To historia Eve, której starsza siostra Rosie kilka miesięcy
wcześniej została pobita na śmierć. Nastolatka musi odnaleźć się w świecie,
który odtąd już nie jest taki sam jak wcześniej. W dodatku w jej szkole pojawia
się nowy uczeń, który był świadkiem brutalnego pobicia. Uczeń, który nic nie
zrobił, by pomóc jej siostrze…
W obliczu współczesnych wydarzeń, szerzącej się na świecie
nienawiści, rasizmu i nietolerancji Hate wydaje się być książką obowiązkową. I
moim zdaniem faktycznie taka jest. W zaledwie kilkudziesięciu stronach
upchnięty zostaje świat widziany przez kilku bohaterów, którzy mniej lub
bardziej związani byli z pobiciem Rosie i jej przyjaciela. Poznajemy punkt
widzenia Eve, ale również jej przyjaciółki Jess i chłopaka, który tego „feralnego”
wieczoru znalazł się na miejscu zdarzenia i zwyczajnie spanikował, by cokolwiek
zrobić. Dzięki nim możemy również poznać innych bohaterów i rozterki, z którymi
się zmagają. Chociażby rodziców Eve, którzy w dwojaki sposób starają się radzić
sobie ze stratą drugiej córki.
Już podczas czytania Hate odniosłam jednak wrażenie, że
wszystkie wydarzenia zostały opisane w bardzo szybki, a przez to pobieżny
sposób – tak jakby książka, która powstała, nie była końcowym dziełem, ale
tylko szkicem, zarysem fabuły. I choć ostatecznie całość wywarła na mnie
ogromne wrażenie, to nie mogę oprzeć się wrażeniu, że zwyczajnie czegoś mi w
niej brakowało.
Niemniej, Hate powinien przeczytać każdy – bez względu na
wiek, płeć czy wyznanie. To, co przydarzyło się Rosie, może przydarzyć się
każdemu z nas i to wcale nie tylko po powrocie z zakrapianej imprezy. Książka
ta pokazuje nie tylko ból niewinnej osoby, ale przede wszystkim ogrom tragedii,
jaka przydarzyła się jej bliskim i jak to na nich wpłynęło.
Polecam Wam Hate, ale przymknijcie oko na braki i pewne niedociągnięcia.
To, jakich emocji dostarczy Wam lektura tej książki, z pewnością nadrobi jej wady.
★★★★☆