sobota, 23 września 2017

177. Jesienne książki

Nigdy nie wiem, jak to jest z pierwszymi dniami pór roku. Zawsze jednak trzymam się tego, czego nauczono mnie jeszcze w przedszkolu. Więc, choć wszyscy już od wczoraj trąbią, że mamy pierwszy dzień jesieni, ja świętuję to dopiero dzisiaj - 23 września.

W związku z tym przychodzę do Was dzisiaj z książkami, które mam w planach tej jesieni przeczytać. Uzbierał się tego mały stosik, a większość z nich mieliście już na tym blogu okazję w nowościach oglądać. Przeglądając książki na swoim regale, wybrałam te, które najszybciej chcę poznać i których jestem pewna, że umilą mi chłodne, jesienne wieczory przy mocnej kawie lub gorącej herbacie. 


Gdy teraz patrzę na ten stosik, widzę, że wybrałam bardzo mało lekkich i niezobowiązujących lektur. Tak naprawdę mam ich tutaj może z dwie, ewentualnie trzy. To dobrze. To bardzo dobrze.

Wczoraj zabrałam się już za Girl online Zoe Sugg. Traktuję ją jako przerywnik od nauki do obrony (tak, 13 października w piątek trzymajcie za mnie kciuki) i innych obowiązków, których w ostatnim czasie mi się sporo nazbierało. 

Tych ambitnych mam tutaj naprawdę dużo, ale to nie o ilość chodzi jesienią, a właśnie o jakość. Nie mogę doczekać się Ósmego życia. Nie mogę doczekać się kolejnego już przeczytania Portretu Doriana Graya. A nie zliczę już ile razy tę książkę czytałam lub przeglądałam wcześniej. Nie mogę doczekać się dokończenia Mojej walki. Uwielbiam ją, choć stanowczo za rzadko po nią sięgam. Nie mogę doczekać się Powiedz wilkom, że jestem w domu. A tytuł ten od dawna tak bardzo mnie intryguje.

Poza tym nie mogło zabraknąć Skandynawii. Tym razem postawiłam na Islandię. Lawa, owce i lodowce będzie idealna na jesień w podróży pociągiem do i z pracy (póki tym pociągiem jeszcze jeżdżę). Stare wagony mają swój niepowtarzalny klimat (choć znacznie częściej się psują) i to właśnie wtedy mam ogromną chęć na czytanie. Przeprowadzam się natomiast do Poznania niedługo, także pozostanie mi czytanie tylko w łóżku pod grubym kocem.

No i największa, ale niepozorna perełka w tym stosiku, czyli The Raven King, druga część trylogii All for the game. Pierwszą ubóstwiam, kocham i wychwalam pod niebiosa. Spotkanie z kolejnymi częściami długo odkładałam więc, bo zwyczajnie się boję, że nie dorównają The Foxhole Court. W końcu nadszedł jednak czas na tę konfrontację.

I łapcie jeszcze moje ostatnie odkrycie! Ten głos. Ta twarz. Ta gitara. Brak mi słów.


2 komentarze:

  1. Powodzenia podczas obrony. :) Nie czytałam książek przedstawionych przez Ciebie. Aczkolwiek chciałbym przeczytać "Portret Doriana Graya".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie będę dziękować, by nie zapeszyć! :) A "Portret Doriana Graya" to książka, którą w życiu chociaż raz trzeba przeczytać, także mam nadzieję, że kiedyś Ci się to uda!

      Usuń

Serdecznie dziękuję Wam za każdy zostawiony komentarz. Wskazówki czy rady, swoja własna opinia, a może kilka uwag? Wszystko jest do przyjęcia!