środa, 13 kwietnia 2016

149. Stephenie Meyer - Życie i śmierć


Stephenie Meyer postanowiła zaskoczyć wszystkich. Na 10 lat po wydaniu Zmierzchu dała czytelnikom Życie i śmierć, które ostatecznie nie okazało się historią widzianą oczami Edwarda, ale czymś zupełnie innym. Czy warto było wrócić do Forks?

Książkę zaczynamy dokładnie w tym samym miejscu, a mianowicie w Phoenix. Zamiast Belli jednak na lotnisko zmierza Beau. Postanawia zamieszkać w z ojcem Charliem w pochmurnym i deszczowym Forks, by dać mamie nacieszyć się swoim nowym mężem. Nastolatek nie zdaje sobie jednak sprawy, jak bardzo zmieni się jego życiu, gdy w tym małym miasteczku natknie się na Edythe Cullen, której nie będzie potrafił się oprzeć.

Długo zastanawiałam się, czy Życie i śmierć w ogóle przeczytać. Wierzcie mi, uwielbiam sagę Zmierzch i od czasów gimnazjalnych, kiedy to miałam okazję ją poznać, aż do teraz, darzę ją ogromnym sentymentem. Bałam się jednak, że to wydanie zakłóci moje postrzeganie samej pani Meyer i tej historii.

Autorka postanowiła zamienić płci prawie wszystkich bohaterów. Oszczędziła jedynie rodziców Belli, a teraz Beau i myślę, że akurat to było dobrym zabiegiem z jej strony. O ile łatwo było zrozumieć, jaki pierwowzór miał dany bohater, bo autorka wszystkim postaciom nadała bardzo podobne imiona, które w dodatku zaczynały się na tę samą literę, to jednak bardzo myliło mi sie rodzeństwo Cullenów i Hale. Przywykłam do Archiego i Jessamine, ale już Eleanor jako zamienniczka Emmeta nie bardzo pasowała mi do swojej roli. Polubiłam Carine (Carlisle), za to Ernest (Esme) nie pasował mi do swojej roli kochającego i nie wychylającego się w decyzyjnych momentach ojca.  Nie chcę pominąć też Jules (Jacoba), ale nie ukrywam, że pojawiała się tylko epizodycznie, dlatego jej postać była mi zwyczajnie obojętna.

Nie zapomnijmy jednak o głównych bohaterach.  Polubiłam Beau. Nie był już tak irytujący jak Bella, ale Meyer mimo wszystko go nie dopracowała, a wbiła po prostu w rolę poprzedniczki. Nastolatek nie znał się na samochodach, był niezdarny (i właśnie ta niezdarność była do bólu komiczna i nierealna), za to prał, sprzątał i gotował. To wszystko jakoś nie do końca pasowało mi do typowego nastolatka, ale o dziwo nie było tak sztuczne, jak początkowo się spodziewałam. Dlatego jestem w szoku, że tak mi przypadł do gustu. Uwielbiam też Edythe, której roli chyba najbardziej się obawiałam. Jako wampir została opisana naprawdę świetnie, a jej niekończąca się miłość do Beau była o wiele bardziej naturalna i zrozumiała, niż w Zmierzchu.

Jedyne co mnie odrzucało i jednocześnie śmieszyło to określenie wampira płci żeńskiej jako "wampirki". Zdaję sobie jednak sprawę, że to tylko i wyłącznie kwestia polskiego tłumaczenia, w dodatku określenie to pojawiło się na szczęście tylko dwa lub trzy razy. A skoro jesteśmy już przy polskim wydaniu, to jestem rozczarowana, że Życie i śmierć można zakupić tylko i wyłącznie razem ze Zmierzchem. Zapewne wielu z Was się to spodobało i uważa to za brawurowy pomysł, ja jednak żałuję,  że wydawnictwo nie zdecydowało się na wydanie tej książki osobno.

Czytając Życie i śmierć powoli nie mogłam oprzeć się wrażeniu, ta wersja chyba jednak bardziej podoba mi się od oryginału. Miałam nawet cichą nadzieję, że pisarka skusi się i napisze trzy kolejne części, jednak zakończenie nie pozostawiło mi złudzeń, że tak się jednak nie stanie.

Chyba właśnie zakończenie jest tutaj głównym minusem powieści. Stephenie Meyer miała naprawdę mnóstwo czasu na dopracowanie Życia i śmierci, dlatego nie mogę przeżyć jak wiele wydarzeń, kluczowych i ważnych wydarzeń, upchnęła w kilkunastostronicowy epilog. Jakby jak najszybciej chciała zakończyć tę historię, ale miała jeszcze tyle pomysłów, dlatego wrzuciła wszystkie na raz w ostatni "rozdział" i pozostawiła czytelnika z niesmakiem, niedosytem i mnóstwem pytań. Dosłownie wszystko w epilogu zadziało się za szybko, przez co drastycznie zmieniło moją opinię o tej książce.

Mimo tego, że jestem znacznie starsza niż target, do którego kierowane jest Życie i śmierć, to jestem zadowolona, że zdecydowałam się kupić tę powieść  i powrócić do Forks. Bohaterowie, choć w innym wydaniu, umilili mi kilka godzin, w których pochłonęłam książkę i pozostawili z tym dziwnym uczuciem, ni to zadowoleniem, ni to żalem, które czułam w środku po przeczytaniu książek z serii Zmierzch


Stephenie Meyer, Życie i śmierć, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 2015, str. 417.

7 komentarzy:

  1. miałam, zaczełam czytać, tylko, że siostra ją sobie "pożyczyła". Jednak zamierzam ją dokończyć

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dla mnie - warto dokończyć. Miło powrócić myślami do czasów, gdy czytelnicy chwalili się, że w ogóle "Zmierzch" posiadają, a nie wyśmiewali "brokatowe wampiry", które stworzyła Meyer ;)

      Usuń
  2. Czytałam jedynie "Zmierzch" i chyba dokończę serię i tą książkę też wpiszę na swoją listę książek do przeczytania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja serię czytałam w czasach, gdy dopiero stawała się popularna. Pamiętam swoje wyczekiwanie na premierę kolejnych tomów w Polsce, leciałam wtedy biegiem do księgarni, kupowałam i od razu zaczynałam czytać. Gdybym jednak teraz czytała sagę "Zmierzch", pewnie bym się nieco rozczarowała... Dlatego mam nadzieję, że Tobie przypadną do gustu kolejne tomy :)

      Usuń
  3. Czytałam zmierz daaawno dawno temu i na tym zakończyła się moja przygoda z tą autorką. Jeśli ktoś mi pożyczy tę pozycję to przeczytam, jednak pieniędzy w nią inwestować raczej nie będę ;)
    Pozdrawiam,
    Kochamy Książki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Generalnie sama wolałam też pożyczyć od kogoś lub wypożyczyć z biblioteki, bo nie chciałam wydawać okładkowych 45 zł (zwłaszcza, że stosunkowo połowa tej kwoty to książka, którą już posiadam od dawna). Zanim jednak książka trafiłaby do biblioteki w mojej mieście, o ile w ogóle by trafiła... Po namyśle stwierdziłam, że i tak zamówię ją na Arosie taniej, a na wyprzedażach w Auchan udało mi się ją zakupić za jeszcze niższą cenę :D

      Usuń
  4. Ja jestem tej książki niezwykle ciekawa. Będąc jeszcze szaloną - nastką cała saga była dla mnie fenomenalna, teraz z pewnością odebrałabym ją zupełnie inaczej, co nie zmienia faktu, że po ten tytuł i tak mam ochotę sięgnąć ;)

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję Wam za każdy zostawiony komentarz. Wskazówki czy rady, swoja własna opinia, a może kilka uwag? Wszystko jest do przyjęcia!