Oryginalny tytuł: Daughter of Smoke and Bone
Autor: Laini Taylor
Wydawnictwo: Amber
Ilość stron: 397
Ostatnimi czasy coraz mniej sięgam po romanse paranormalne.
Zabieram się za bardziej ambitne lektury, aczkolwiek czasem lubię poczytać dla
samej przyjemności czytania; bez sięgania po słownik języka polskiego co chwilę
na przykład. W ten oto sposób w moje ręce trafiła Córka dymu i kości Laini
Taylor.
Praga. Główną bohaterką jest nastoletnia Karou. To postać dość
kontrowersyjna ze swoimi niebieskimi włosami, gromadą tatuaży i niespotykanym
jak na jej wiek talentem rysunkowym. Z tego też powodu uczęszcza ona do szkoły plastycznej
razem ze swoją przyjaciółką. Karou jednak nie tylko z wyglądu różni się od
swoich rówieśników. Od dziecka żyje ona w świecie chimer, które de facto są jej
jedyną rodziną. Karou posiada również stałą pracę. Opiekun dziewczyny –
Brimstone – daje jej coraz to nowe zlecenia, równie niecodzienne – przez jedne praskie
drzwi wyrusza ona do każdego zakątka świata, aby przynosić mu kolekcję zębów. Zęby
ów w dużym skrócie w rękach Brimstona mają właściwości magiczne, Brimstone
natomiast jest czarownikiem. Magia dla Karou nie jest jednak niczym
nadzwyczajnym – jej świat przesycony jest nią od narodzin.
Głównym tematem książki nie jest tutaj, jak mogło by się zdawać,
magia, a miłość. Miłość nieszczęśliwa, ale wieczna. Tłem dla owej miłości nie
jest bajkowa Praga, a wojna. Wojna pomiędzy dwoma światami. Aniołami i
demonami. Serafinami i chimerami. Czy te dwa światy, zwaśnione od wieków, mogą
żyć w zgodzie, a co więcej, w miłości? Dla Karou i Akivy jest to realne
rozwiązanie, aczkolwiek trudne do zrealizowania. Zwłaszcza, gdy za zbratanie
się dwóch światów, przewidziane są najwyższe kary – kary śmierci.
Autorka stworzyła przede wszystkim oryginalną historię. Choć
nie wyklucza ona istnienia dobra i zła, miłości między dwoma kochankami, której
zawsze musi coś przeszkodzić, jest w niej jakiś niespotykany urok, którego nie
doznałam, czytając inne tego typu romanse. Laini Taylor ma coś w swojej twórczości,
co jest tutaj ogromnym plusem i o czym muszę wspomnieć. Mianowicie, ma ona
talent do wplatania nowych wątków i sprawiania tym, że czytelnik nie potrafi
przewidzieć zakończenia.
Każdy zapewne spodziewa się banalnej historii, a tutaj
niespodzianka! Język jakim operuje autorka nie pasuje do „zwykłych”
młodzieżówek, co plasuje tę pozycję półkę wyżej. Wątki mitologiczne
przeplatające się z magicznymi w sposób naturalny. Mnóstwo zwrotów akcji i
miłość, która w swym opisie nie przyprawia czytelników o mdłości. Jest namiętna
i zmysłowa, a nie przesycona słodyczą. To kolejny plus. No i bohaterowie,
niezbyt skomplikowani, ale przyczepienie im tabliczki „prostota”, byłoby grzechem.
Prócz zachowania Zuzany, które mnie irytowało oraz samej jej
sylwetki – według mnie banalnej, typowej przyjaciółki, która czasem się zdenerwuje, ale nigdy nie zostawi,
która zaakceptuje wszystko, a inność jest dla niej na porządku dziennym,
książka nie ma większych wad. Choć o to chodzi w przyjaźni, przyznajcie sami,
czy ktoś z was nie byłby zszokowany, a być może i nie wystraszył, gdyby
zobaczył przyjaciela potrafiącego latać?
Polecam Wam z czystym sercem tę historię! Ale uprzedzam, nie
zdziwcie się, że po zakończeniu, zamiast rozwiązania akcji, w głowie powstaną
pytania o ciąg dalszy, którego nie będziecie mogli się doczekać. Ja już poluję
na kolejną część.
Moja ocena: 8/10
Książka przeczytana w ramach wyzwania:
CZYTAM FANTASTYKĘ
"Córkę" mam w planach od jakiegoś czasu, czeka sobie na półce :) Ale muszę przyznać, że nie mogłam się powstrzymać (co się raczej nieczęsto zdarza) i przeczytałam chyba ze 3 pierwsze rozdziały :)
OdpowiedzUsuńAż dziw, że nie "pożarłaś" jej w całości, bo książka naprawdę wciąga :)
UsuńMam tę książkę od dawna wśród swoich zbiorów, tylko coś zabrać się za nią nie mam kiedy ;)
OdpowiedzUsuńRecenzja dodana do wyzwania "Czytam Fantastykę",
serdecznie pozdrawiam i życzę miłego wieczoru :)
Musisz ją koniecznie przeczytać, bo warto :)
UsuńJak dla mnie książka jest niesamowita, co doskonale oddaje cudna okładka :D
OdpowiedzUsuńMi akurat okładka nie przypadła do gustu. Ma w sobie co prawda jakiś urok, ale strasznie denerwują mnie na niej wszystkie pozytywne opinie o książce, tak samo jak na pierwszej stronie... Jakby książka była tak słaba, że żeby ją sprzedać, trzeba ją bóg wie jak zareklamować. A według mnie reklamy jej wcale nie potrzeba.
UsuńJa ostatnio kupiłam na jakiej wyprzedaży , a po Twojej recenzji jestem pełna optymizmu
OdpowiedzUsuńPolecam, warto przeczytać! :)
Usuń