poniedziałek, 24 lutego 2014

064. Stosik na luty

Jak wiecie, zmagam się z "kacem książkowym" także najbliższa recenzja pojawi się zapewne dopiero w weekend. Choćbym bardzo chciała, nadal nie mogę przebrnąć przez książkę, chociaż chcę poznać dalsze przygody bohaterów.

No ale dzisiaj nie o tym. Przygotowałam dla Was niewielki stosik. Nie ma co szaleć, zwłaszcza, że czeka mnie jeszcze czytanie lektur do matury ustnej.


1. Stieg Larsson - Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet, część 1 - zakup własny; bardzo podoba mi się to wydanie, a w dodatku jest niedrogie, dlatego planuję zakupić w kiosku całą serię.
2. Stieg Larsson - Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet, część 2 - zakup własny
3. Cassandra Clare - Miasto zagubionych dusz - wypożyczone z biblioteki; właśnie ją czytam i mam ogromną nadzieję, że w końcu uda mi się ją skończyć!
4. Marie Lu - Legenda. Wybraniec - wypożyczone z biblioteki

Jak już mówiłam, stosik niezbyt wielki. Z kacem walczę dzielnie, mam nadzieję, że w końcu ustąpi. Chciałam też Wam podziękować za reakcję i porady! Cieszę się, że nie zostawiliście mnie na lodzie i jakoś pomogliście, a nawet wsparliście. Dziękuję :)

czwartek, 20 lutego 2014

063. Z dużym problemem do Was...

Witajcie! "Przychodzę" tutaj do Was z ogromną prośbą pomocy. Już jakoś od połowy ferii zimowych zaczęło mnie to nękać. Z początku to ignorowałam, ale w końcu, gdy po powrocie do szkoły, nadal mnie to prześladuje, zwracam się do Was. Tym czymś jest oczywiście zmora każdego książkoholika - kac książkowy.

Jak już mówiłam - zmagam się z tym od jakiś dwóch tygodni. Codziennie zabieram się za lekturę, ale książkę odkładam po przeczytaniu niespełna dziesięciu stron. Myślę sobie wtedy, że poczytam sobie przed snem, ale zwykle na zamiarach się kończy... Od tygodnia "czytam" książkę, którą normalnie przeczytałabym w ciągu jednego, może dwóch dni. To nie jest tak, że mam dość czytania. Ja naprawdę chcę czytać, tylko po prostu nie mogę. Nigdy z czymś takim nie miałam do czynienia lub tego zwyczajnie nie zauważałam. Jest to mój pierwszy raz od czasu pisania recenzji. To dla mnie tym bardziej trudne, że kac książkowy przekłada się na zmniejszoną aktywność tego bloga.

Czy Wy też się spotkaliście z czymś takim? A może znacie jakieś sprawdzone metody zwalczenia kaca? Jeśli tak, proszę, pomóżcie mi, bo to dla mnie prawdziwa męka! Doradźcie mi, jak mam się z tym problemem uporać. 


środa, 12 lutego 2014

062. Stephen King - Joyland

Tytuł: Joyland
Oryginalny tytuł: Joyland
Autor: Stephen King
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Ilość stron: 335


King jest dla mnie autorem wyjątkowym. Nie dlatego jednak, że każda książka jego książka jest fenomenalna. Bo tak nie jest. Wiele z nich mi się nie podoba, nudzą mnie. Ale kilka przypadło mi do gustu i uwielbiam je czytać. Joyland plasuje się u mnie gdzieś po środku. Nie sprawia, że czytam ją z zapartym tchem, ale też czytając, nie mam ochoty jej odłożyć. 

Razem z Devin'em Jones'em czytelnik przenosi się do lat 80. Przeżywa z nim nieszczęśliwą studencką miłość, słucha The Doors, a w końcu i trafia do tytułowego Joylandu. Miejsca, gdzie sprzedaje się zabawę i śmiech dzieciakom, miejsca, gdzie każdy - nawet dorosły - znajdzie coś dla siebie. To tam bohater przebiera się za psa Howie'go i w czterdziestostopniowym upale bawi klientów. To również tam Devin poznaje tajemniczą dziewczynkę w czerwonej czapce i mierzy się z brutalnym morderstwem sprzed lat...

Żyjemy w świecie głęboko zepsutym, pełnym wojen, okrucieństwa i bezsensownych tragedii. Każdy zamieszkujący go człowiek dostaje swoją porcję nieszczęścia i nieprzespanych nocy. (...) Biorąc pod uwagę fakt, że taka jest smutna, ale niezaprzeczalna prawda o ludzkiej kondycji, tego lata otrzymaliście bezcenny dar: jesteście tu po to, aby sprzedawać zabawę.

Czy Joyland faktycznie bawi? Czy jest pełny grozy i tajemnicy? Bardziej skłaniałabym się ku temu drugiemu. Były co prawda momenty, gdy śmiałam się do rozpuku, ale przez większość czasu zastanawiałam się, co się zaraz wydarzy, bo zdarzyć coś się w końcu musi. Początek lektury jest bowiem nieco zwyczajny. Mamy do czynienia z przeciętnym, amerykańskim studentem bez grosza w kieszeni, który w końcu chce ze swoją dziewczyną zrobić "to". I tak przez pierwsze sto stron... Akcja jednak rozwija się, chociaż nadal jest nieco przewidywalna.

Gdy tak myślę o książkach Kinga, które miałam okazję przeczytać, muszę stwierdzić, że przy wielu z nich miałam mnóstwo oczekiwań, które jednak nie sprawdziły się. Z Joylandem było identycznie. Nie nazwałabym tej książki horrorem, bo w większości były to snute opowieści, relacje z dnia i przemyślenia bohatera. Jednakże w jakiś sposób to ciekawiło.

Kiedy człowiek ma dwadzieścia jeden lat, życie to mapa drogowa. Dopiero w wieku dwudziestu kilku lat zaczyna podejrzewać, że przez cały czas patrzył na tę mapę odwróconą dołem do góry, a jako czterdziestolatek wie to na pewno.

Dla fanów autora Joyland jest lekturą obowiązkową. Dla fanów horrorów... Mimo wszystko odradzałabym, bo nawet mnie dreszcz nie przeszedł po plecach, czego żałuję. Myślę, że nieco przesadzono, nazywając tą powieść szczytową formą pisarza. Wypadło dość przeciętnie.

Moja ocena: 5/10 

Książka przeczytana w ramach wyzwań:

środa, 5 lutego 2014

061. Lauren Oliver - Requiem

Tytuł: Requiem
Oryginalny tytuł: Requiem
Autor: Lauren Oliver
Wydawnictwo: Moondrive
Seria: Delirium, tom 3
Ilość stron: 390


Requiem kupiłam już wczesnym latem. Sama do końca nie wiem, dlaczego przeczytałam tę książkę dopiero teraz. Z jednej strony miałam mnóstwo innych, które bardzo chciałam przeczytać, choć ta ciekawiła mnie równie mocno. Z drugiej strony nie chciałam zbyt szybko rozstawać się z bohaterami trylogii DeliriumRequiem jest bowiem trzecim i jednocześnie ostatnim tomem.

Tym razem narracja podzielona jest między dwie dziewczyny. Lena, która zdołała uciec do Głuszy, wspólnie z resztą Odmieńców wyrusza do miasteczka Waterbury, gdzie ponoć znajduje się bezpieczna osada innych niewyleczonych, chorych na delirię. Osada ludzi, którzy potrafią prawdziwie kochać. Przeciwieństwem głodu i ubóstwa jest historia Hany – dawnej przyjaciółki Leny. Dziewczyna poddała się remedium, a już niedługo ma wyjść za nowego burmistrza Portland i stworzyć z nim idealną, wzorową rodzinę. Rodzinę bogatą i znaną, ale pozbawioną jakichkolwiek czułych uczuć. Żadna z nich nie wie, że będzie dane spotkać im się jeszcze raz…

Chcieliśmy móc kochać bez przeszkód. Chcieliśmy mieć wolność wyboru. Teraz więc musimy o to walczyć.

Trylogia Delirium to jedna z wielu na rynku antyutopii. Jest jednak serią wyjątkową i zapadającą w pamięć. Lauren Oliver stworzyła prawdziwe arcydzieło, a główne wartości, jakie rządzą światem, ujęła w dość prostą historię. Historie miłosne między nastolatkami, których w księgarniach na półkach piętrzą się różne oblicza, tutaj przyjmują kompletnie inny wymiar. Ta opowieść, choć wydaje się być nieprawdopodobna, jest po prostu prawdziwa. Każdy z nas bowiem w mniejszym lub większym stopniu spotkał się z różnymi obliczami miłości. 

Bohaterowie, z którymi możemy się utożsamiać, którymi może być każdy z nas. Świat, w którym zwykły człowiek jest tylko pionkiem w ręku władzy. Świat, w którym ludzie chcą się buntować, bo pragną nie tylko kochać, ale przede wszystkim pragną być wolni.

Co to za dziwny świat, w którym ludzie pragnący po prostu kochać zostają zmuszani do walki. Co za przewrotna natura życia.

Muszę też wspomnieć, że to jedyna książka, z jaką w życiu się spotkałam, w której pisarz przedstawił tak wyraźny apel, trafiający do serc czytelników. Lauren Oliver właśnie tym mnie najbardziej ujęła. Pisze prostym, ale pięknym i osobliwym językiem. Radzi i apeluje jak kochać, jak dążyć do celów, po prostu jak żyć.

Jeśli nie jesteście przekonani do tej trylogii i wahacie się, czy po nią chwycić, nie zwlekajcie dłużej! Powtórzę raz jeszcze – to wyjątkowa historia, wyjątkowi bohaterowie i wyjątkowy świat. Myślę, że właśnie dlatego ta książka stała się bestsellerem. Jest mistrzowska i chyba te wszystkie pochwały i moje ukłony właśnie w tym słowie powinnam zawrzeć – Lauren Oliver jest dla mnie po prostu mistrzem.

Moja ocena: 10/10

Książka przeczytana w ramach wyzwań:

poniedziałek, 3 lutego 2014

060. 30-Days Book Challenge, cześć 4.

Powoli zbliżam się do końca, tym razem pora na część 4 zabawy - od 16 do 20 dnia.


Day 16 - Ulubiony kobiecy charakter - Wednesday Addams


Uwielbiam czarny humor tej bohaterki. Uwielbiam jej zachowanie i wypowiedzi. Uwielbiam jej ubiór. Najlepsza komedia czy kabaret nie bawią mnie tak jak Wednesday. Sama Rodzina Addamsów jest jednym z moich ulubionych filmów, a książka - choć kiepsko napisana - jedną z zabawniejszych, jakie czytałam.




Day 17 - Ulubiony cytat z Twojej ulubionej książki - Lepiej zaliczać się do niektórych, niż do wszystkich. Andrzej Sapkowski - Kref elfów

To cytat, który odzwierciedla mnie i moje myślenie o świecie, życiu i ludziach. Właściwie od urodzenia byłam zaliczana do jakiejś mniejszości. Zawsze byłam inna, mniej lubiana i mniej popularna, ale zawsze miałam przy sobie grupkę znajomych, u boku których się trzymałam. Nie byłam jednak duszą towarzystwa. Nie wiem, czy wyszło mi to na plus, czy na minus, ale w sumie cieszę się, że jestem taka, jaka jestem. Choć mam wiele wad, nad którymi muszę pracować. Wiem jednak, że zwykle te mniejsze grupy, ci niektórzy, mają w sobie więcej. Są po prostu lepsi, choć z pozoru wiele osób może myśleć inaczej.

Day 18 - Książka, która Cię rozczarowała - Cassandra Clare - Mechaniczny Anioł

Pisałam to na tym blogu już chyba milion razy, ale powtórzę raz jeszcze - bardzo rozczarowałam się tą książką. Po rewelacyjnych Darach Anioła myślałam, że Clare stworzy coś nowego, ale równie rewelacyjnego. Niestety, pisarka chwyciła się pewnych schematów, a historia mimo wszystko nie powala tak, jak wspomniana wyżej seria. Sięgnę po kolejne części, mając nadzieję, że będą lepsze od pierwszego tomu, ale nie spodziewam się wielkiego zaskoczenia.


Day 19 - Ulubiona książka przerobiona na film - J.K. Rowling - Harry Potter i więzień Azkabanu

To jak dotąd najlepsza część jaką przeczytałam. Sam film jest moim ulubionym. Choć wszystkie były wyjątkowe, to Harry Potter i więzień Azkabanu jest jedynym, który mogę oglądać kilkakrotnie bez przerwy. To chyba przez postać Syriusza, za którym w książce się nie przepadałam, ale za to który w filmie urzekł mnie całkowicie. Hipogryfy i zmieniacz czasu... Wszystko jakoś tak sprawia, że ta część jest zupełnie inna od reszty.


Day 20 - Ulubiony romans - Emily Jane Bronte - Wichrowe wzgórza

Miałam trudny wybór, ponieważ właściwie nie czytam romansów. Za Wichrowe wzgórza jednak chciałam się zabrać odkąd pamiętam. Wiedziałam, że ta książka będzie wyjątkowa. Przeczytałam ją kilka lat temu, ale pamiętam do dziś. I żaden współczesny romans, który zdarzało mi się przeczytać, nie dorównuje tej powieści. 

sobota, 1 lutego 2014

059. Podsumowanie stycznia

Witajcie! Styczeń wypadł u mnie znacznie gorzej od ubiegłorocznego grudnia. Przeczytałam znacznie mniej książek, bo zaledwie 5, ale niektóre z nich były bardzo obszerne.

Łącznie przeczytałam 3030 stron, co dało mi równe 101 stron dziennie.

Kolejne dwie części Harrego Pottera mam za sobą. Właśnie zabrałam się za czytanie przed ostatniego tomu magicznej serii o czarodziejach z Hogwartu. Książki takie jak Alicja w krainie zombie, czy Legenda. Rebeliant sprawiły, że chcę zabrać się za ich kolejne części. Byłam nieco rozczarowana tym, jak słabo wypadło Metro 2034, aczkolwiek i tak nie mogę się doczekać trzeciej części autorstwa rosyjskiego pisarza, która ma wyjść już w tym roku. 

Na blogu opublikowałam 4 recenzje, a każda z nich wzięła udział w jakimś wyzwaniu. Zostałam też dwukrotnie nominowana do Liebster Blog Award, za co jeszcze raz bardzo dziękuję! To dla mnie ogromne wyróżnienie i przyjemność biorąca się z odpowiadania na przeróżne pytania. Z kolei Wy sami mogliście mnei dzięki temu nieco bliżej poznać :) Kontynuuję 30-Days Book Challenge, niebawem mam zamiar opublikować kolejną część. 

Mam nadzieję, że w lutym nadrobię kolejne zaległości, może pojawi się jakiś stosik, mam w końcu ferie. Trzymajcie za mnie kciuki. Pozdrawiam!