Zwykle podchodzę do pozycji typu Szczęśliwy jak łosoś z przymrużeniem
oka. Nie zrozumcie tego źle, uwielbiam czytać takie książki, ale nie spodziewam
się po nich ogromnej dawki wiedzy. Nie uważam siebie za laika w kwestii
znajomości Skandynawii czy nordyckiej
kultury, dlatego takie lektury są dla mnie jedynie spędzeniem miło czasu i
ewentualnie poszerzeniem wiadomości, o których mam już jakieś pojęcie.
Anna Kurek w książce Szczęśliwy jak łosoś. O Norwegii i Norwegach
pokazała czytelnikowi obraz kraju uporządkowanego, bogatego i poprawnego ze
szczęśliwymi obywatelami i mieszkańcami. Nie bała się jednak nadmienić kilku
niuansów, które są rysą na tej idealnej i perfekcyjnej tafli, co mi akurat
bardzo się spodobało, bo dzięki temu można uznać ten obraz za jak najbardziej
prawdziwy, a nie wyidealizowany.
Szczęśliwy jak łosoś to książka skierowana do osób, które o Norwegii i
Norwegach wiedzą naprawdę niewiele lub nic. Tak jak wspomniałam wyżej - autorka
nie opowiada tutaj żadnych odkrywczych rzeczy - kwestia wysokich podatków,
które Norwedzy popierają czy ich pozornie chłodne zachowanie to coś, co na ogół
wie każdy. Anna Kurek jednak troszkę głębiej te tematy opisała. Nie znaczy to,
że książka była nudna. Jest naprawdę dobrze i w ciekawy sposób napisana, a
momentami nawet mnie zdziwiła. Kto z Was by się spodziewał, że od norweskich
uczniów wymaga się w szkole tak niewiele?
To moja pierwsza tego typu książka akurat o Norwegii, ale z pewnością
nie ostatnia. Na końcowych stronach mamy pokaźną listę lektur o Norwegii i
Norwegach, a czytając również natkniemy się na kilka tytułów (które już
wcześniej miałam na oku i za które na pewno się zabiorę). Pokazuje to ogrom
włożonej pracy w tę pozycję, by poszerzyć temat, z którym Anna Kurek styka się
przecież na co dzień.
Jedyne, co mnie naprawdę raziło podczas czytania, to spora liczba
literówek i błędów fleksyjnych. Dawno nie spotkałam się z aż taką ich ilością w książce. Podobały mi się fotografie,
natomiast odniosłam wrażenie, że były one rozmieszczone losowo - większość z
nich nie pasowała w ogóle do tematu rozdziału, na którego początku lub końcu
była umieszczona.
Daję za to ogromny plus autorce, która odważyła się poruszyć kwestie nieprawdziwych
stereotypów przypisywanych Norwegom
(choć sama przyznawała, że przy niektórych tematach wbija zapewne kij w
mrowisko). Czytelnik na zakończenie otrzymał też krótki poradnik (dla mnie
również podsumowanie całej książki), by przyjeżdżając do Norwegii, nie popełnił
faux pas. Lepiej Szczęśliwego jak
łosoś nie szło zakończyć.
Podsumowując, to lektura wciągająca i interesująca, ale nie polecam jej
osobom, które kraj ów znają od podszewki lub chociaż go odwiedziły. Ja
pogłębiłam nieco już znane mi wcześniej zagadnienia, a nawet odkryłam kilka
nowych, ale myślę, że spokojnie informacje te odnalazłabym na pierwszej lepszej
stronie internetowej poświęconej Norwegii. Nie mniej, książka bardzo ładnie
prezentuje się na mojej "północnej" półce w pokoju.
★★★★☆
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Serdecznie dziękuję Wam za każdy zostawiony komentarz. Wskazówki czy rady, swoja własna opinia, a może kilka uwag? Wszystko jest do przyjęcia!