsze słuszne decyzje, których później odczuwa skutki, tylko dla szczęścia innych, choć należy zaznaczyć, że i dla własnego również.

Świat, jaki stworzyła autorka także nie jest doskonały. Przypomina mi czasy wojny, choć w nieco bardziej nowoczesnym wydaniu. Aż serce się krajało, czytając i co najważniejsze odczuwając cierpienie bohaterów.

Książkę czytałam z zapartym tchem. Całkowicie mnie pochłonęła, zabierając mi cały jeden dzień życia. Ale czym jest jeden dzień w obliczu tak wspaniałej lektury? Choć miałam inne zajęcia, nie potrafiłam jej odłożyć, dopóki nie skończyłam czytać ostatniego zdania. A więc moja mała rada: jeśli macie tego dnia pilne sprawy, trzymajcie się z daleka od dzieł Suzanne Collins! Wciągają!

Moja ocena: 10/10

Książka przeczytana w ramach wyzwania:
CZYTAM FANTASTYKĘ

wtorek, 22 października 2013

032. Stosik październikowy nr 2

Podejrzewam, że zaczynam być jakąś maniaczką biblioteki. Gdy tylko tam wejdę (a ostatnimi czasy bywam tam naprawdę często), nie mogę się powstrzymać od wypożyczenia książki, chociaż mój obecny stosik i tak już pęka w szwach. Ale co poradzić, gdy na bibliotecznych półkach stoją takie książki, które na dodatek rozchodzą się jak świeże bułeczki... Tylko wypożyczać :)


1. Trudi Canavan - Wielki mistrz - na mojej półce stoją dwie pierwsze części w takim samym wydaniu, do kompletu chciałam dokupić trzecią, ale skoro była w bibliotece, zaoszczędziłam nieco pieniędzy.
2. Cassandra Clare - Miasto upadłym aniołów - co tu dużo pisać - cieszę się, że w końcu i czwartą część będę mogła przeczytać :)
3. Mats Strandberg, Sara B. Elfgren - Ogień - pierwszą część właśnie czytam, więć druga obowiązkowo już na mnie czeka.

Stosik nie duży, ale mała rzecz, a cieszy. Pozdrawiam!

sobota, 19 października 2013

031. Cassandra Clare - Miasto szkła

Tytuł: Miasto szkła
Oryginalny tytuł: City of Glass
Autor: Cassandra Clare
Wydawnictwo: MAG
Seria: Dary Anioła, tom 3
Ilość stron: 526


Po Miasto szkła sięgnęłam niemal od razu, gdy tylko skończyłam czytać drugi tom serii autorstwa Cassandry Clare. 

Tym razem główna bohaterka Clary trafia w niezwykłyh okolicznościach razem z przyjaciółmi do Idrisu. Ma ku temu kilka powodów. Po pierwsze - pragnie wybudzić matkę z magicznej śpiączki. Po drugie, co wydaje się jeszcze straszniejsze, znów do gry wkracza Valentine. Nad światem ciąży widmo nieuniknionej wojny między demonami a Nocnymi Łowcami. Co natomiast z resztą Podziemnych? Czy czarownicy, wilkołaki, wampiry i faerie zjednoczą siły i pomogą walczyć? Czy po latach będą zdolni przekroczyć granicę i połączyć swoje siły z Nocnymi Łowcami? Nie mniej ważne jest również uczucie Clary i Jace'a. Czy w końcu będą mogli pozwolić sobie na miłość? Na te i wiele innych pytań możecie znaleźć odpowiedź w Mieście szkła.

Tym razem zarówno jak książka, tak i pomysłowość autorki mnie nie zawiodły. Akcja wartko prze do przodu, a czytelnik nie spostrzeże się, jak szybko "przeleciał" przez nieco ponad pięćset stron. Mam wrażenie, że tom ten jest jeszcze lepszy od swojego poprzednika. Bohaterowie są o wiele bardziej zarysowani i w końcu można przyznać bez oporów, że zaczynają podejmować naprawdę dojrzałe decyzje. Simon przerósł samego siebie! Tak, jak nigdy się za nim nie przepadałam, tak teraz zaczęłam go naprawdę lubić. Nie jest już tym samym strachliwym Chodzącym za Dnia, ale staje się rasowym wampirem. Całą ewolucję widać na przestrzeni tych kilkuset stron. Sam Jace i Clary, a także Alec się zmieniają. Jace, choć nadal jest ironiczny, zaczyna czuć, że nie wszystko kręci się wokół niego. Być może jest to jedynie moje odczucie, ale autorka w tej częście w końcu  to pokazuje. Clary w końcu zaczyna myśleć o tym, jak jej decyzje wpłyną na innych, a Alec w końcu nie boi się otwarcie pokazywać swoich uczuć. Cóż można mówić więcej? Tę książkę po prostu trzeba wziąć w ręce i przeczytać.

Na zakończenie, czy tylko ja mam takie dziwne uczucie, że przygoda z bohaterami Darów Anioła zbyt szybko się kończy? uż nie mogę doczekać się momentu, gdy w moje ręce trafi kolejny tom.

Moja ocena: 10/10

Książka przeczytana w ramach wyzwania:
CZYTAM FANTASTYKĘ

czwartek, 17 października 2013

030. Lauren Oliver - Pandemonium

Tytuł: Pandemonium
Oryginalny tytuł: Pandemonium
Autor: Lauren Oliver
Wydawnictwo: Otwarte
Seria: Delirium, tom 2
Ilość stron: 373


Pandemonium jest kontynuacją burzliwej historii młodej Leny, której przystało żyć w świecie, gdzie miłość uznana jest za najgorszą chorobę, a każdy obywatel bezwględnie musi poddać się zabiegowi, który ma na celu uchronienie go przed tym "zabójczym uczuciem".

Po ucieczce przed władzami Lena trafia do Głuszy. Tam musi nauczyć się żyć bez Aleksa i pogodzić się z faktem, że już nigdy nie dane jej będzie zobaczyć się z ukochanym. Początki wśrod Odmieńców są trudne, ale z czasem Lena staje się coraz silniejsza, czego uwieńczeniem jest jej wstąpienie do ruchu oporu. Bohaterka będzie miała za zadanie czynnie przeciwstawiać się władzy, a w czasie trawiającej lata wojny między Odmieńcami a władzą, pozna Juliana, który zawiruje w jej życiu i może stać się przyczyną nie małych kłopotów...

W drugiej części Delirium po starej, lękającej się wszystkiego, a przede wszystkim słabej Lenie nie ma śladu. Dziewczyna ukazuje się czytelnikowi jako silna i odważna wojowniczka, która potrafi iść na przekór wyrokom władzy, mając świadomość, że walka z nią, jest walką na śmierć i życie. 

Również tym razem Lauren Oliver stworzyła wspaniałą historię. Autorka jest mistrzynią opisywania uczuć. To, w jaki sposób pisze o miłości, jest perfekcją samą w sobie. Jeszcze nigdy nie spotkałam się z tak wspaniałym doborem słów, który wplata się w historię dla nie tylko nastoletnich czytelników. 

Wydawałoby się, że seria Delirium jest jedną z wielu pojawiających się na dzisiejszym rynku historii o zakazanej miłości. Tak jednak nie jest. Historia Leny jest inna, wyjątkowa. Myślę, że jest to jedna z najbardziej wartościowych książek, z jakimi udało mi się w życiu spotkać.

Podobnie jak DeliriumPandemonium wciąga, a czytelnik sam nie wie, kiedy udało mu się przeczytać całość. Ma jednak swój jeden minus - mianowicie brak mojego ulubionego bohatera - Aleksa. Choć podoba mi się to, w jaki sposób tworzy pisarka; gdzie wydawałoby się, że nie ma miejsca na happy end lub z drugiej strony szczęśliwe zakończenie powinno być wskazane, bo jakby inaczej? Cieszę się jednak, że historia toczy się tak, jak się toczy. Czytając Pandemonium miałam jednak nieodparte uczucie braku tego bohatera....

Trzecia część czeka już na mnie na półce, a ja sama nie mogę się doczekać zakończenia tej historii! Niedługo się więc za nią zabiorę, a wy, jeśli jeszcze nie czytaliście ani Delirium, ani Pandemonium, nie czekajcie, tylko chwytajcie za lekturę!

Moja ocena: 9/10

czwartek, 10 października 2013

029. Cassandra Clare - Miasto popiołów

Tytuł: Miasto popiołów
Oryginalny tytuł: City of Ashes
Autor: Cassandra Clare
Wydawnictwo: MAG
Seria: Dary Anioła, tom 2
Ilość stron: 442


Po tę serię sięgnęłam już kilka lat temu, czytając pierwszą część: Miasto kości. Wtedy bardzo przypadła mi do gustu, ale sama nie wiem, dlaczego nie zabrałam się za czytanie dalszych części. O Darach Anioła przypomniałam sobie dopiero po niedawnej ekranizacji pierwszego tomu. A skoro zabrano się za nakręcanie kolejnych części, postanowiłam je również przeczytać. Rzadko kto lubi przecież czytać książki po obejrzeniu filmu. Choć spodziewałam się kolejnej książki dla nastolatków, byłam mile zaskoczona. No ale zacznijmy od początków... 

Dawno temu Anioł Rajzel stworzył rasę Nephilim - Nocnych Łowców, mających za zadanie chronić świat przed istotami ciemności - demonami. Takim Nocnym Łowcą okazuje się być główna bohaterka - Clary Fray. Nastolatka, która zakochana jest w swoim bracie Jace'u, również Nocnym Łowcy, napotyka na swojej drodze wiele trudności. Zakazana miłośc do brata, matka będąca w magicznej śpiączce, w dodatku coś dziwnego zaczyna dziać się z jej przyjacielem Simonem... Jakby tego było mało, jest również jej ojciec Valentine, o którym głoszą pogłoski, że powraca na czele armii Wyklętych. W tym samym czasie w dziwnych okolicznościach giną młode wampiry, fairy i wilkołaki... Jak Clary poradzi sobie z czymś takim, skoro sama dopiero niedawno zętknęła się z nadprzyrodzonym światem?

Jak już wczęścniej wspomniałam, książka nie okazała się być kolejnym, mówiąc za przeproszeniem chłamem, dla nastolatków. To lektura z rodzaju tych, przy których pozytywnie irytuję się na każdej stronie i krzyczę w myślach, dlaczego dzieje się inaczej, niż chciałabym przewidzieć. W dodatku nie ma w niej czasu na nudę! Za każdym razem czytelnik spotyka nieoczekiwane zwroty akcji, a akcja wre do przodu. Książkę, choć ma ponad 400 stron, czyta się w niesamowitym tempie. Jest to bardzo przyjemna lektura. 

Przyznam się szczerze, że nie lubię opowieści, gdzie wampiry, wilkołaki, wróżki, pixy i inne fantastyczne "stworzenia" współistnieją ze sobą. Miasto popiołów jest pod tym względem zupełnie inne. Autorka ma bowiem talent do pisania opowieści, które dosłownie wciągają czytelnika w lekturę i wszystko, co następuje w opowiadanej historii, czuje się, że jest pisane lekkim, ale bardzo dobrym piórem. Nie ma tu nic pisanego na siłę, na całe szczęście!

Jeśli jeszcze nie zabraliście się za Dary Anioła koniecznie uwzględnijcie je w swoich najbliższych czytelniczych planach! Ja już zabrałam się za trzeci tom. Polecam!

Moja ocena: 10/10

Książka przeczytana w ramach wyzwania:
CZYTAM FANTASTYKĘ