czwartek, 21 kwietnia 2016

150. Colin Meloy - Uroczysko


Odnoszę wrażenie, że na Uroczysko ostatnimi czasy przyszła swoistego rodzaju moda. Gdzie nie spojrzę - czy to blogi, czy Instagram, czy inne social media - wszędzie aż huczy od książki Colina Meloy'a. Przyznam szczerze, że nie ciągnęło mnie do tej pozycji w takim stopniu, żebym chciała ją kupić (zwłaszcza, że nie dostaniecie jej w żadnej księgarni). Nie było jej jednak w bibliotece w moim mieście, a nie chciałam szukać jej po antykwariatach, czy łudzić się, że ktokolwiek obecnie chciałby ją odsprzedać. Dlatego też udało mi się zakupić e-book, z czego bardzo się cieszę.

Dwunastoletnia Prudencja jeszcze nie wie, że dzień, w którym pojedzie pobawić się z młodszym braciszkiem, już na zawsze odmieni jej życie. W trakcie zabawy Maksio zostaje porwany przez... kruki. Dunia więc, nie mogąc pogodzić się ze stratą, rusza za bratem do Nieprzebytego Boru - dzikiego lasu w Portland, do którego nikt się nie zapuszcza i razem ze swoim kolegą Kurtem odkrywa zupełnie inny świat - pełen tajemnic, a także niebezpieczeństw...

Zabierając się za Uroczysko, nie zdawałam sobie sprawy, że tak mnie ta historia pochłonie, że przepadnę. Opis na obwolucie ani zbytnio mnie nie zachęcił, a będąc szczerym, nawet nieco śmieszył. Pisarz jednak zastosował fantastyczny zabieg - stylem przeznaczonym dla bajek dla dzieci, pisał o naprawdę poważnych i przede wszystkim prawdziwych sprawach. W fantastyczny i magiczny świat wplótł rzeczy ważne dla realnego czytelnika, prawdy aktualne i ponadczasowe. Nie często zdarza się to pisarzom, a Meloy'owi przyszło to jakby od ręki, od tak - jak na pstryknięcie palcami.

Moim zdaniem jednak, książka nie nadaje się do czytania dzieciom, choć docelowo to właśnie małolaty powinny być jej odbiorcami. Autor zawarł w niej zbyt dużo zwrotów niezrozumiałych dla maluchów, a nie rzadko nawet bardzo drastycznych opisów zdarzeń. Choć akcja gna do przodu, a czytelnik nie jest w stanie zdążyć się znudzić czy odpocząć, to jestem zdania, że młodsi czytelnicy właśnie przez te niezrozumiałe słownictwo, mogliby nie być zainteresowani lekturą.

Nie mogę też pominąć przepięknych, klimatycznych ilustracji, których autorką jest żona pisarza. Tylko przez nie żałuję, że nie mam książki w wersji papierowej, a posiadam tylko w elektronicznej. Czuję, że właśnie przez to nie do końca jest mi dane podziwiać te "obrazki". Trudno mi to wytłumaczyć, ale swoim klimatem kojarzyły mi się one nieco ze światem Muminków, z takimi starymi bajkami, choć Uroczysko jest stosunkowo młodą książką. Niestety (nie wiem, czy to wada e-booka, czy w papierowym wydaniu jest to samo), ale ilustracje były umieszczane w takich miejscach, że nieco spoilerowały mi dalsze wydarzenia. Choć sama historia należy do tych, co do których czytelnik w łatwy sposób może domyślić się dalszych zdarzeń, to jednak te ilustracje nieco psuły mi radość z dalszego czytania.

Mimo niektórych wad, uważam, że to cudowna powieść, baśń i już nie mogę się doczekać, aż przeczytam drugi i trzeci tom. Nie wiem jeszcze, czy będę kontynuować czytanie, posiadając już papierowe wersje, czy kupię e-booki, ale jedno jest pewne - na pewno niedługo powrócę do magicznego  świata Prudencji oraz Kurta i razem z nimi podążę do Uroczyska.


Colin Meloy, Uroczysko, Wilga, Warszawa 2012, s. 542.

3 komentarze:

  1. To nic jak tylko czekać aż ponownie pojawi się w księgarniach. Myślę, że nikt tego zjawiska nie przegapi. Jakoś nieszczególnie ciągnie mnie do tej lektury.

    OdpowiedzUsuń
  2. I jak tu przejść obok niej obojętnie, skoro wszędzie takie opinie? Chciałabym papierową wersję<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jeszcze nie czytałam, ale coś mi się wydaję, że książka mogłaby mi się spodobać ;)

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję Wam za każdy zostawiony komentarz. Wskazówki czy rady, swoja własna opinia, a może kilka uwag? Wszystko jest do przyjęcia!