Każdego dnia trafiło w moje ręce zupełnie przypadkiem. Od lat, odkąd wakacje spędzam w Karpaczu, niemal tradycją jest, że jako pamiątkę kupuję sobie książkę w miejscowej księgarni. Tym razem trafiło na Każdego dnia, o której nigdy wcześniej nie słyszałam. Davida Levithana kojarzyłam jedynie jako współautora Will Grayson, Will Grayson (która nadal czeka na przeczytanie!), jednak samej książki już nie bardzo. Pomyślałam, że może być ciekawa, taka w sam raz na ośmiogodzinną podróż powrotną do domu. W ostateczności przeczytałam ją dopiero teraz, ale nie żałuję.
To opowieść o A. Sprawozdanie z każdego, jakże odmiennego dla niego dnia. A nawet nie jest człowiekiem. Każdy dzień spędza w innym miejscu i w innym ciele, chcąc lub też nie. Wszystko zmienia się, gdy pojawia się w ciele Justina, chłopaka Rhiannon. Odtąd pragnie tylko jednego - być jak najbliżej dziewczyny, sprawić by i ona jego pokochała. Czy to się uda? Czy ta miłość będzie w stanie przetrwać?
David Levithan z pewnością nie oszczędza głównego bohatera. Wrzuca go w ciało dziewczyny i chłopaka, jednego z bliźniaków, narkomana oraz homoseksualisty. Szybko jednak przestaje mieć to dla A znaczenie, w jakim ciele się znajduje. Liczy się tylko odległość od Rhiannon. Autor pięknie opisał rozwijającą się pomiędzy bohaterami miłość. Nie zapomniał jednak o oczywistych przeciwnościach, jakimi jest chociażby sam fakt tego, że następnego dnia A może być kimkolwiek i gdziekolwiek.
Brawa za sam pomysł na książkę. W dodatku za pomysł na tę książkę jako książkę młodzieżową. Bohaterowie chodzą do szkoły, dopiero co zaczynają uczyć kochać się drugą osobę, która nie jest rodzicem ani rodzeństwem. Przede wszystkim brawa jednak należą się za to, że Każdego dnia nie jest jedynie młodzieżowym romansem. Mamy tutaj także powieść obyczajową i kryminał oraz wątki religijne. Czytelnik w końcu ma świadomość, że A nie jest anonimowy, że pozostawia po sobie ślady, które w łatwy sposób można odkryć. A w końcu, że A może być realny. I za tę otoczkę wokół kreacji bohatera, Davidowi szczególne ukłony.
Trudno mi opisać tę książkę słowami. Chyba nic bowiem nie potrafi wyrazić jej kunsztu, jakim obdarzył ją David Levithan. Gdybym jednak miała opisać Każdego dnia słowem, z pewnością tym słowem byłaby - mądra. Wydawałoby się, że ta lektura to jedna z wielu młodzieżowych opowieści o miłości. Takich na raz, po których przeczytaniu odkłada je się na półkę i powoli zapomina o treści, o tym, że w ogóle kiedykolwiek była przeczytana. Ale tak nie jest. Czytając Każdego dnia, zaznaczałam wszystkie ciekawe, interesujące mnie, inteligentne i piękne cytaty. Szybko jednak zdałam sobie sprawę, że nie nadążam za naklejaniem kolorowych zakładek. Każdy akapit, każde zdanie niosło ze sobą jakieś przesłanie, mądre przesłanie. W efekcie tego brzeg książki mam obklejony żółtymi i pomarańczowymi karteczkami, a gdybym chciała pewnego dnia je wszystkie przeczytać - musiałabym tak naprawdę od nowa przeczytać książkę.
Każdego dnia jest lekturą wyjątkową pod każdym względem. Jest łatwa w odbiorze, ale niesie z sobą niezwykłe przesłanie, o którym człowiek powinien pamiętać. Miłość to nie wszystko. Co prawda, charakter i dusza są najważniejsze, to je powinno się kochać przede wszystkim, bo to one stwarzają nam obraz człowieka, jakim jest, a nie jedynie ciało. Jednak ciała też nie można ignorować. To nim człowiek w końcu wyraża siebie. To na podstawie ciała człowiek układa sobie w głowie pierwsze myśli, opinie i wrażenia o drugim człowieku. Uczucia więc, nawet te najsilniejsze, nie są w stanie ignorować tego co widzimy i sobie wyobrażamy. Miłość bowiem to nie wszystko.
Moja ocena: 10/10
David Levithan, Każdego dnia, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 2015, s. 264
Książka przeczytana w ramach wyzwania:
PRZECZYTAM TYLE, ILE MAM WZROST\U
Wow, świetna recenzja! Od razu widać, że książka Ci się podobała! Zamierzam ją przeczytać, a skoro tak polecasz, z pewnością nastąpi to o wiele szybciej. Nie mogę się doczekać tych wszystkich wspaniałych rzeczy, o których wspominasz :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie na nową recenzję, no i na nowy wygląd bloga!
Cieszę się, że ta powieść nie jest zwykłą młodzieżówką, o której zaraz się zapomina. Pomysł jest bardzo oryginalny i ciekawy - będę musiała poznać tę historię.
OdpowiedzUsuńZ każdą kolejną recenzją coraz bardziej chcę przeczytać tę książkę. Mam nadzieję, że niedługo trafi w moje łapki!
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam okazji zapoznać się z tą lekturą, ale jak widać to był był błąd, który muszę naprawić!
OdpowiedzUsuń