Listopad był dla mnie trudnym miesiącem. Jednocześnie najgorszym i najlepszym w - nie boję się stwierdzić - moim całym życiu. Czytałam bardzo mało. Ze względu na wypadek mamy ostatnie dnie spędzałam w szpitalu, a moje życie w domu wygląda teraz zupełnie inaczej.
Ale spełniłam swoje jedno marzenie. Pojechałam do Warszawy i brałam udział w prawdopodobnie najbardziej magicznym koncercie. Na HIM czekałam długo i w końcu mogę powiedzieć, że to stało się prawdą. Więcej o HIM przygotowałam jednak dla Was w osobnej notce, którą na dniach opublikuję. Miałam tyle do opowiedzenia o tej fińskiej grupie, że już w podróży powrotnej ze stolicy napisałam całość.
Wróćmy jednak do książek, których nie będzie tutaj za wiele. Przeczytałam dwie, a szczerze mówiąc właściwie jedną. Króla szczurów skończyłam na samym początku listopada, a na blogu pojawiła się już recenzja. Natomiast książką przeczytaną w całości w listopadzie było Sekretne życie drzew, które interesowało mnie już od dawna. Coś więcej o tej książce w grudniu z pewnością napiszę.
I to byłoby wszystko, jeśli chodzi o listopad. Miałam ogromne plany, jednak życie je nieco zmieniło. Mam jednak nadzieję, że w grudniu znajdę więcej czasu na lektury.
A co Wy przeczytaliście w listopadzie?
Grudzień na pewno będzie lepszy :) Zdrówka dla mamy!
OdpowiedzUsuńDziękuję! Oby był :>
Usuń