Tytuł:
Eragon
Oryginalny tytuł:
Eragon
Autor: Christopher Paolini
Wydawnictwo: MAG
Seria:
Dziedzictwo, tom 1
Ilość stron: 484
Byłoby zbrodnią, gdyby fanka fantastyki wkrótce nie sięgnęła po lekturę Eragona, bez względu jakie opinie książka ów niesie za sobą. Tak więc w końcu książka ta dostała się w moje ręce, po wielkim trudzie znalezienia jej w bibliotece.
Tytułowy bohater - Eragon - pewnego dnia znajduje w Kośćcu (pasmo gór) niebieski kamień. Myśląc, że jest on wiele warty, planuje go sprzedać okolicznemu handlarzowi. Zanim jednak by to zrobił, kamień okazuje się jajem, z którego wykluwa się niebieski smok. Ten zwykły wiejski chłopak jest bowiem Smoczym Jeźdzcem. Obecności smoczycy Saphiry długo nie udaje mu się jednak utrzymać w tajemnicy. I nią, i Eragonem zainteresował się władca Alagaesii - Galbatorix, który niekoniecznie ma co do nich dobre zamiary. Przejawem tego jest chociażby bestialskie zamordowanie wujka Eragona. Chłopak, chcąc pomścić śmierć opiekuna, udaje się wspólnie ze smoczycą i grajkiem Bromem w pełną niebezpieczeństw misję...
Jak przystało na prawdziwą powieść fantasy bohaterem musi być pozornie mało znaczący chłopiec, który okazuje się być kimś ważnym. Kimś, kto może odmienić losy świata i stać się bohaterem. Mamy tutaj nie tylko fantastyczne smoki, ale również inne potwory: kulle czy urgale; magię i elfy oraz walkę na śmierć i życie.
I wszystko byłoby pięknie, gdyby historia ta nie była napisana tak (mówię to z ciężkim sercem) nudnym językiem... Każdy dzień z życia Eragona, począwszy od jego obudzenia się, aż do zaśnięcia, jest opisany w krótkich, bo około dziesięciostronicowych rozdziałach. Czytelnik ma, mówiąc dosłownie, wszystko podane na tacy. Dialogi, a zwłaszcza rozmowy między Saphirą a Eragonem, wieją prostotą. Czytelnik nawet nie musi się domyślać kolejnego posunięcia bohaterów, bo jest ono otwarcie powiedziane. Są co prawda wymyślne opisy miejsc, walk, nauk czy bohaterów, którzy na szczęście wydają się być interesujący. Jednak ogólnie mówiąc, nuda towarzyszy czytelnikowi przez niemal całą powieść.
Dopiero przy końcu akcja wydaje się rozkręcać i książka zaczyna naprawdę wciągać. Gdyby nie zakończenie (które nawiasem mówiąc niestety również udało mi się przewidzieć), nie mam pojęcia, czy w ogóle skończyłabym tę lekturę. Po ostatnich kilku zdaniach jestem niemal zdziwiona, że pragnę przeczytać kolejną część, choćby z czystej ciekawości.
Co do oceny końcowej, muszę być jednak mniej surowa i przymknąć oko. Należy zaznaczyć, że Eragona napisał szesnastolatek. Jestem więc pełna podziwu dla Paoliniego, że udało mu się stworzyć tak fantastyczny świat w tak młodym wieku. Sama bym tego nigdy nie dokonała. Nie będę porównywać go do Władcy Pierścienia, czy Harry'ego Pottera (chociażby z tego względu, że ich nie przeczytałam), bo podejrzewam, że Eragon chyli się przed nimi.
Podsumowując, książka nie jest zła. Mając na myśli "nudna", nie mówię, że z trudem udało mi się przez nią przebrnąć. Czytałam ją z przyjemnością, ale też dość z często z irytacją (bo wiedziałam, co zaraz nastąpi). No i co najważniejsze wiem, że moja przygoda z tym smoczym światem Paoliniego jeszcze się nie skończyła. Warto ją przeczytać, choć nie jest to lektura, do której chce się wracać.
Moja ocena: 6/10
Książka przeczytana w ramach wyzwania:
CZYTAM FANTASTYKĘ