Playlist for the Dead intrygowało mnie już od chwili, gdy
książka została wydana w Polsce. Sporo osób wystawiało jej naprawdę wysokie
opinie, ale znalazło się też grono, które otwarcie mówiło, że książka jest
słaba. Ze względu na poruszaną tematykę sama chciałam się dowiedzieć, jaka
naprawdę ta książka jest i jak została napisana, ale przyznaję, że nie miałam
co do niej żadnych oczekiwań. Jaka okazała się być faktycznie?
Najlepszy i jedyny przyjaciel Sama, Hayden, nagle popełnia
samobójstwo. Zostawia chłopakowi pendrive'a z dopiskiem "posłuchaj, a
zrozumiesz". Sam od tej chwili próbuje rozgryźć, co kierowało Haydenem i
co przyczyniło się do tego, że targnął się na własne życie, będąc pewnym, że
wina leży głównie po jego stronie.
Mam ogromny problem z tą książką i albo ja czegoś w niej nie
zrozumiałam, albo to autorka postanowiła wypromować pomysł, który będzie
chwytliwy i przyniesie jej popularność, ale który nie będzie miał nic wspólnego
z fabułą. Tytułowa playlista? Faktycznie była (ogromny plus daję za dobór
naprawdę świetnych piosenek tematycznie dobranych idealnie do wydarzeń, które
działy się w poszczególnych rozdziałach), ale co one wniosły do historii? Czy
pomogły rozgryźć Samowi tajemnicę samobójstwa Haydena? Co więcej, one w żaden
sposób nawet nie przybliżyły chłopaka do rozwiązania tej zagadki. Playlista
była - kolejnymi piosenkami były zatytułowane kolejne rozdziały, a Sam słuchał
jej niemalże cały czas, ale akcji nie popchnęła do przodu nawet w najmniejszym
stopniu.
Nie ukrywam również, że czytając ją, odniosłam wrażenie, że
troszeczkę powracam do 13 powodów Jaya Ashera. Z pozoru pomysł jest
zupełnie inny, ale nie da się nie zauważyć, że obie historie mają wspólne punkty - samobójca, który pragnie, by żywi dowiedzieli się, dlaczego
się zabił albo grono osób, które nagle pojawia się znikąd, a które jak się
okazuje, ma znaczący wpływ na przebieg fabuły oraz kilka innych. No i Astrid -
jedna z takich "pojawiających się znikąd bohaterek". Moim zdaniem
była jedną z ciekawszych postaci w tej książce, ale niestety nie mogę oprzeć
się wrażeniu, jakbym już ją znała. No i faktycznie - charakterem i zachowaniem bardzo przypominała mi
Alaskę z Szukając Alaski Johna Greena. Rozumiem, że w dzisiejszych
czasach trudno o oryginalność, ale akurat w chwili, gdy czytałam Playlist for
the Dead, te "podobieństwa" bardzo mi raziły.
Podobało mi się natomiast w tej historii to, że autorka nie skupiła się jedynie na opowiedzeniu historii Haydena i roli Sama w niej. Czytelnik ma więc okazję poznać Astrid oraz siostrę Sama i jej nowego chłopaka, który okazuje się naprawdę miłym i wspierającym Sama facetem, a także przyjaciela Astrid, który walczy z ujawnieniem swojej orientacji, czy brata Haydena. Po ich doświadczeniach na szczęście nie przebiega powierzchownie, ale sprawia, że w pewnym momencie interesuje nas nie tylko relacja Sam - Hayden, Hayden - Sam.
Podobało mi się natomiast w tej historii to, że autorka nie skupiła się jedynie na opowiedzeniu historii Haydena i roli Sama w niej. Czytelnik ma więc okazję poznać Astrid oraz siostrę Sama i jej nowego chłopaka, który okazuje się naprawdę miłym i wspierającym Sama facetem, a także przyjaciela Astrid, który walczy z ujawnieniem swojej orientacji, czy brata Haydena. Po ich doświadczeniach na szczęście nie przebiega powierzchownie, ale sprawia, że w pewnym momencie interesuje nas nie tylko relacja Sam - Hayden, Hayden - Sam.
Podsumowując, nie zrozumcie mnie źle - ta książka nie jest zła. Nie jest
fantastyczna, ale nie zasługuje też na miano przeciętnej. Zły jest jedynie
niezrealizowany w pełni pomysł, w dodatku naszpikowany podobieństwami do
innych, wcześniej napisanych książek. Porusza bardzo ważny temat i jednocześnie
problem - samotności wśród młodzieży, wytykania palcami, niezrozumienia w
szkole oraz we własnym domu, nieproszenia o pomoc, co w ostateczności prowadzi
młodych ludzi do targnięcia się na życie. Jest napisana w przystępny sposób i
naprawdę wykłada "kawę na ławę", opisując jak z pozoru błahe rzeczy
dla nastolatka mogą urosnąć do rangi końca świata. Cztery gwiazdki dla niej to
zdecydowanie za dużo, ale trzy to mało. Dałabym jej trzy i pół gwiazdki.
Chłopak popełniający samobójstwo i playlista, która ma pomóc
zrozumieć przyjacielowi, dlaczego to zrobił to zachęcający do przeczytania
pomysł na historię. To dlatego i ja chciałam ją przeczytać. Sama historia
okazała się natomiast rozczarowaniem - podobna do wielu innych, które już
czytałam i które, co więcej, były naprawdę dobre, a w dodatku nie do końca była tym, czym zakładałam, że będzie. Jako czytelnik czuję się oszukana.
★★★☆☆
Szczerze to nie słyszałam o tej książce, więc wątpię żebym ją przeczytała, szczególnie, że mówisz, że nie wyróżnia się niczym szczególnym
OdpowiedzUsuń