Poezja nigdy nie była mi obca. Już od dzieciństwa
uwielbiałam wiersze - to one przemawiały do mnie bardziej niż zwykłe bajki, za
którymi szalała reszta przyjaciół z podwórka. Chodząc do szkoły, uwielbiałam
lekcje języka polskiego właśnie te, na których omawialiśmy wiersze. Choć nie
zawsze zgadzałam się z koncepcją nauczyciela, to nie bałam się mówić tego, co
uważałam, że miał na myśli autor. Do utworów Rilkego czy Baczyńskiego
potrafiłam wracać codziennie, a sama chętnie sporo pisałam. Gdy więc na rynku
zagranicznym pojawił się tomik Milk and Honey, w dodatku tak cudownie wydany,
wiedziałam że niedługo sama po niego chwycę.
Milk and Honey podzielony został na cztery części: the
hurting, the loving, the breaking i the
healing. Całość dla mnie połączona została kończącym krótkim listem autorki do
czytelników.
Czytałam wiele opinii o tym tomiku przed jego przeczytaniem,
a także po tym, jak już go przeczytałam. Niemal w każdej z nich spotkałam się
ze zdaniem, że Milk and Honey adresowane jest przede wszystkim do kobiet. Ja
tak nie twierdzę. Uważam wręcz, że dzieło to powinien przeczytać każdy bez
wyjątku. Są w nim opisane co prawda uczucia kobiety - straszne, kontrowersyjne,
wzruszające i prawdziwe. Ale to właśnie powinien poznać każdy. By się utożsamić
z niektórymi lub większością z tych wierszy, a także by zrozumieć drugą
jednostkę, bliźniego, przyjaciela, partnera. Według mnie Milk and Honey
skierowane jest do każdego w tym świecie bez względu na płeć, wiek (no może nie
dla dzieci),rasę, czy miejsce zamieszkania.
Nie da się ukryć, że wiersze składające się na ten tomik
poezji z reguły są krótkie i proste. Myślę, że taki właśnie był zamysł Rupi
Kaur. Stworzyła coś, co nie będzie trudne w odbiorze, ale co jednocześnie
opisze i wręcz dosadnie przedstawi jej uczucia. To właśnie przez to niektóre z
nich wyszły wręcz kontrowersyjnie, choć dzięki temu prawdziwie.
Nie byłabym sobą, gdybym nie zwróciła uwagi na sposób w jaki
wydane jest Milk and Honey. Rysunki doskonale odzwierciedlają prostotę i
dosadność wierszy. Zawsze podziwiałam prace, który potrafiły obronić się samą
prostą kreską i tutaj tak jest. Wystarczy kilka kresek by powstał majstersztyk,
który idealnie dopasowuje się do treści Milk and Honey.
Mimo polskiej
premiery, sama przeczytałam Milk and Honey w oryginale i uważam, że to była
najlepsza decyzja jaką mogłam podjąć. Wielokrotnie próbowałam ten sam wiersz
ułożyć sobie w głowie po polsku, jednak dla mnie to po prostu nie brzmiało. Nie
zrozumcie mnie źle. Polski jest dla mnie pięknym językiem. Sporo treści będzie
brzmieć tutaj dobrze myślę, że w każdym języku, ale nie oszukujmy się - wiele z
tych wierszy napisanych zostało tak, że tylko po angielsku będą one i brzmiały,
i zwyczajnie wyglądały dobrze, a po polsku będą po prostu śmieszne. Niemniej
ciekawa jestem jak wyszło Mleko i Miód, aczkolwiek wątpię bym chwyciła za ten
tomik po polsku w najbliższej przyszłości.
Jak wyżej pisałam, Milk and Honey powinien przeczytać każdy.
I właśnie dlatego Wam go polecam. Fenomen ten książki jeszcze zanim trafiła na
polski rynek nie jest tutaj bezzasadny.
Zdaję sobie sprawę, że z początku możecie się dziwić, jak takie proste słowa
mogły się stać tak popularne. Przez około pięćdziesiąt procent książki myślałam
tak samo i zastanawiałam się, skąd wziął sie ten szał na twórczość Rupi Kaur.
Brnęłam dalej, bo czułam, że coś w tym musi być. Przeczytałam list, który
kończy Milk and Honey i wtedy dotarło do mnie, dlaczego. Uwierzcie mi - ten
tomik w mniejszym lub większym stopniu jest o każdym z nas. Przeczytajcie, a
zakochacie się w nim.
★★★★★
Rupi Kaur, Milk and Honey, Simon + Schuster Inc., 2014, s. 204.
Źródło zdjęć: tumblr.com
Ostatnio rzeczywiście na ten tomik jest istny szał i wszędzie można go dostrzec. Jestem bardzo ciekawa tego tomiku i mam nadzieję, że będę mogła na własnej skórze dać się słowu pisanemu oczarować.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie ;)