Oryginalny tytuł: Alice in Zombieland
Autor: Gena Showalter
Wydawnictwo: Mira
Seria: Kroniki białego królika, tom 1
Ilość stron: 508
Tematyka zombie jest w dzisiejszej kulturze niezwykle
popularna. Zwłaszcza w literaturze osiąga swoje apogeum. Książek na temat
żywych trupów powstaje coraz więcej, a pisarze muszą się bardzo natrudzić, aby
ich dzieło zasłynęło choć odrobinę w świecie. Alicja w krainie zombie już ze
względu na sam tytuł nawiązujący do bajki wabi czytelnika. Ale czy jest do
czego?
Główną bohaterką jest Alicja, która w wypadku samochodowym traci
rodziców i siostrę. Przeprowadza się do
dziadków i zaczyna naukę w liceum, gdzie zaprzyjaźnia się z Kat – kompletnym przeciwieństwem
Ali. Nastolatka zyskuje popularność w szkole i trafia w oko jednemu z
największych buntowników – Cole’owi. Chłopak razem ze swoją paczką przyjaciół
poluje na zombie. Poznając go, Alicja poznaje świat, o którym zawsze mawiał jej
ojciec, przed którym tak bardzo chronił ją, jej siostrę i matkę, ale świat, w
który Ali nigdy nie chciała mu uwierzyć. Jak będzie teraz?
Przede wszystkim spodziewałam się więcej nawiązań do
pierwowzoru – Alicji w krainie czarów. Prócz królika, który pojawia się na
niebie i tytułów rozdziałów oraz oczywiście imienia głównej bohaterki, nic
więcej czytelnik raczej nie spotka. Po drugie byłam nieco rozczarowana tym, że
Alicja w krainie zombie nie jest pierwszą powieścią o takim tytule. Już
wcześniej napisano książkę tak samo zatytułowaną. Prawdę mówiąc, myślałam, że
autorka jest nieco bardziej oryginalna, a przede wszystkim, że podoła poprzeczce,
jaką sobie postawiła.
Bohaterowie? Jest ich mnóstwo. Czytelnicy poznają klasyczny
typ nastolatków imprezowiczów. Aż dziw, że tytułowa bohaterka stroni od
alkoholu… Cole – buntownik – typowy niegrzeczny chłopak, który swoim
zachowaniem przyciąga dziewczyny jak magnes. I tutaj drugie zdziwienie – choć nie
stroni od towarzystwa dziewczyn, nagle Ali staje się dla niego tą jedyną,
której musi strzec jak oka w głowie. Wiem, że jest to typowy schemat dla
literatury młodzieżowej, aczkolwiek wiem również, że takie zachowanie graniczy
z cudem…
Zaczęłam od minusów, a jakie są plusy? (Przyznam się
szczerze, że naprawdę trudno jest mi je wymienić; musiałam długo myśleć).
Przede wszystkim kreacja żywych trupów, z jaką nigdy wcześniej się nie
spotkałam. Zombie nie są tutaj rozpadającymi się zwłokami, które bezmyślnie
ciągną do ludzi, by się pożywić. Zostały ukazane jako forma dusz, a co więcej –
istot myślących, zdolnych porozumieć się z człowiekiem. Autorka opisała je dość dokładnie, za co
chwała jej. Po drugie, historia jaką stworzyła, mimo wielu ale, kusi i wciąga.
Choć z początku akcja rozwijała się wolno, a trupów było niewiele, pod koniec mamy
prawdziwy mix wszystkiego (pisarka chyba chciała zadośćuczynić za początkową
nudę). Wszystko to składa się w przemyślaną, ale niestety czasem nieco
nieskładnie opisaną historię. Całą książkę jednak ratuje jedna, drugoplanowa, a
nawet epizodyczna bohaterka – Kat. Jej wypowiedzi oraz zachowanie, nie tylko
względem przyjaciół, ale również samej siebie były dla mnie powodem do śmiechu,
ale również do podziwu dla niej.
Dziękuję również za wywiad z Geną umieszczony na końcu
książki, dzięki któremu zapałałam do niej sympatią i ostatecznie wiem, że
jednak będzie część kolejna książki, na którą miałam nadzieję, czytając
zakończenie. Mam także nadzieję, że kontynuacja będzie napisana nieco lepiej
niż poprzedniczka.
Książka przeczytana w ramach wyzwań:
Nie miałam okazji czytać tej pozycji, może kiedyś się skuszę, ale na pewno nie w tym miesiącu
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie bym ją przeczytała, wiele osób zachwala. Ty też nie uznałaś za najgorszą ;)
OdpowiedzUsuńNaprawdę, to niej jest zła książka. Dużo jej brakuje, ale czytałam o stokroć gorsze. Tą czytało mi się przyjemnie i stosunkowo szybko. Wątpię, bym do niej powróciła (choć kontynuację przeczytam), to książka typu "na jeden wieczór".
UsuńMoze kiedyś sięgnę, mogłaby być interesująca, aczkolwiek po Twej recenzji mniej więcej wiem, na co powinnam się nastawić ;)
OdpowiedzUsuńchyba nie moje klimaty ;) po fali wampirycznych książek i innych tego typu już długo odpoczywam od takiej literatury :)
OdpowiedzUsuńKażdy ma swoje gusta :) To nie jest kolejna książka o wampirach, bo na szczęście się w niej nie pojawiają, ale nie jest też to książka "poważna". To po prostu literatura młodzieżowa, tym razem z zombie w roli głównej.
UsuńOstatnio mamy taki wysyp różnych publikacji o zombie i wampirach, że nie chce mi się już tego śledzić. Oprócz genialnego "Feed" i "Deadline" Miry Grant, oraz świetnego "Przejścia" Justina Cronina, raczej omijam takie pozycje. Wydaje mi się, że trzeba się bardzo natrudzić,by wykrzesać z tematu coś dobrego. Dlatego tym razem sobie odpuszczam.
OdpowiedzUsuń"Deadline" mam zamiar niedługo kupić.
UsuńMasz całkowitą rację. "Alicja w krainie zombie" to nadal po prostu kolejna młodzieżówka, choć jest dla mnie miłą odskocznią od rozpowszechnionych wszędzie wampirów i wilkołaków. Myślę, że mogła wykrzesać o wiele więcej, w końcu temat zombie jest dość obszerny, aczkolwiek miłą odmianą było dla mnie samo przedstawienie zombie w tej książce - zupełnie inne niż zazwyczaj. Nie jest to jednak "poważne" dzieło; jak już mówiłam - kolejna młodzieżówka.
Mnie książka całkowicie oczarowała:D A brak większej ilości nawiązań do baśni, odebrałam jako znaczący plus, bo dla mnie znaczyło to, że autorka wolała jednak sama stworzyć historię praktycznie od podstaw.
OdpowiedzUsuńRecenzja dodana do wyzwania :)
Pozdrawiam
Również można to odebrać tak, jak Ty uważasz, aczkolwiek myślę, że autorka mogła w takim razie nadać książce tytuł nienawiązujący do "oryginalnej" Alicji. Może w kolejnej części coś się zmieni :)
UsuńHmm... Widziałam ją w Empiku, ale nie skusiłam się. Może następnym razem to ona znajdzie się u mnie na celowniku :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
weronine-library.blogspot.com
Też kilka razy widziałam ją w Empiku, ale nigdy nie mogłam się na nią zdecydować. Jednak w końcu ją przeczytałam :)
UsuńZ takim przedstawieniem zombie jeszcze się nie spotkałam... żywe trupy w formie myślących istot hmm... ciekawa koncepcja :-) Chętnie przeczytam, bo taki pomysł mnie nieco zaskoczył :-)
OdpowiedzUsuńNadal nie mogę się zdecydować czy podobają mi się bardziej takie zombie, czy bardziej zombie będące żywymi trupami. Chyba jestem najzwyczajniej przyzwyczajona do tych drugich, ale te w "Alicji..." też są dosyć ciekawie przedstawione.
Usuń