poniedziałek, 26 października 2015

130. Rainbow Rowell - Fangirl


Z Fangirl  autorstwa Rainbow Rowell miałam styczność już jakiś czas temu. Jej czytanie zaczęłam w wersji anglojęzycznej. Po premierze w naszym kraju natomiast kupiłam wersję z polskim tłumaczeniem i w tym też języku zakończyłam jej czytaniE.

To historia przede wszystkim o jednej z bliźniaczek, Cath, która ma całkowitego bzika na punkcie bohatera powieści - Simona Snowa (ktoś a la Harry Potter). Pisze fanfiki, czyta książki, a jej pokój jest wyposażony w mnóstwo "Simonowych" gadżetów. Dziewczyna jednak w końcu musi zmierzyć się z dorosłością oraz pogodzić fikcyjne życie z życiem studenckim. Jak sobie poradzi?

Jest mi bardzo trudno ocenić Fangirl. To rodzaj książki, w której fabuła nie biegnie zatrważająco do przodu. Czytelnik ma wrażenie, że opisywane wydarzenia do niczego nie prowadzą, a akcja stoi w miejscu. To nie oznacza jednak, że książka jest nudna. Historia jest napisana lekkim i przyjemnym językiem oraz prostym stylem. Czyta się więc ją bardzo szybko.

Według mnie bohaterowie całkowicie rekompensują brak akcji. Autorka fenomenalnie skonstruowała i dopieściła każdego z nich. Począwszy od Cath i Wren, które pomimo kilku niesnasek, swoją ostateczną postawą idealnie pokazują, jakie powinny być siostry - bliźniaczki. W książce poznajemy też Reagan i Leviego oraz Nicka, o których przez te kilkaset stron zmieniłam zdanie o sto osiemdziesiąt stopni. Jest też kontrowersyjny ojciec dziewczynek i chyba jeszcze bardziej kontrowersyjna matka, której wprost nienawidzę. Na dokładkę profesor Piper - typowy wykładowca, do którego idealnie pasuje zdanie: Nauczyciel ma zawsze rację. Powiem szczerze - to jedna z niewielu lektur, w której czytelnik znaleźć może tak zróżnicowanych bohaterów. Dla każdego coś innego.

Wydawać by się mogło, że Fangirl jest przeznaczone głównie dla takich osób jak ja - które uwielbiają czytać i uwielbiają pisać; które mają mnóstwo fikcyjnych bohaterów, w których są zadurzone po uszy. Ale nie jest to książka banalna. Historia bliźniaczek w pewnym sensie jest tragiczna. Dorastanie bez matki, ze świadomością, że zostawiła swoje jedyne dzieci to ogromna trauma dla nich. Na dokładkę ojciec, który choć bardzo swoje dwie dziewczynki kocha, to jednak swoimi powtarzającymi się zachowaniami, nie do końca potrafi docenić, co ma. Koniec końców, to on wymaga opieki, a nie Cath i Wren. Wydaje mi się, że to przede wszystkim o tym trudnym dorastania i wkraczaniu w dorosłość jest ta książka. A fanfiki i Simon Snow to jedynie marketingowa otoczka, która ma przyciągnąć czytelników.

Bardzo ciekawym zabiegiem ze strony Rainbow Rowell były wprowadzenia cytatów z powieści o Simonie Snowie i fanfików Cath. To sprawiało, że czytelnik miał wrażenie, że Simon Snow naprawdę istnieje, a nie jest tylko wymyśloną postacią, o której rozmawiają i piszą bohaterowie.

Do Fangirl byłam steptycznie nastawiona. Najpierw był wielki bum na tę powieść i wszyscy ją zachwalali. Następnie o Fangirl ucichło, a gdy ktoś wypowiadał się na jej temat, nie mówił o niej w samych superlatywach. Dokładnie to samo działo się wcześniej, gdy do Polski trafili Eleonora i Park. Ja uważam, że książka jest dobra. Ale nie jest fantastyczna. Ma swoje słabe strony, ale nadrabia je tymi pozytywnymi (chociażby już samym pomysłem na książkę!). Warto ją przeczytać, ale niecierpliwi mogą się zniechęcić marnym posuwaniem akcji. 

Moja ocena: 8/10

Rainbow Rowell, Fangirl, Owarte, Kraków 2015, s. 380.

Książka przeczytana w ramach wyzwania:
PRZECZYTAM TYLE, ILE MAM WZROSTU

2 komentarze:

Serdecznie dziękuję Wam za każdy zostawiony komentarz. Wskazówki czy rady, swoja własna opinia, a może kilka uwag? Wszystko jest do przyjęcia!