To, że kraje Północy są od kilku lat moim głównym punktem
zainteresowań podróżniczych, kulturalnych, kulinarnych i nie tylko, wiadomo już
od dawna. Przez cały czas jednak ukierunkowana byłam na Finlandię. Ostatnio
postanowiłam dać szansę innym państwom i coraz bardziej się do nich przekonuję.
Z tego też powodu, zakupiłam I cóż, że o Szwecji.
Pozycja ta jest bardzo cienką lekturą i jednocześnie
skarbnicą najważniejszej i najbardziej podstawowej wiedzy właśnie o Szwecji i
Szwedach. Autorka zebrała ogrom informacji oraz badań, które dokładnie
zanalizowała i przedstawiła czytelnikowi w łatwy i przystępny sposób. Choć
książka ma podział na tematyczne rozdziały, to jednak ja odniosłam wrażenie, że
właśnie przez tą mnogość informacji, troszeczkę można się w nich pogubić. Tym
sposobem, jest na przykład rozdział o kuchni, w którym pisarka potrafiła
przejść od alkoholi do tematu o bardzo popularnych w Szwecji ziemniakach.
Zrobiła to co prawda w bardzo zgrabny i naturalny sposób, ale zabieg ten notorycznie
się powtarzał i naprawdę momentami sama się w tym gubiłam. Już zwłaszcza, gdy
przytaczane były badania i dane statystyczne.
Dla mnie, osoby, która ma za sobą jedną książkę na temat
Szwecji, a rzadko czyta w Internecie coś więcej o tym kraju, wiele informacji
było nowych i ciekawych, ale o wielu już słyszałam i czytałam – głównie o tych
cechach, które z łatwością przypisać można każdemu z krajów Północy i jego
mieszkańców. Zdaję sobie jednak sprawę, że nie będzie to książka dobra dla
osoby, która Szwecję uwielbia i doskonale zna. Wszystko, co zawarte w książce,
jest skierowane raczej dla „nowicjuszy”. W dodatku tak duża ilość wiadomości jest traktowana raczej
pobieżnie i nie do końca zgłębiana.
Mi jednak bardzo przypadł styl pisania Natalii Kołaczek. I cóż, że o
Szwecji można nawet traktować jako rozprawę naukową i z tym poradziła sobie ona
świetnie. Była lekka i świetnie mi się czytało ją w pociągu, gdy wracałam z
pracy. W dodatku ta okładka! Aż miło popatrzeć na ten typowo szwedzki widok. No może prócz koloru desek domu, bo przecież nie jest to czerwień faluńska...
Dla mnie, I cóż, że o Szwecji było miłą i przyjemną, a także
bardzo szybko przeczytaną książką. Żałuję też ogromnie, że tylko o Szwecji została ona napisana. Chętnie przeczytałabym
coś takiego chociażby o Norwegii czy Islandii. Polecam osobom zainteresowanym
względnie od niedawna tym krajem. Dla osób, które na przykład były już w
Szwecji, lektura ta może nie przynieść żadnych nowych informacji.
★★★★☆
Natalia Kołaczek, I cóż, że o Szwecji, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2017, s. 243.
Muszę sie koniecznie zapoznać z ta książeczka. Wyprawę do Szwecji mam dopiero w planach wiec koniecznie muszę sie czegoś dowiedzieć o tym kraju. Dziękuje Ci za recenzje . Gdyby nie Ty to pewnie nigdy bym sie nie dowiedziała o istnieniu tej książki. A lepsze to niż zwykły poradnik turystyczny. Blog dodaje do obserwowanych i zapraszam do mnie
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Czytankanadobranoc.blogspot.ie
Stoimy więc w tym samym miejscu, jeśli chodzi o planowanie :) Tym bardziej więc polecam tę książkę. Czytałam również "Szwedzi. Ciepło na Północy" i choć raczej skrytykowałam, aniżeli pochwaliłam tę lekturę, to nie ukrywam, że jest ona także źródłem cennych informacji :) Pozdrawiam!
UsuńOkładka jest rzeczywiście strasznie intrygująca! Aż chce się od razu "otworzyć" te okienko i wejść do środka, żeby zapoznać się z wnętrzem. Niezwykle mnie zaintrygowała, a że o Szwecji... no cóż! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Tym bardziej powinnaś przeczytać! Również pozdrawiam :)
Usuń