niedziela, 11 października 2015

126. Rebecca Donovan - Biorąc oddech


Kwestią czasu było dla mnie sięgnięcie po Biorąc oddech. Po przeczytaniu zaledwie kilku stron pierwszej części serii Oddechy, stałam się jej nieodpartą fanką. Nie jest może ona wyjątkowa pod względem tematyki, bo takich książek jest od groma na księgarnianych i bibliotecznych półkach, a wydawnictwa co róż serwują to nowe pozycje. Pod względem emocji Oddechy są jednak majstersztykiem. Sięgnijcie po nią, a z pewnością poprzecie moją opinię.

Po przeżyciach związanych z okrutną ciotką i własną matką, Emma postanawia się odciąć od wszystkiego, co jest związane z jej dotychczasowym życiem. Wyjeżdża na studia do Kalifornii, zostawiając za sobą wszystkiego. Również samą siebie. Ma nowych przyjaciół, a także pewnego znajomego. Nie rzadko sięga też po alkohol. Wspomnienia jednak nie chcą odejść, męcząc dziewczynę w koszmarach. Jak Emma sobie z nimi poradzi? Co stało się z Evanem? Na te dwa i jeszcze więcej pytań, które błądziły mi w głowie po przeczytaniu drugiego tomu, odpowiedź znaleźć będzie można w Biorąc oddech

Nie będę tutaj oceniać zachowania Emmy, które w większości, choć było dla mnie zrozumiałe, pozostawało zwyczajnie głupie i nierozsądne. Pozostanę więc przy zdaniu, że ostatnia część była przesycona emocjami tak bardzo, jak żadna poprzednia. Opisy autodestrukcji dziewczyny (bo tylko tak potrafię to nazwać) były niepokojące i dręczące czytelnika. Przyznaję, że sama nie widziałam dla niej nadziei, choć w gruncie rzeczy wiedziałam, że pani Donovan jakoś z tej sytuacji musiała wybrnąć. No i czekałam na spotkanie z Evanem, modląc się, by to jego wybrała bohaterka.

Do gustu bardzo przypadła mi nowa narracja (której zapowiedzią była już końcówka Oddychając z trudem). Wydarzenia naprzemiennie opisywane były ze stron dwojga głównych bohaterów. Z jednej strony - tak jak wcześniej - z punktu widzenia Emmy, a z drugiej - z punktu widzenia Evana. Ani trochę nie przeszkadzał mi taki zabieg autorki, choć nijak miał się on do poprzednich części. Zdaję sobie sprawę, że tym pisarka nieco ułatwiła sobie zadanie, bo trudno byłoby opisywać wydarzenia poprzez dziewczyną pogrążoną w rozpaczy i nie wychodzącą z pokoju przez kilka dni. 

Książka jednak to nie tylko cierpienie, rozpacz i brak nadziei. To również potwierdzenie tego jak wielka jest siła miłości i przyjaźni (nie tylko między głównymi bohaterami), a co za tym idzie - jest to opowieść o wybaczaniu, i niepoddawaniu się mimo przeciwnościom losu. 

Opis na obwolucie mówi wszystko: to ostatnia szansa na to, by wsiąść do kolejki górskiej i wstrzymać oddech aż do ostatniej strony. Bo Biorąc oddech, a także reszta serii to jeden wielki rollercoaster, do którego przeczytania ja serdecznie Was zapraszam. Nie zawiedziecie się.

Moja ocena: 10/10

Rebecca Donovan, Biorąc oddech, Feeria, Łódź 2015, s. 488.

Książka przeczytana w ramach wyzwania:
PRZECZYTAM TYLE, ILE MAM WZROSTU

4 komentarze:

  1. Kocham tę serię ♥
    Również dałam tej części 10/10 i całkowicie się z Tobą zgadzam: ona jest po prostu nasycona emocjami ;)
    http://thebookishcity.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. To kolejna pozytywna opinia dotycząca tej serii. Muszę po nią sięgnąć!

    OdpowiedzUsuń
  3. Tyle opinii, a ja jeszcze nie przeczytałam. Cóż, kiedyś na pewno to zrobię, bo już zamówiłam ją w mojej miejskiej bibliotece, dlatego tylko wypatrywać mojej recenzji. Mam nadzieję, że rollercoaster porwie mnie i nie wypuści na długo ^*^
    U mnie bezspoilerowa recenzja książki, której główna bohaterka zabija dotykiem!

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam w planach zapoznać się z całą serią ;)

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję Wam za każdy zostawiony komentarz. Wskazówki czy rady, swoja własna opinia, a może kilka uwag? Wszystko jest do przyjęcia!